poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 7

 " Oderwać się, odlecieć. Podpalić skrzydła, przebijać niebo, zapisać swoją historię.
Oderwać się, oderwać i odlecieć. "

Scarlett
-Może byście tak łaskawie...odeszli?-zaproponował Zayn,nieco zirytowany tym,że cała trójka wgapiała się w nas zszokowanym wzrokiem.Byłam w tym momencie tak zażenowana,że nie mogłam wydobyć z siebie słowa,dobrze więc,że brunet szybko zareagował.Louis podniósł ręce w geście poddania i wzruszając ramionami odszedł do swojej sypialni,Harry jak na zawołanie mruknął pod nosem,że chyba zapomniał włączyć pralkę,ale Leila stała tak jeszcze przez chwilę i gromiła mnie wzrokiem.
-Leila...-zaczęłam cichutko,ale przyjaciółka pokiwała głową,zamknęła drzwi sypialni i bez słowa zbiegła po schodach.-Zaczekaj!-zawołałam za nią,ale to było na nic,bo już usłyszałam jak drzwi frontowe zamykają się z hukiem.Wzdychając opadłam na poduszki i ukryłam twarz w dłoniach.
-Nie przejmuj się,nic takiego się nie stało.-usłyszałam melodyjny szept tuż przy swoim uchu i już po chwili pocałował mnie w nagi obojczyk.Przyjemny dreszczyk pojawił się na mojej skórze.-Jesteś cudowna.-wziął moje ręce w swoje dłonie i pocałował mnie w czubek nosa,po czym wygramolił się z łóżka i zaczął się ubierać.Nie mogłam się na niego nie popatrzyć,był pod każdym względem perfekcyjny.-Do zobaczenia,Scarlett.-puścił mi oczko na pożegnanie i zostawił mnie samą.

Ubrałam się szybko w pierwsze lepsze ubrania,jakie znalazłam,musiałam zabrać z szafki nowe rzeczy,bo tamte zapewne leżały gdzieś na schodach,lub w przedpokoju.Kiedy w miarę się ogarnęłam,postanowiłam odnaleźć Leilę i wszystko jej wytłumaczyć.Otworzyłam drzwi i natknęłam się na Harry'ego,który przechodził korytarzem.
-Co się tak patrzysz?-mruknęłam w jego kierunku,a on bez słowa nadal wpatrywał się we mnie pustym i nie wiedzieć czemu,gniewnym wzrokiem.O co mu chodziło?
-Po prostu zastanawiam się jak można pójść do łóżka z facetem,którego się kompletnie nie zna.-Na te słowa parsknęłam sarkastycznie.Chciałam mu to wyjaśnić.Chciałam mu powiedzieć,że najwyraźniej można.Gdyby tylko znał moją przeszłość...gdyby wiedział do czego byłam zmuszana,aby tylko dać bezpieczeństwo mojej rodzinie...Cofnąłby te obrzydliwe spojrzenia,które do mnie kierował.
-Coś jeszcze?-spytałam,wywracając oczami.
-Owszem.Nie mam szacunku do takich kobiet i wolałbym nie oglądać takich scen w moim domu.-powiedział powoli,a ja poczułam jak wzbiera we mnie wściekłość.
-Posłuchaj...-wskazałam w niego palcem,ruszając na dół i już chciałam dokończyć,kiedy potknęłam się o puszkę piwa,którą położył w tym miejscu Zayn i poczułam jak upadam.Poślizgnęłam się na niej i zaczęłam turlać się po schodach,aż na sam dół.
-Scarlett!-zawołał Harry i zeskoczył ile sił w nogach,żeby mi pomóc.Czułam jak po mojej głowie spływa krew,jednak nie tym się teraz martwiłam.Przeszywający ból pulsował w prawej nodze,dokładnie w udzie,tam gdzie jeszcze kilka dni temu tkwił nóż wbity mi w toalecie na imprezie.Złapałam się za bolące miejsce i zaszlochałam.-Nic Ci nie jest?-doskoczył do mnie.-Nie ruszaj się,dzwonię po karetkę.
-Moja noga.-syknęłam z bólu,a on uspokoił mnie i zaczął wykręcań numer.Nie prostesowałam,czułam tak ogromne cierpienie,że nie miałam siły aby się kłócić,chciałam jedynie aby ból minął.


-Proszę tutaj poczekać.-pielęgniarka skierowała te słowa do Harry'ego i wioząc mnie na łóżku,zamknęła wahadłowe drzwi.Oślepiło mnie jasne światło,które biło mi prosto w oczy,być może odczuwałam to tak dlatego,że uderzyłam się w głowę.Usłyszałam głos jakiegoś nadbiegającego lekarza,reszty nie pamiętałam,bo poczułam jak odpływam.
Kiedy się wybudziłam,czułam się o wiele lepiej,jednak byłam trochę otumaniona,to zapewne przez leki,które mi podano.Harry widząc,że odzyskałam przytomność,wszedł do pomieszczenia,jednak pielęgniarka szybko wygoniła go z sali.
-Do pacjentki może wejść tylko członek rodziny.-upomniałam go.
-Ale ja jestem z rodziny!-wskazał na mnie palcem,a ona uniosła swoją czarną brew do góry i spojrzała na mnie.Szybko pokiwałam głową na znak,że to prawda.Każde wsparcie było teraz dobre,nawet od osoby,która okropnie mnie irytowała.
-W takim razie przepraszam.-zdaje się,że na twarzy kobiety pojawił się uśmieszek i zauważyłam błysk w jej oku.-Zostawię was na chwilę samych,ale za moment tu wrócę.!-poinformowała nas,jakgdyby bała się co może tu zastać,kiedy wróci.
-Jak się czujesz?-podszedł do mojego łóżka,a ja spojrzałam na nogę,która była dobrze opatrzona i usztywniona.Poczułam też,że z tyłu głowy przylepili mi opatrunek i przebrali mnie w nowy strój na którym nie było śladu krwi.
-Jak na haju.-położyłam głowę na poduszki i spojrzałam w sufit,nadal kręciło mi się w głowie.
-Wybacz,że wyprowadziłem Cię z równowagi...dosłownie.-westchnął i po chwili,ku mojemu zdziwieniu,zaśmiał się?! Ja leżałam właśnie w szpitalu,dopiero co spadłam ze schodów,a on jeszcze się ŚMIEJE?-Dobra,lepiej już nic więcej nie powiem.-obiecał,gdy zgromiłam go wzrokiem.
-Gdzie jest Leila?
-Nie wiem,nie odbiera telefonu.Louis pojechał jej szukać.
Poczułam mocny skurcz w sercu,Leila,najbliższa mi osoba właśnie się na mnie wypięła.Ale skąd miałam wiedzieć,że kręci ją Zayn?
-Uwaga,gołąbeczki,wchodzę!-usłyszeliśmy słodki głos pielęgniarki i weszła do środka.Spojrzeliśmy po sobie,a potem na nią i zrobiliśmy facepalma.
-Ma Pani szczęście,że mąż zareagował tak szybko.-zwróciła się do mnie,a ja poczułam się,jakby zdzieliła mnie czymś ciężkim w głowę.Mąż?! Poważnie?!
-On nie...-zaczęłam,jednak Harry posłał mi znaczące znaczenie.Jeśli się przyznam,że nic nas nie łączy,to każą mu stąd wyjść.-No tak.Faktycznie mam szczęście.
-Co jej dolega?-zapytał szatyn,a ona westchnęła.
-Nie dość,że mocno zwichnęła Pani nogę,to jeszcze było w niej głębokie zapalenie.W udzie znajdowała się głęboka rana,jak do tego doszło i dlaczego nie przyszła z tym Pani do szpitala?
Spuściłam wzrok żeby uniknąć ich pytających spojrzeń.Co miałam im powiedzieć? Że jakiś psychopata przywiązał mnie do kaloryfera w obskurnym kiblu i wbił mi do nogi nóż,który nie wiadomo jakie bakterie w sobie zawierał?-Podaliśmy Pani surowicę przeciwtężcową,jednak nie mamy pewności czy nie jest za późno.
-Przeciw tężcowi?-powtórzyłam wystraszona.
-Musieliśmy działać szybko.Pod kiepskim opatrunkiem,którym owinęła Pani ranę,wydzielała się ropa.Dlaczego nie przywiózł Pan małżonki wcześniej?-zwróciła się teraz do Harry'ego,ale on wpatrywał się w moją nogę i zapewne łączył fakty.Widział jak kulałam,kiedy wychodziłam z toalety,wtedy na imprezie.
-Chciałabym zostać sama.-powiedziałam do nich,a pielęgniarka pokiwała głową i po kilku minutach obydwoje wyszli.Westchnęłam głośno i opadłam na poduszki.-Gdzie jesteś,Leilo?-spojrzałam w okno,za którym majaczyła noc.


Hej hej,mam nadzieję,że ktoś tu jeszcze jest! Po długiej nieobecności mały znak życia! :) x

2 komentarze

  1. Halo halo
    Za króciutki ten rozdzialik!
    Długości rachunku za żelki nie przyjmuję!!!
    Poza tym jest świetnie
    Tylko denerwuje mnie brak jakichkolwiek akapitów, bo strasznie trudno się czyta.
    Jeju, tylko mistrz może tak upaść, żeby tak ostro się poturbować -
    Piąteczka, Scarlett!
    (nie, wcale tak nie spadłam...
    znaczy, nogi nigdy sobie nie zwichnęłam,
    ale zrobiłam najazd na pobliski szpital, meh)
    Czekam na następny!

    http://zimno-zimno.blogspot.com/ (02: Nadęta kobyła wydaje mi polecenia)

    Węgielek xxxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie rozdział :D
    z reszta jest super ;) juz się nie mogę doczekać następnego :)
    mam nadzieje ze niedługo się pojawi :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon