niedziela, 9 listopada 2014

Rozdział 6

"W miłości właśnie cenię niedoświadczenie. 
Miłość nie jest kunsztem, 
Miłość jest wzruszeniem."

Leila
   Ciemność. To jedyne co zdołałam zapamiętać. Otworzyłam delikatnie swoje oczy i zaczęłam się roglądać po pomieszczeniu. Znajdowałam się w swojej tymczasowej sypialni. Wszystko stało na swoim miejscu. Moja głowa pulsowała, a okolicach brzucha czułam niemiłosierny ból. Drżącą dłonią ściągnęłam z siebie kołdrę i podwinęłam delikatnie koszulkę. Moim oczom ukazał się wielki opatrunek.
   Po chwili wszystko zaczęłam sobie przypominać. Próba zabójstwa Scarlett, zamknięcie jej w pokoju i obmyślenie świetnego planu. Jednak rudowłosa go pokrzyżowała, ale udało nam się dokończyć misję. Później zobaczyłyśmy chłopaków. O nie, oni nie powinni o tym wiedzieć. Przecież teraz wszystko się zmieni, a oni nie pozwolą nam już tutaj mieszkać. W tym miejscu byłyśmy bezpieczne. Najgorsze jest to, że nie pamiętam, co się działo na koniec...
   - Zostałaś postrzelona - odezwała się przyjaciółka. Nawet nie wiem kiedy weszła do pokoju. Postrzelona? Tak, teraz sobie przypominam. Ten koleś strzelił w naszą stronę i trafił. Moją kamizelkę wtedy miała Scar. Już wszystko jasne. - Jak się czujesz?
   - Jakbym została przejechana traktorem - wychrypiałam, na co dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. - Co z chłopakami? Powiedziałaś im?
   - Coś ty. Ciągle mnie wypytują o wszystko, ale nic im nie pisnęłam - oznajmiła, a ja byłam z niej dumna. Wiedziałam, że jeszcze miesiąc temu odpowiedziałaby na wszystkie ich pytania, ale teraz coraz bardziej przypomina mnie. Leila Adler, ty głupia suko, coś ty zrobiła z tą biedną dziewczyną. - To znaczy Harry ciągle próbuje się czegoś dowiedzieć. Louis po prostu zamknął się w swoim pokoju i nawet z niego nie wychodzi. 
   Cóż, na pewno nie spodziewałam się po nim takiego zachowania. Bardziej spodziewałam się tego, że zrobi awanturę i wyrzuci nas z mieszkania. Przecież on nie potrafi się nie odzywać. To największa gaduła jaką dane było mi poznać. I on teraz siedzi i milczy? Nie, to niemożliwe.
   - Wiesz, że musimy zostać tutaj jeszcze jakiś czas, a oni na pewno nam na to nie pozwolą? - zapytała zielonooka, patrząc na mnie troskliwym wzrokiem.
   - Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Coś wykombinujemy, zobaczysz - rzekłam pewnie, podnoszcząc się z łóżka. Dziewczyna chciała mi to uniemożliwić, ale widząc mój wzrok, zdała sobie sprawę, że i tak będę trwać przy swoim. - Idę pogadać z Louisem - powiedziałam, idąc wolnym krokiem w stronę jego pokoju. Nie miałam pojęcia, że może mi to sprawić taką trudność. 
   Po około pięciu minutach męczarni znalazłam się pod jego drzwiami. Zapukałam, jednak nikt mi nie odpowiedział. Dlatego postanowiłam wejść bez pozwolenia. Jakież było moje zdziwienie, gdy w środku nikogo nie zastałam. To było dziwne. Przecież Scarlett mówiła, że Lou siedzi tu całymi dniami. Po co miałaby kłamać? Nagle spostrzegłam drzwi prowadzące do innego pomieszczenia. Ruszyłam w ich stronę i bez zastanowienia gwałtownie je otworzyłam. Bingo!
   - Co ty tutaj robisz? - zapytał mnie Tomlinson, siedząc przy biurku z laptopem. 
   Tajny pokój okazał się jego studiem. Nie miałam pojęcia, że chłopak lubi fotografować. Wszędzie był porozstawiany profesjonalny sprzęt, na ścianach widniały zdjęcia, zapewne jego autorstwa.
   - Nie wiedziałam, że pstrykasz fotografie - odezwałam się, ignorując jego pytanie.
   Podeszłam do niego i usiadłam na jednym z krzesełek. Spojrzałam na ekran monitora. Szatyn właśnie oglądał przeróżne zdjęcia chmur.
   - Urodziłam się tutaj - rzekłam, wskazując na niebo. Tomlinson posłał mi pytające spojrzenie. - Moja mama leciała wtedy z tatą do domu, ponieważ byli na wycieczce. W trakcie lotu zaczęła rodzić, chociaż jeszcze do porodu brakował miesiąc. Tak się bała lecieć samolotem, że ze stresu urodziła. Ojciec zemdlał, a stewardessy przyjęły poród. Do dzisiaj mam darmowe loty - opowiedziałam mu historię, a kąciki jego ust uniosły się do góry.
   Chłopak jednak nadal się do mnie nie odzywał, co mnie trochę irytowało. Postanowiłam próbować dalej. Chwyciłam za aparat i zaczęłam robić na oślep zdjęcia. To podziałało!
   - Nie, nie, nie, nie. Nie tak - odezwał się, przybliżając się do mnie. - Musisz zrobić tak - odrzekł, pokazując mi, jak poprawnie robi się fotki. - A teraz zrób zdjęcie czegoś co ci się najbardziej podoba w tym pomieszczeniu - rozkazał, wskazując na półkę z różnymi pamiątkami. Niektóre były naprawdę przepiękne, jednak ja miałam inny plan.
   - Uśmiech! - krzyknęłam, oślepiając mojego towarzysza fleszem. - Myślę, że wyszedłeś uroczo - oznajmiłam, pokazując mu zdjęcie, jakie zrobiłam mu przed chwilą.
   - Zawsze jestem uroczy - stwierdził. Och, zapomniałam, że on jest taki "skromny". - Chodź, teraz ja ci zrobię SESZYN PROFEJSONAL - powiedział specjalnie, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać. - Stań tam - nakazał, a ja wykonałam jego polecenie.
   Robiłam różne pozy i miny, a Louis co chwilę przynosił mi nowe rekwizyty. Jak nie okulary, to
kartki z śmiesznymi napisami czy nawet figurkę w kształcie penisa. Nie wiem po co mu to. Tomlinson powtarzał, że to jego pierwsza sesja i że zarazem najlepsza w życiu. Nie miał pojęcia, co dalej szykuję dla niego.
   - Hmmm, czy mogę dodać coś od siebie? - spytałam, a on pokiwał twierdząco głową. Uśmiechnęłam się łobuzersko i ściągnęłam swoją bluzkę pod którą nie było nic a nic. Stałam przed nim od pasa w górę nago. Spojrzał na mnie zdziwiony i nawet otworzył z szoku buzię. Roześmiałam się wesoło, a on dopiero kiedy ochłonął zaczął robić więcej zdjęć. Po jego spodniach mogłam stwierdzić, że na pewno mu się to spodobało. Jednak coś przerwało naszą zabawę.
   - Louis, chodź, jedziemy z dziewczynami po ich auto. Niech w końcu stąd spadają...


Scarlett
-Nareszcie bedzie trochę spokoju w naszym domu,nieprawdaż Louis?-zagadnął go Harry,kiedy wysiedliśmy z jego samochodu i zmierzaliśmy do mechanika.Zacisnęłam mocno pięści i zaczęłam wdychać świeże powietrze.
-Co masz na myśli,przyjacielu?-zachichotał Louis,widząc,że lokowaty próbuje mnie rozzłościć,co z resztą skutecznie mu się udawało.
-Och..no nie wiem.Będę czuł się teraz dużo bezpieczniej,będzie więcej miejsca,no wiesz...I może już żadna nasza szyba nie ucierpi.-powiedział wesoło,a ja wtedy nie wytrzymałam.Złapałam go za koszulę i przygwoździłam do najbliższej ściany.Sama nie wiem dlaczego nagle zrobiłam się taka drażliwa,ale wszystko mnie w nim wkurzało.
-Hej!-zawołał Lou,jednakże Leila popchała go aby szedł dalej,a więc tak zrobił.Harry patrzył na mnie bez wyrazu,a jego oczy były chłodne.
-Zostaniemy u was jeszcze przez jakiś czas,a wy grzecznie to przyjmiecie,zrozumiano?-syknęłam rozzłoszczona,a on prychnął mi prosto w twarz.
-Nie będę spał pod jednym dachem z jakimiś psychopatkami.-Po tych słowach zacisnęłam szczęki i przymknęłam mocno powieki.Właśnie to najbardziej mnie bolało.To,że tak to wyglądało i tak można było nas postrzegać.
-Ty nic nie wiesz!-krzyknęłam i poczułam,że załamuje mi się głos.-Nie znasz mnie i nie wiesz co się dzieje,więc przestań mnie kurwa oceniać!-uderzyłam pięścią w ścianę i podążyłam za Leilą i Louisem,ocierając łzy,które zgromadziły się w kąciku moich oczu.Nie chciałam takiego życia,nie chciałam żeby moja maleńka Iris zginęła,nie chciałam trwać w takim gównie! Jedyne czego pragnęłam,to normalnego życia...szkoły,spotkań z przyjaciółmi,planów na przyszłość,kiedyś nawet założenia rodziny...czy o tak wiele prosiłam?
Stając obok przyjaciółki nie dałam po sobie znać,że właśnie miałam małe załamanie nerwowe.Nie mogła tego zobaczyć,wtedy uznałaby mnie za słabeusza,a ja nie mogłam taka być.Przyjaźniąc się z nią musze być twarda.Leila uśmiechnęła się do mnie i u jej boku weszłam do garażu, w którym zobaczyłyśmy nasz samochód.
-Cześć Zayn.-Louis podszedł do mechanika,który właśnie pochylał się nad jakimś innym autem.Gdy śniady chłopak o czarnych jak węgiel włosach odwrócił się w naszą stronę,obydwie oniemiałyśmy.

To był On.To On podał mi informację,wtedy w klubie,o tym gdzie mogę znaleźć tych kolesi z którymi miałyśmy do porozmawiania.Ciekawa jestem czy mnie pamięta?
Moje wątpilowości szybko zostały rozwiane,kiedy to Leila odwróciła się w stronę samochodu,a Louis i Harry nie patrzyli w naszą stronę,Zayn posłał mi oczko.Najwyraźniej pamiętał mnie równie dobrze jak ja jego.Stałam tak przez chwilę sparaliżowana jego urodą,kiedy o mało co nie zostałam rozjechana.
-Co ty wyrabiasz?!-wrzasnęłam na przyjaciółkę,która siedziała za kierownicą i patrzyła na mnie znacząco.Dodała gazu i gdybym nie cofnęła się krok do tyłu,przejechałaby mi po nodze.Leila skinęła głową na miejsce obok siebie,więc niechętnie zapakowałam się do auta,ostatni raz spoglądając na bruneta.

Wieczorem,kiedy siedziałam samotnie w kuchni i rozmyślałam co dalej nas czeka,nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.Niechętnie wstałam z barowego krzesełka i poszłam zobaczyć kto to,gdyż zostałam sama w domu,Leila z chłopakami pojechali na jakieś większe zakupy do supermarketu.Przynajmniej ona dogaduje się z nimi lepiej niż ja,gdyby nie to,że tutaj miałyśmy niezłą kryjówkę,zapewne już by nas tu nie było.Ku mojemu zdziwieniu tuż za dzwiami stał Zayn z sześciopakiem piwa w ręce i nienaganną fryzurą.
-Cześć.-przywitał się melodyjnym głosem,a po moim ciele przeszedł maleńki dreszczyk.Weź się w garść...-doradziłam sama sobie i uśmiechnęłam się.
-Hej.Co ty tu robisz?-oparłam się o framugę drzwi,spoglądając na niego zmysłowo spod wachlarza rzęs.Dobrze,że wcześniej starannie je wytuszowałam!
-Właściwie to mógłbym spytać Cię o to samo.-zachichotał,a moje serce nagle szybciej zabiło.-Miałem oglądać mecz z chłopakami.Mieszkacie tu?-uniósł brew wyraźnie zainteresowany,a ja pokiwałam głową.Nastała krótka,głucha cisza w której mierzyliśmy się wzrokiem a już kilka sekund później rzuciliśmy się na siebie i zaczęliśmy zachłannie całować.Zayn złapał mnie za biodra i kierując się do tyłu zaprowadził nas do salonu,nie przejmując się otwartymi na oścież drzwiami...

Leila
   To było dziwne. Wiem, że Harry za mną nie przepada. Wiem też, że bardziej lubi Scarlett. Więc dlaczego do cholery do mnie odzywa się normalnie i nie zaczyna nawet tematu o tym co widzieli ostatnio, a mojej przyjaciółcę tak strasznie ubliża? Czyżby bał się mnie? Więc dlaczego nie boi się zielonookiej? Nie mogę tego pojąć.
   Razem z Louisem i Loczkiem zrobiliśmy większe zakupy. Co jest już kolejnym absurdem, bo jeszcze tak niedawno chcieli nas wyrzucić, a teraz tak spokojnie pojechaliśmy do sklepu po produkty na wspólną kolacje. Wystarczyło tylko rozebrać się przed Tomlinsonem i trochę pogrozić Stylesowi, a już ma się ich w garści. Oni są tacy naiwni.
   Najstarszy z moich towarzyszy zaparkował swoje auto na podjeździe. Wyszliśmy z pojazdu i wyjęliśmy reklamówki z zakupami z bagażnika. Obładowani torbami ruszliśmy w stronę drzwi wejściowych. Zbliżając się do nich zauważyłam, że są uchylone. Dokładnie pamiętam, jak je zamykaliśmy. Coś mi tu nie gra. Niepewnie weszliśmy do środka. Rzeczy były porozrzucane po podłodze i można było usłyszeć z daleka krzyki rudowłosej. Ktoś tutaj jest i teraz krzywdził moją przyjaciółkę. Nie mogę na to pozwolić.
   - Zaczekajcie tutaj, mamy towarzystwo - oznajmiłam chłopakom, którzy byli przerażeni tą sytuacją. Chcieli nawet iść ze mną, ale nie wiedziałam czego możemy spodziewać się na górze. Nie mogli ryzykować. Harry stwierdził, że nie zostawi tak tutaj Scar, kiedy słyszy, że coś się jej dzieje. - Zostajesz tutaj albo odstrzelę ci łeb - powiedziałam, wyjmując swoją broń. Podziałało.
   Ruszyłam powoli schodami. Krzyki zielonookiej były coraz wyraźniejsze, a ja coraz bardziej się o nią bałam. Mogłam jej tutaj nie zostawiać. Jeśli coś się jej stanie, to nigdy sobie tego nie wybaczę. Przecież ona ma jeszcze tyle życia przed sobą.
   Stanęłam przed drzwiami do naszej sypialni. Wzięłam głęboki wdech i gwałtownie weszłam do pomieszczenia. Zaczęłam szukać pistoletem sprawcy, ale jedyne co zobaczyłam, to przyjaciółkę wyginającą się na łóżku.
   - Scarlett?
   - Leila? - spytała zdziwiona i w tym momencie spod kołdry wyłoniła się głowa kolegi-mechanika naszych współlokatorów. Co tutaj się do cholery dzieje?
   - Zayn? - zapytali chłopacy, stojąc za mną. Kiedy oni się tutaj pojawili? Czy nie mogą mnie chociaż raz posłuchać?
   Okej, to było okropne. Nie spodziewałam się, że zastanę tutaj taką sytuację. Jak ona mogła to zrobić z Malikiem? Ja się o nią martwię, myślę, że jej się coś dzieje, a ona się zabawia w łóżku? Jeszcze Mulat jest taki przystojny. Od początku mi wpadł w oko. Mam tego dość. Wychodzę.


Od autorek: Hej miśki! Kolejny rozdział za nami,troszkę się podziało,hm? ;> Mamy nadzieję,że z czasem przybędzie was tu więcej.Mamy ogromną prośbę:
jeśli przeczytałaś - dodaj komentarz!
Bardzo nam na tym zależy,chcemy zobaczyć dla ilu osób piszemy! Całuski! Xx

11 komentarzy

  1. Wow, extra! Nie mogę się doczekać następnego!!! Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wohohohoho końcówka najlepsza! Hahaha :D
    No co, ja na miejscu Scarlett również wykorzystałabym sytuację :3 Hahaha nevermind xd
    Rozdział świetny! Rozbierana sesja jak najbardziej na tak ^^
    Czekam na nexta xx
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Serio serio to nie jest grzeczne opowiadanie, ani trochę xd Chyba mi się podoba ! Czekam M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale jest super !! Chce więcej !! :) // Mery

    OdpowiedzUsuń
  5. Z góry przepraszam Was dziewczyny za ten komentarz, bowiem nie będzie on jakiś cudowny.
    No nie wierzę, że Scarlett przespała się z Malikiem! O matko! :o
    Jak na to odpowie Harry? ^^
    Ogólnie strasznie dużo się tutaj dzieje. Jedyne na co czekam to jakieś akcje między Leilą i Louisem oraz Scar i Harry'm. No cóż, romantyzm to podstawa :D
    Ogólnie strasznie lubię Leilę, ale uważam, że Scar nie powinna jej naśladować. To dość głupie.
    Rozdział jest naprawdę świetny dziewczyny i przepraszam, że tak krótko i nieładnie, ale nie mam siły, aby cokolwiek z siebie wydobyć. Wybaczcie!
    Jesteście genialne! x
    Pozdrawiam i życzę weny x

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rrozdział z reszta jak zawsze ;) juz sie nie mogę doczekać następnego :) pozdrawiam i życze weny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. hahahhah jebie I to :
    Zostajesz tutaj albo odstrzelę ci łeb - powiedziałam, wyjmując swoją broń. Podziałało.
    Nie moge.
    Nigdy nie spotkałam takiego ff jest strasznie orginalny co mnie cieszy iwg.
    Kocham was moje słoneczka = >
    ŻYCZE WENY !

    OdpowiedzUsuń
  8. Super blog ;) Piszcie dalej nie zważając na komentarze bo i tak wyświetlenia wam wiele mówią ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. ❤❤❤
    Kiedy kolejny rozdział ??

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne! :)
    dzisiaj zaczęłam czytać twojego bloga i mega mi się spodobał!
    pisz dalej szybciutko! :) masz talent :>
    tymczasem zapraszam do siebie http://art-of-killing.blogspot.com/
    ps. dołączam do obserwowanych i liczę na to samo:)

    OdpowiedzUsuń

Szablon by Devon