tag:blogger.com,1999:blog-5751619965715525442024-03-05T11:57:31.738+01:00It's a terrible revenge, sweetheart | FanFictionInflamarahttp://www.blogger.com/profile/17307853746888909374noreply@blogger.comBlogger12125tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-47699115260229618612015-11-04T21:05:00.001+01:002016-03-29T13:26:35.668+02:00Rozdział 10<div style="text-align: center;">
<i><b>"Nigdy nie wierz w nocne rozmowy. Stracą cały sens, gdy tylko wzejdzie słońce."</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Scarlett</b></div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<span style="text-align: justify;">Dwa dni później, kiedy szpital pogrążył się już w głębokim śnie, postanowiłam działać. Wibracje wcześniej ustawionego budzika w telefonie oznajmiły mi, że jest już druga w nocy. Zabrałam moje rzeczy, które przygotowałam kilka godzin temu, i na palcach, tak aby nikt mnie nie słyszał, wymsknęłam się z sali. Zimna podłoga ziębiła moje gołe stopy, ale nie chciałam na razie wkładać butów, zrobię to dopiero kiedy znajdę się już na zewnątrz. Na początku wszystko szło zgodnie z planem, minęłam pozamykane pokoje pacjentów, toalety, szpitalny sklepik... i już miałam wsiąść do windy, kiedy usłyszałam czyjeś śmiechy. Odwróciłam głowę w lewo i zamarłam. Dyżurka pielęgniarek. Pognałam pędęm przed siebie, jednak przeciwności losu sprawiły, że ucieczka nie powiodła się zgodnie z moim planem. Nie zauważyłam świeżo umytej podłogi i wyłożyłam się na niej jak długa, powodując przy tym głośny huk. Cichy jęk wydobył się z moich ust, kiedy upadłam na zranioną nogę. Pielęgniarki nie mogły mnie nie usłyszeć, zrobiłam zbyt wiele hałasu, a korytarze były ciche i puste. Prędko wyleciały ze swojej dyżurki i podbiegły do mnie.</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://33.media.tumblr.com/tumblr_m8s4mdH9lu1rv667e.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://33.media.tumblr.com/tumblr_m8s4mdH9lu1rv667e.gif" height="91" width="200" /></a>- Co ty tu robisz, dziewczyno? - spytała jedna, pomagając mi wstać. Zacisnęłam mocno szczęki i obrzuciłam ją wściekłym spojrzeniem. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Idę sikać - mruknęłam, a druga podniosła mój plecak i pokazała mi go.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ze wszystkimi swoimi rzeczami? - uniosła wysoko swoją brew, a ja wzruszyłam ramionami. - Uciekasz ze szpitala o drugiej w nocy, czy ty upadłaś na głowę? - zabrzmiała nieprzyjemnym tonem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie podnoś na mnie głosu - ostrzegłam ją, czując jak rodzi się we mnie furia. Nienawidziłam szpitali, nienawidziłam tego okropnego jedzenia, i wszystkiego co z nim związane... ale najbardziej na świecie nienawidziłam pielęgniarek. Wszystkie były opryskliwe, niemiłe i uważały się za lepsze od innych. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Uważaj do kogo mówisz, nie jestem twoją koleżanką! - złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła korytarzem, jednak ja zaparłam się i próbowałam wyrwać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Puszczaj mnie, nie wrócę tam! - zawołałam, budząc przy tym pacjentów, którzy zaniepokojeni głośną rozmową wyszli na korytarz. Druga pielęgniarka podbiegła do nich i zaczęła zaganiać z powrotem do swoich sal. </div>
<div style="text-align: justify;">
- A właśnie, że wrócisz! Przecież masz otwartą ranę w nodze, nie rozumiesz, że wdało się tam zakażenie? - burknęła, ale ja wyrwałam się jej, uderzając ją przy tym o ścianę i pognałam prosto przed siebie. Nie wiem gdzie biegłam, wiedziałam tylko, że muszę uciekać jak najszybciej potrafię. Odwróciłam się tylko na jeden moment, aby zobaczyć, że kobieta podnosi się z podłogi i nie próbuje mnie łapać, tylko wyciąga z kieszeni telefon. </div>
<div style="text-align: justify;">
Znalazłam się w drugiej części szpitala, gdzie odnalazłam schody i zaczęłam zbiegać po nich, trochę mozolniej niż wcześniej. Mocny ból w udzie dawał mi się we znaki, musiałam przygryzać wargę aby nie jęknąć. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jest! - szepnęłam sama do siebie, widząc wyjście. Na ostatnim kawałku dałam z siebie wszystko i biegłam z całych sił, już czułam ten powiew wolności na swojej skórze... kiedy nieoczekiwanie ktoś stanął mi na drodze. Ochroniarz. No oczywiście, to po niego dzwoniła ta głupia suka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zwolniłam tempo, nie było sensu już uciekać, bo i tak wszystko było skierowane ku porażce. Ale nie poddam się tak łatwo, jeśli nie zwieję stąd dzisiaj, to jutro...</div>
<div style="text-align: justify;">
Gdy zostałam z powrotem odeskortowana do swojej sali, nie pozwolono mi się tak po prostu położyć. Zaświecili światło i kazali mi czekać, tylko nie wiedziałam na co. Najpierw przyszedł lekarz, który skarcił mnie za moje zachowanie, jakby mnie to w ogóle obchodziło. Następnie doglądnął mojej nogi, mówiąc, że przez mój wybryk będę musiała poleżeć jeszcze dwa dni dłużej, bo rozszarpałam ranę. Chciało mi się rzygać i płakać, ale nie dałam tego po sobie poznać,więc jedynie zacisnęłam pięści i brałam głębokie oddechy, aby się na niego nie rzucić. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Mogę iść spać? - zawołałam na korytarz, skąd dochodziły głosy. Ktoś odpowiedział, że nie, więc burknęłam pod nosem kilka przekleństw i czekałam, sama nie wiedząc na co.</div>
<div style="text-align: justify;">
Dziesięć minut później do mojej sali wpadł rozespany Harry. Widać było, że zbudzono go ze snu, jego włosy sterczały we wszystkich kierunkach, a jego duże, zielone oczy były teraz mniejsze i zwężone od intensywności szpitalnych świateł.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Co ty tu robisz? - zdziwiłam się, ale on nie zdążył odpowiedzieć. Tuż za jego plecami pojawiła się ta niemiła pielęgniarka. </div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://s2.favim.com/orig/140630/harry-harry-styles-one-direction-so-cute-Favim.com-1878372.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://s2.favim.com/orig/140630/harry-harry-styles-one-direction-so-cute-Favim.com-1878372.gif" height="91" width="200" /></a>- Pańska narzeczona właśnie próbowała uciec ze szpitala, kompletnie lekceważąc to, że jej rana nie jest jeszcze do końca zagojona. - odezwała się, a Harry zmrużył brwi. Uderzyłam się dłonią w czoło, przypominając sobie, że przecież udajemy "zaręczonych".</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja... ach tak. - zdezorientowany nie wiedział co powiedzieć. - Dziękuję, że mnie poinformowaliście.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To nie wszystko. Pańska narzeczona wykazała się niegodziwą agresją wobec pracowników tego szpitala...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Chyba sobie jaja robicie! - wyburzyłam, przerywając jej, po czym wstałam z łóżka. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Zaatakowała mnie, pchnęła na ścianę przez co upadłam na ziemię... - znowu nie dałam jej dokończyć, tylko podeszłam do niej. Chciałam wykrzyczeć jej w twarz największe obelgi jakie przychodziły mi na myśl, ale Harry złapał mnie w pasie. -...wiąże się to oczywiście z tym, że muszę zgłosić to na policję, gdyż w danych pacjentki nie ma wzmianek o żadnych przejawach napadów czy też chorób psychicznych... - mówiła tym swoich skrzeczącym głosikiem, a ja miałam ochotę ją udusić.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Czy ty siebie słyszysz?! - wrzasnęłam i już bym się na nią rzuciła, gdyby nie silne ręce Harry'ego oplatające moją talię - Nie możecie zadzwonić na policję! - zawołałam do jej pleców, bo odwróciła się na pięcie, aby skonsultować coś ze swoimi współpracownikami. Chwyciłam Harry'ego za dłonie i spojrzałam mu prosto w oczy. - Oni nie mogą wezwać policji, Harry, nie mogą... - jęknęłam płaczliwym głosem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cii... - uspokoił mnie i odgarnął kosmyk włosów za moje ucho. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja... miałam już konflikty z prawem, jeśli teraz policja dowie się o tym... - złapałam się za głowę i poczułam jak łzy cisną się do moich oczu. Gdyby tylko Leila zobaczyła teraz objawy mojej słabości... Ale nie mogę powstrzymać łez, nie kiedy pomyślę sobie do czego doprowadziłam. - Nie chcę tam wracać, Harry, nie chcę... - złapałam go za koszulkę i schowałam w niej swoją twarz. Jego dłonie powędrowały na moje plecy, swoimi długimi palcami kreślił nieznane mi wzory na moich plecach. Wizja powrotu do więzienia chociażby na krótką chwilę tak bardzo mnie przerażała, że nie potrafiłam wyrazić tego słowami. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Spokojnie, nie pozwolę Cię nigdzie zabrać, rozumiesz? - uniósł mój podbródek i spojrzał mi prosto w oczy. Wpatrzyłam się w kojącą zieleń jego tęczówek i powoli kiwnęłam głową. Ufałam mu, ufałam jego słowom. - Poczekaj tu. - szepnął i wyszedł na korytarz, pozostawiając mnie samą na środku sali.</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczęłam się niecierpliwić, kiedy nie pojawiał się już dłuższą chwilę. Z nerwów obgryzałam wargi do tego stopnia, że poczułam słony smak mojej krwi. Gdy wreszcie wszedł do sali, wstałam z łóżka i spojrzałam na niego wyczekująco. </div>
<div style="text-align: justify;">
- Jakoś się dogadaliśmy. - powiedział cicho i zauważyłam jak chowie do kieszeni portfel. Odetchnęłam z ulgą i przymknęłam powieki. Moja głowa do tej pory zdążyła wyczarować najgorsze scenariusze, widziałam siebie wracającą do więzienia, do tej brudnej celi, okropnych ludzi, okropnego jedzenia, okropnego wszystkiego...</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://media.giphy.com/media/JMQrabLn28Mgw/giphy.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.giphy.com/media/JMQrabLn28Mgw/giphy.gif" height="200" width="200" /></a>Wzdrygnęłam się, kiedy Harry podszedł do mnie. Nie otworzyłam oczu, po zapachu jego wody kolońskiej zmieszanej z gumami do żucia, poczułam, że stoi tuż przede mną. Położył delikatnie swoją dłoń na moim policzku i pogłaskał go powoli. Oddałam się tej krótkiej przyjemności, jednak wiedziałam, że to niczego nie zmienia. Nadal nie rozumiem co w niego ostatnio wstąpiło, dlaczego mnie pocałował, a potem nie pojawiał się tu przez najbliższe dwa dni, ale jedno było pewne. To, że Harry uratował mój tyłek i zobaczył moją słabą, rozklejającą się stronę... niczego nie zmienia.</div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<b>Leila</b><br />
Noc z Zaynem mogłam zaliczyć do jednej z najlepszych w moim dotychczasowym życiu. Było dziko, namiętnie, z nutką czułości. Uwielbiałam taką mieszankę i byłam pewna, że jeszcze nie raz będę wić się na łóżku Mulata. Na samą myśl o tym uśmiechnęłam się sama do siebie. Nie zamierzałam ukrywać, że chłopak mnie kręcił i <br />
<a href="http://38.media.tumblr.com/tumblr_m7sz9b7DBJ1rsc7cjo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://38.media.tumblr.com/tumblr_m7sz9b7DBJ1rsc7cjo1_500.gif" height="106" width="200" /></a>z pewnością wiele dziewczyn zazdrościłoby mi, gdyby tylko dowiedziały się, iż zapolowałam na boga seksu. Jednakże nie zamierzałam ranić tym samej Scarlett, którą kochałam najbardziej na świecie. Dlatego postanowiłam zachować to dla siebie. Zresztą wcale go nie lubiłam, podobał mi się, lecz charakter miał paskudny. Denerwował mnie, aczkolwiek figlowanie z nim było od dzisiaj moim ulubionym zajęciem. Różnił się od Louisa, bo niebieskooki miał świetny charakter, był dowcipny, sympatyczny, ale za to nigdy nie potrafiłabym zobaczyć w nim nikogo innego niż przyjaciela. Tak, użyłam tego słowa. Naszą znajomość mogłam uznać za przyjaźń, bo ufałam mu, a to rzadko się zdarzało. Nie znaliśmy się długo, ale wydawało mi się, że nawet jeśli nie będę już mieszkać w jego domu, to utrzymamy kontakt. Szatyn i brunet działali na zasadzie kontrastu. Przynajmniej tak określiłaby ich moja nauczycielka od angielskiego w liceum, a ja chciałam powtarzać jej słowa, bo była cholernie mądrą kobietą. Kiedy zakończyłam wewnętrzny monolog, stanęłam przed drzwiami mieszkania chłopaków. Wiedziałam, że ktoś był w domu i wcale nie dlatego, iż wszędzie były pozapalane światła, a głośna muzyka dudniła na całą dzielnicę. Równie dobrze mogli zapomnieć je zgasić, a wieżę zostawić ot tak sobie. Moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że coś się działo i to niedobrego.<br />
Nie pomyliłam się. Nim zdążyłam wejść do środka, wpadł na mnie zmartwiony Styles, który w biegu ubierał drugiego buta. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem, ale ten widząc mnie, nawet nie odezwał się słowem. Gdyby nie to, że zatrzymałam go zanim wystartował do samochodu, na pewno uciekłby mi bez żadnego wyjaśnienia. Złapał oddech, po czym z szybkością światła opowiedział mi wszystko, co działo się przez ten czas, kiedy przeżywałam chwilę uniesienia.<br />
– Dzwonili ze szpitala. Scarlett sprawia kłopoty. Nie przejmuj się, zaraz to załatwię. W razie czego zadzwonię – wyjaśnił odsuwając się z każdym słowem o jeden krok. Przytaknęłam głową, a on zaczął się oddalać żwawym tempem. Odwrócił się jednak i krzyknął z dalekiej odległości. – Zrobiliśmy imprezę. Nie przeraź się!<br />
Zignorowałam go. Przecież nie mogło być aż tak źle. Każdemu zdarza się urządzać balangi i byłam na wielu takich domówkach. Byłam przygotowana na każdą ewentualność, bo byłam pewna, że widziałam już wszystko. Otworzyłam drzwi, rozmyślając o Scar, która jak zwykle musiała wpaść w jakieś kłopoty. Miałam nadzieję, że nie było to nic poważnego. Przekroczyłam próg mieszkania i to, co tam zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Nigdy nie widziałam takiej rozróby. Może dlatego, że sama nie organizowałam imprez, a z pewnością nie zostawałam na sprzątaniu po nich. Przychodziłam się bawić, a nie czyścić dywan od wymiocin moich znajomych, znajomych moich znajomych czy nawet własnych.<br />
<a href="http://media.giphy.com/media/LEkokv82ozQLC/giphy.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.giphy.com/media/LEkokv82ozQLC/giphy.gif" height="111" width="200" /></a> – Wow – wydusiłam z siebie, gdy zobaczyłam narysowane męskie przerodzenie na ścianie<br />
w przedpokoju. Obok niego dumnie spoczywała młoda blondynka, która przyodziana była jedynie w samą bieliznę i rękawicę baseballową. Ruszyłam niepewnie w głąb mieszkania, starając się nie wdepnąć w kupki rzygowin, które prowadziły prosto do łazienki. Smród alkoholu, papierosów oraz marihuany unosił się w powietrzu. Zaczęłam się dziwić, jak Harry mógł być taki trzeźwy i kontaktować z rzeczywistością. Nie wyglądał na wstawionego. Wszędzie walały się butelki wódki, puszki piwa i na dodatek całe opróżnione. Na środku salonu w rytm muzyki tańczył nieznany mi chłopak, który wyglądał gorzej niż Arab na ruskim bazarze. Urządzał dzikie pląsy, udając co najmniej taneczną gwiazdę porno. Dostrzegłam także jakąś parę obściskującą się w kącie. Zaśmiałam się, ponieważ stwierdziłam, że ludzie nie mieli za grosz kultury. Hej, laska, nie każdy chciałby oglądać, jak wkładasz język do gardła kolesiowi, który wyglądał zupełnie jak... – Louis? – szepnęłam bezdźwięcznie.<br />
Poczułam ukłucie w serce. Nie byłam zazdrosna, nie interesowało mnie to, co robił. Jednak czułam pewien zawód i nie miałam pojęcia dlaczego. Bolało mnie to bardziej niż widok Scarlett i Zayna razem. Przecież to był mój przyjaciel, więc za Chiny nie rozumiałam czemu moja dłoń coraz bardziej przesuwała się w kierunku pistoletu. <i>Wystarczy jeden strzał i będzie po niej. </i>Podsuwała mi pomysły moja szalona podświadomość. Nie zamierzałam jej słuchać. Miałam już inny plan.<br />
– Koniec imprezy! – krzyknęłam, wyłączając muzykę i zwracając przy tym na siebie uwagę. Kilkanaście par oczu skierowało się w moją stronę. Nawet te niebieskie, na które nie miałam ochoty patrzeć. – No dalej, wychodzimy, raz dwa. Gęsiego, proszę, gęsiego – wydawałam polecenia, a goście chłopaków słuchali się mnie bez jakichkolwiek sprzeciwów. Może miałam dar przekonywania, a może broń w mojej ręce podpowiadała im, że lepiej się stąd wynosić. – Ją też weźcie. Tak, dokładnie ją – powiedziałam, wskazując blondynkę, którą zobaczyłam od razu po wejściu do mieszkania. – Miło było, dziękuję za przybycie. Wasze wymiociny na zawsze pozostaną w mojej pamięci – skończyłam mówić, gdy wszyscy wyszli.<br />
– Czy ciebie do końca popierdoliło? – Usłyszałam wkurzony głos Tomlinsona, który wpatrywał się we mnie gniewnym wzrokiem. Chciało mi się śmiać, ponieważ nie przeraziłby nawet czterolatka, jednak udawałam, że jego spojrzenie działało na mnie, wprawiając mnie w przerażenie. – Dlaczego popsułaś mi imprezę? Wszyscy świetnie się bawili, a ty jesteś nikim, żeby decydować o tym, kiedy goście mają opuścić moje, podkreślam moje mieszkanie. Nie widziałaś, że Jenna...<br />
– Ah, czyli ma na imię Jenna! – wykrzyknęłam, kierując się w stronę kuchni. Byłam cholernie głodna. Lou podążył za mną, a jakie ciężkie kroki mogłam dosłyszeć nawet z kilometra. Chodził jak słoń. – Powinieneś mi dziękować, wyglądała jak transwestyta. Czy to te sztuczne cycki cię przyciągnęły?<br />
– Przynajmniej nie ma psychopatycznych zapędów i nie wymachuje bronią na prawo na lewo – odrzekł poważnie, sprawiając, że okropnie mnie zdenerwował. Nigdy nie rozmawialiśmy ze sobą w taki sposób. Czyżby zaraz miała rozpętać się wojna? – Cześć, jestem Leila Adler, mam pistolet, mogę ci zrobić krzywdę, ale spokojnie robię tak tylko, żeby wszyscy się mnie bali, bo jestem pozbawioną uczuć suką – udawał, że mnie przedrzeźnia, a jego słowa wbijały mi sztylet w serce.<br />
– Hej, jestem Louis Tomlinson. Robię imprezę życia, całując się z nieznaną laską, chcąc ją zaliczyć. Ale spokojnie, jutro wszystko zapomnę i co mnie obchodzi to, że robiliśmy to bez zabezpieczenia – spróbowałam poudawać jego, jednak on nadal nie wierzył w moje dobre intencje. Zresztą, nie obchodziło mnie to już. Powiedział o wiele za dużo. Gdyby nie był to on tylko Styles, z pewnością wylądowałby zakrwawiony na podłodze. – Albo nie, jestem Leila i wychodzę, dupku.<br />
– Krzyżyk na drogę, wariatko! – krzyknął na koniec, a ja trzasnęłam drzwiami. I nie, wariatka nie oznaczała szalonej, zabawnej dziewczyny, tylko psychopatkę...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: justify;">
Telefon od Malika był najlepszą rzeczą jaka mogła mnie teraz spotkać. Zdobył dla mnie przydatne informacje i poznałam imię, nazwisko oraz adres zamieszkania kolejnego z "widzów" mojej katastrofy. Ciemnooki był świetnym informatorem. Uwielbiałam z nim współpracować. Z czystą przyjemnością zabiję osobę, którą mi wskazał, ponieważ musiałam wyładować na kimś swoją agresję. Kłótnia z Tommo bardzo mocno mną wstrząsnęła. Nie spodziewałam się, że może obrazić mnie takimi epitetami. Przecież to on niedawno wmawiał mi, że nie byłam maszyną bez uczuć. Jednak chyba sam zmienił zdanie, chociaż ostatnimi czasy byłam niezwykle grzeczna. Nie licząc rozwalenia mu imprezy, ale to nie miało znaczenia. Czy naprawdę taka byłam? Wiedziałam, że tak, lecz kiedyś chciałam taka być. Dlaczego zaczęło mi to przeszkadzać? <i>Bo jemu się to nie podobało...</i><br />
<a href="http://oi39.tinypic.com/2e67bfb.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://oi39.tinypic.com/2e67bfb.jpg" height="90" width="200" /></a><i> </i>Znalazłam się przy budynku, w którym mieszkała moja ofiara. Otworzyłam drzwi od klatki i weszłam do środka. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę schodów, a kiedy znalazłam się na ostatnim stopniu, udałam się wgłąb korytarza.<br />
Dokładnie zlustrowałam mahoniowe drzwi, po czym delikatnie je otworzyłam. Przekroczyłam próg mieszkania i na palcach skierowałam się do pomieszczania, z którego dobiegały dźwięki telewizora. Wychyliłam się zza ściany i ujrzałam mężczyznę, oglądającego zawzięcie mecz. Na stoliku stało piwo, a obok niego napoczęta paczka chipsów. Niespodziewanie wyskoczyłam w jego stronę i niewiele się zastanawiając strzeliłam do niego z dwóch pistoletów. Niestety, stres po kłótni z Louisem i myśl o nim wywołała u mnie nieoczekiwane objawy. Spudłowałam, a blondyn zdążył uniknąć strzału. Spojrzał na mnie, po czym z prędkością światła wyskoczył przez okno na schody pożarowe. Ruszyłam za nim, próbując go zestrzelić. Wiedziałam, że niemożliwe było zrobienie tych dwóch rzeczy naraz, więc postanowiłam tylko biegnąć. Gdy znalazłam się już na ziemi, zauważyłam, że nigdzie go nie było. Nagle poczułam lufę przy mojej głowie, a wielka gula pojawiła się w moim gardle. Czy to był mój koniec?<br />
– Mylisz, że nie wiem kim jesteś? Zabiłaś ostatnio sporo moich znajomych. Jednak ze mną nie masz szans, maleńka – powiedział, kładąc swoje obrzydliwe łapsko na moją talię. – Może powtórzymy to, co wydarzyło się parę lat temu, hm? Jestem w tym zdecydowanie lepszy niż osioł, którego z łatwością zabiłaś – wyszeptał, a ja poczułam jego oddech na szyi. Byłam bezradna. Jeden ruch i mogłam zginąć.<br />
Niespodziewanie usłyszałam strzał. Mężczyzna, który mi groził, padł jak kłoda koło moich nóg. Szkarłatna ciecz zaczęła wypływać z jego głowy, a ja zszokowana patrzyłam na jego ciało. Co? Gdzie? Jak? Kto? W mojej głowie pojawiło się multum pytań, jednak na żadne nie znałam odpowiedzi. Zaczęłam się rozglądać i wtedy dostrzegłam czyjąś sylwetkę. Zbliżał się, więc uniosłam pistolety do góry. Gdy tylko zobaczyłam kto mnie uratował, mimowolnie wypadły z moich dłoni.<br />
– Może jesteś największą psychopatką świata, ale nie mogłem pozwolić cię skrzywdzić – odezwał się, patrząc na mnie obojętnym wzorkiem. Stałam jak wmurowana. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to, co się stało. On kogoś zabił? Człowiek, który tego nie popierał zrobił coś takiego? Tym bardziej dla mnie. To chore, ale byłam mu cholernie wdzięczna. – Chodź, wracamy do domu. Za uratowanie życia sprzątasz mieszkanie – oznajmił już z lekkim uśmiechem, a mnie zastanawiało tylko jedno. Skąd Louis miał pistolet?<br />
<br />
<b>Od autorek: </b>Cóż, ocenę pozostawiamy wam... :)</div>
</div>
Inflamarahttp://www.blogger.com/profile/17307853746888909374noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-79700547371518616472015-07-15T23:12:00.000+02:002015-11-05T17:12:46.504+01:00Rozdział 9<div style="text-align: center;">
<i>"Najłatwiej jest się poddać i uciec. Najtrudniej jest żyć z myślą, że zamiast walczyć </i><br />
<i>poddało się i uciekło."</i><br />
<div style="text-align: justify;">
<b>Leila</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Weszłam do pomieszczenia, w którym znajdowała się Scarlett z zamiarem przeproszenia jej za moje zachowanie. Nie powinnam reagować tak wybuchowo tamtego dnia. Jednak widok pieprzącej się dziewczyny nie należał do wymarzonych. Za mną ciągnęli się chłopcy, którzy prawdę mówiąc byli mi całkowicie zbyteczni. Nie potrzebowałam ich do pogodzenia się z przyjaciółką. Doskonale wiedziałam jak mam to zrobić bez pomocy tych czubów. W głębi duszy było mi smutno, że doszło do niesnaski. Tym bardziej teraz, gdy rudowłosa wylądowała w szpitalu. Nie chciałam, aby jej się coś stało, ponieważ była ostatnią osobą, którą szczerze kochałam. Oczywiście nie wliczając w to mojego taty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://31.media.tumblr.com/7aad17b25950a8f52e48f206cbc235a5/tumblr_mqiln3Wus41sbz772o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/7aad17b25950a8f52e48f206cbc235a5/tumblr_mqiln3Wus41sbz772o1_500.gif" height="112" width="200" /></a> Pociągnąłam za klamkę, otwierając tym sposobem drzwi. Stanęłam w progu i to, co tam zobaczyłam kompletnie mnie zszokowało. Zayn nachylał się nad zielonooką i dyszał jej prosto w malinowe wargi. Ich usta nie były złączone w gorącym pocałunku, lecz dałabym sobie rękę uciąć, że przed chwilą do tego doszło. Skończyli sekundę przed naszym wejściem. Poczułam ukłucie w sercu, zrobiło mi się smutno, a następnie ogarnęła mnie fala złości. Miałam tego dosyć i chciałam wyjść ze szpitala z prędkością światła. Ten pomysł wybił mi z głowy Louis, który położył mi dłoń na ramieniu i posłał uspokajający uśmiech. Cieszyłam się, że mogę na niego liczyć. Scar wpatrywała się we mnie z poczuciem winy, ale dopiero teraz zrozumiałam, że nie mogę się wściekać. Zayn był cholernie seksowny i z pewnością chciałabym poznać go bliżej, ale wolał Thornhill i musiałam to uszanować. Nie zawsze dostawałam to, na co miałam ochotę, to, czego pragnęłam i tym razem było dokładnie tak samo. Niestety, ale taka była rzeczywistość. Czas się z tym pogodzić.<br />
– Możemy porozmawiać? – zwróciłam się do dziewczyny z wyraźną skruchą w głosie. Miałam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia, ponieważ tęskniłam za nią przez ten jeden dzień. Byłam przyzwyczajona do spędzania z nią czasu i nigdy nie lubiłam się z nią rozstawać choćby na godzinę. Zanim zdążyła cokolwiek odpowiedzieć, wtrącił się ktoś kompletnie nieproszony.<br />
– Nie widzisz, że teraz my mamy kilka spraw do omówienia? – odezwał się Malik z chamskim uśmieszkiem na twarzy. Och, nie wiesz z kim zadzierasz, kolego. Zdecydowanie jego mózgiem mrówki mogłyby zagrać w golfa. Jeszcze jedno jego słowo, a będzie trupem. Obiecuję.<br />
– Nie widzisz, że jesteś kompletnym debilem i już dawno powinieneś się stąd ulotnić? – syknął Harry, stając w mojej obronie. Chociaż zgaduję, że bardziej jest po prostu zazdrosny o moją przyjaciółkę. Leci na nią. Może udawać, że jej nie lubi, ale każdy wie, że prawda jest całkowicie inna.<br />
W jednej chwili w pomieszczeniu zrobił się wielki harmider. Bruneci wpatrywali się w siebie gniewnym wzrokiem, ciskali w siebie piorunami, zaciskali dłonie w pięści i powstała wielka kłótnia. Przekrzykiwali się i oskarżali o całe zło na świecie. Szarpali się za bluzki, przepychali się, a biedny Louis próbował ich rozdzielić. Gdyby nie moja interwencja, z pewnością wszyscy by się pozabijali.<br />
– Liczę do trzech i ma was tu nie być. Inaczej wasza krew będzie zdobić ściany szpitala –oznajmiłam, wymierzając do nich ze swojego pistoletu. Od razu się uspokoili, bo wiedzieli, że jestem nieobliczalna w takich sytuacjach. Pomimo tego, że Tomlinson jako jedyny z nich zdawał sobie sprawę, że nie zrobiłabym tego, to postanowił wyprowadzić ich na zewnątrz. Mądrze postąpił.<br />
Zostałyśmy same w sali, a wtedy zabrakło mi języka w buzi. Scarlett także nie zamierzała jako pierwsza zabierać głosu. Czułam się nieco niezręcznie, chociaż znamy się tak długo. Byłam rozdarta. Kiedy złapałyśmy kontakt wzrokowy, wymusiłam uśmiech na twarzy. Nie dała się na to nabrać. Potwierdzeniem tego było ciche prychnięcie. Było mi źle, a ona potrafiła to wyczytać z mojej buzi. Byłam dla niej otwartą księgą. Znała mnie zbyt dobrze, abym mogła ją okłamać.<br />
– Przepraszam – wyszeptałyśmy równocześnie.<br />
<br />
<b>Scarlett</b><br />
Kiedy tylko Leila zniknęła za drzwiami, nie miałam nawet chwili dla siebie, bo do sali ponownie wkroczył Harry. Był wściekły, troszkę mniej niż wcześniej, kiedy to rzucił się na Zayna, ale jednak wściekłość gdzieś nadal w nim tkwiła. Najchętniej powiedziałabym mu teraz, że jestem zmęczona i chcę zostać sama, ale i tak wiedziałam, że to nic nie da. Westchnęłam więc i wgapiłam się w okno, za którym nie było widać nic oprócz ciemności nocy.<br />
- No i co tak na mnie patrzysz? - zapytałam poirytowana po kilku minutach ciszy w których brunet wpatrywał się we mnie oczekująco.<br />
- Nie wierzę, że po tej całej akcji miałaś ochotę go jeszcze oglądać. - powiedział z wyraźną niechęcią w głosie. Odwróciłam głowę i spojrzałam prosto w jego oczy.<br />
- Jeśli przyszedłeś tu tylko po to żeby... - zaczęłam, ale nie dane było mi dokończyć, bo Harry kompletnie niespodziewanie pochylił się nade mną i złożył na moich ustach gorący pocałunek. Oderwałam się od niego i zmrużyłam brwi, piorunując go wzrokiem.<br />
<a href="http://data.whicdn.com/images/188999320/large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt=". " border="0" src="http://data.whicdn.com/images/188999320/large.gif" height="200" width="157" /></a>- Co Ci odbiło?! - zawołałam, próbując ukryć przed nim i przed samą sobą fakt, iż to co przed chwilą zrobił... w jakiś sposób na mnie podziałało. Serce waliło mi jak oszalałe i gdzieś w głębi duszy pragnęłam, aby jeszcze raz to powtórzył.<br />
- Po prostu myślałem... - zaczął, ale nie wiedział jak skończyć. Widziałam w jego oczach zakłopotanie i zdenerwowanie, sam nie wiedział jak wyjaśnić to, co przed chwilą się wydarzyło. - Ja tylko... - przygryzł dolną wargę, a ja wpatrywałam się w niego wyczekująco. - Nie ważne. - mruknął i odwracając się na pięcie opuścił salę, zostawiając mnie w niej samą. I tylko moje łomoczące serce przypominało mi, że wciąż jestem żywa, albowiem cała reszta pozostawała sparaliżowana.<br />
<br />
<br />
<b>Leila</b><br />
Żwawym krokiem kierowałam się w stronę warsztatu Zayna. Chciałam z nim wytłumaczyć pewne sprawy i sprawić, aby raz na zawsze zniknął z życia Scarlett, a przy okazji z mojego. Skoro rudowłosa nie dbała o naszą przyjaźń, to ja musiałam to uczynić. Ten dupek może nas poróżnić, doprowadzić do sporu. Nie mogłam do tego dopuścić, bo oprócz tego, że zielonooka była moją wspólniczką, to również przyjaciółką. Wiedziałam, że Mulat nie był ugodową osobą, dlatego liczyłam się z tym, iż moje pięści pójdą w ruch. Oczywiście, wolałam tego nie robić, ale wszystko było dzisiaj możliwe.<br />
Weszłam do pomieszczenia, nie przejmując się niczym. Rozejrzałam się dookoła, fascynując się wystrojem wnętrza. Niby nie było w tym nic nadzwyczajnego, aczkolwiek bardzo mi się podobało to, co widziałam. Ściany były pomalowane na zielonkawy kolor, natomiast sufit na biały. Zwisały z niego podłużne lampy. Podłoga nie była niczym wyłożona, lecz miała swoje uroki. Wszędzie były porozwieszane narzędzia, a po bokach stały popsute samochody. Było ich wiele. Z tego co wiedziałam, Zayn sam prowadził warsztat, więc musiał dostawać kupę kasy, skoro ludzie przysyłali do niego tyle aut. Miał zaufanych klientów, co szło razem w parze z doskonałymi umiejętnościami mechanika.<br />
Spojrzałam w prawo i dostrzegłam Malika, który naprawiał czarnego Mustanga. Chrząknęłam i dopiero wtedy zwrócił na mnie uwagę. Był ubrany tylko w sportowe spodenki. Tors pobrudzony był od smarów, a widząc jego mięśnie brzucha, przygryzłam delikatnie swoją malinową wargę.<br />
– Czego chcesz? – zapytał, nie siląc się nawet na firmowy uśmiech. Nie lubił mnie, widać to było na pierwszy rzut oka. Nie oczekiwałam tego od niego. Był mi już zupełnie obojętny.<br />
<a href="http://31.media.tumblr.com/d1d33ee3259b4630445bbceb810e3343/tumblr_mit0974fKr1qgbgkuo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://31.media.tumblr.com/d1d33ee3259b4630445bbceb810e3343/tumblr_mit0974fKr1qgbgkuo1_500.gif" height="107" width="200" /></a> – Po pierwsze – zaczęłam mówić, podchodząc do niego bliżej. Ułożyłam na nim swoją dłoń, pieszcząc opuszkami palców opaloną skórę. – Nie przypominam sobie, abym przechodziła z tobą na "ty" – oznajmiłam uroczo, patrząc głęboko w jego czekoladowe tęczówki. Chłopak prychnął cicho na moje słowa. – Po drugie, trochę kultury ci nie zaszkodzi, panie Malik – dodałam, posyłając mu fałszywy uśmiech. – A po trzecie i ostatnie, to zostaw Scarlett w spokoju, bo nie skończy się to dla ciebie dobrze. Mam nadzieję, że się zrozumieliśmy. Radzę wziąć sobie to do serca, bo nie zamierzam powtarzać – zakończyłam swoją wypowiedź, postukałam go dłonią po policzku i zaczęłam kierować się w stronę wyjścia. Stanęłam w miejscu, kiedy zabrał głos.<br />
– Groźby są karalne, moja droga – powiedział, nie przejmując się tym, co wcześniej powiedziałam. Miał w planach zdenerwowanie mnie, ale byłam bardzo spokojną osobą, gdy tego chciałam. Nie zamierzałam takiemu dupkowi dawać satysfakcji. Nie ma mowy. – Ale twoje nie przestraszyłyby pięciolatka. Zresztą i tak wiem, że nie przyszłaś do mnie z powodu Scarlett. Cóż, przynajmniej nie tego konkretnego.<br />
– Och, doprawdy? Czyli dlaczego zaszczyciłam twoje skromne progi, hm? – zapytałam z nutką ciekawości w głosie, odwracając się do niego. Ruszyłam w jego kierunku i zatrzymałam się dopiero wtedy, kiedy staliśmy twarzą w twarz. – Może dlatego, że chciałam obejrzeć idiotę i chama na własne oczy? To w takim razie tak, zgadłeś! – odezwałam się, mierząc go wzrokiem. Z każdą minutą narastała moja złość, jednak nie mogłam pozwolić, aby to zauważył. Policz do dziesięciu, Leila.<br />
– Jesteś zazdrosna – odrzekł z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. – Ale to dobrze, kręci mnie to.<br />
– Ha ha, dobry żart. Nie mam powodów, aby być zazdrosną o takiego błazna, krętacza oraz kretyna, który – mówiłam, jednak nie dane było mi dokończyć, ponieważ ciemnowłosy wpił się w moje malinowe usta. Powoli składał namiętne, a zarazem czułe całusy na moich wargach, a ja delektowałam się każdym dotykiem. Kiedy włożył język do mojej buzi, odwzajemniłam pieszczotę.<br />
– Skoro jestem taki okrutny, to dlaczego oddałaś pocałunek? – spytał, kładąc rękę na mojej talii. Zaczął nią zjeżdżać wzdłuż mojego ciała, po czy pokierował ją na mój tyłek. – A co najważniejsze, czemu zaraz pójdziesz pieprzyć się ze mną na masce samochodu? – zadał pytanie, a ja wiedziałam tylko jedno. Powinien zostać cholernym przepowiadaczem przyszłości...<br />
<br />
<b>Od autorek: </b>Cześć, z tej strony Weronika. Na początku wielkie przepraszam za to, że nie dodawałyśmy długo rozdziału, chociaż wiele naobiecywałyśmy... Mam nadzieję, że to się zmieni i dacie nam kolejną szansę. No nic, pozdrawiam i życzę udanych wakacji! :* </div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-17461698752406304702015-04-08T21:23:00.000+02:002015-04-08T21:23:14.781+02:00Rozdział 8<div style="text-align: center;">
<i>"Nieważne jest, co ludzie myślą. Ważne jest, jakie człowiek ma aspiracje i czego chce."</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Leila</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://data1.whicdn.com/images/27381324/large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://data1.whicdn.com/images/27381324/large.gif" height="94" width="200" /></a> Szłam. Nie wiem gdzie, nie wiem dokąd, ale w pewnym sensie nawet mnie to nie interesowało. Byłam wkurzona do granic wytrzymałości. Miałam ochotę wyładować na czymś swoją złość albo najlepiej na kimś. Tylko problemem było to, że wściekałam się tak naprawdę o nic. Scarlett jest już dużą dziewczynką i może sypiać z kim chce. Tym bardziej nie musi mnie pytać o zdanie. Cholera, ale tu chodzi o Zayna! Od samego początku wpadł mi w oko, a dokładnie od ujrzenia go w klubie. To był ten sam dzień, w którym spotkałam się ze swoją rodziną. Pierwsza go zobaczyłam. Nie ukrywam, że byłam zaskoczona, gdy ujrzałam ich razem w sypialni. Myślałam, że ktoś się włamał i zaatakował moją przyjaciółkę. Nigdy nie martwiłam się o nią, jak w tamtym momencie. Wydawało mi się, że zaraz zwariuję, jeśli jej nie uratuję. Tymczasem ona zabawiała się z kolegą-mechanikiem. W tamtym momencie o mało nie wyszłam z siebie i stanęłam obok. To było szczytem! Moje życie robi mi wiele nieprzyjemnych niespodzianek i powinnam się tego prędzej czy później spodziewać, jednak wierzyłam, że chociaż raz los będzie dla mnie łaskawy. Najwidoczniej się myliłam. Miałam ochotę przytulić się do mojego taty, zwierzyć mu się, wyszeptać, że jest moim bohaterem. Wtedy uśmiechnąłby się do mnie, powiedział, że zawsze będzie mnie kochał i nigdy nie przestanę być jego kruszynką. Gdybym nie uciekła, to pewnie zrobiłby tak. Niestety, ale oprócz niego reszta rodziny mnie nie akceptuje i muszę się z tym pogodzić. Dla nich pozostanę morderczynią bez serca. Nie interesuje ich, że zostałam zgwałcona. Pozbawiono mnie mojej godności, odebrano cząstkę mnie i naruszono moją prywatność. Moje życie jest popierdolone. Kiedyś byłam zwykłą dziewczyną, której największym problemem był idealny strój na imprezę albo czy kolor paznokci pasuje mi do bluzki. Wszystko się zmieniło tego feralnego dnia. Samotny powrót z domówki przyjaciółki nie był najlepszym pomysłem. Droga na skróty przez najniebezpieczniejszą dzielnicę też nie należała do najmądrzejszych decyzji. Ale skąd mogłam wiedzieć, że zaczepią mnie pijani mężczyźni, którzy należeli do gangu? Najgorszy był jeden z nich. To on postanowił zrobić mi to okropieństwo. Pamiętam jak przewrócił mnie na zimną ulicę i wsuwał dłoń pod spódniczkę. Reszta miała niezły ubaw. Nagrali to, a później wrzucili do Internetu. Zanim filmik został skasowany, obejrzało to milion ludzi. Nie zniosłam tego. Musiałam zabić swojego oprawcę. Jeśli miałabym szansę, to zrobiłabym to jeszcze raz. Teraz muszę się pozbyć "widzów" tego zdarzenia. Pewnie większość z nich byłaby zmasakrowana, gdyby nie wpadka z samochodem. Louis i Harry zdecydowanie popsuli nam szyki i wiele przez nich się zmieniło, chociaż znamy się kilka dni. Myślałam, że szybko pozbędę się ich z mojego życia, ale wszystko zaczyna się komplikować. Nie są złymi chłopakami i sama się dziwię, że mówię to ja - Leila Adler, która jest zepsuta do szpiku kości. Nie wiem jak to wszystko się dalej potoczy, ale na razie nie wyobrażam sobie mojej relacji ze Scarlett. Kocham ją jak siostrę, ale czuję, że czekają nas ciche dni. Jak w takim wypadku mamy wyjechać i pozbyć się ludzi, którzy zniszczyli nam życie? Przez to nasz plan może się nie powieść, a nie po to siedziałam trzy lata w więzieniu, aby całe nasze przygotowania szlag trafił. Musimy trochę od siebie odpocząć. Może zniknę na jakiś czas? To chyba jedyne racjonalne wyjście z tej sytuacji. Z pewnością nie będzie ubolewała nad moim odejściem. Bądźmy szczerzy - nikt nie będzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
Rana postrzałowa na moim brzuchu bolała niemiłosiernie. Nie było to zwykłe draśnięcie, więc cieszę się, że żyję. Chociaż z drugiej strony świat byłby lepszy bez mojej osoby. Z daleka ujrzałam ławkę. Postanowiłam, że usiądę na chwilę. Tak też zrobiłam. Oparłam się plecami o jej oparcie i odchyliłam głowę do tyłu. Swoje nogi mocno wyprostowałam. Na dworze było ciepło, jednak lekki wiaterek drażnił moją skórę. Przymknęłam delikatnie swoje oczy i delektowałam się błogą ciszą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://38.media.tumblr.com/18ee530a0b9d512216e899434ba839e5/tumblr_n78qrw5Bl11t7eg8go1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://38.media.tumblr.com/18ee530a0b9d512216e899434ba839e5/tumblr_n78qrw5Bl11t7eg8go1_500.gif" height="111" width="200" /></a> Uniosłam powieki do góry i wtedy ujrzałam Tomlinsona. Zszokowana jego obecnością, zrobiłam minę w stylu "a co ty do cholery tutaj robisz?". Naprawdę nie usłyszałam, kiedy przyszedł. Musiał skradać się tutaj na palcach albo zaczynam głuchnąć. <i>Halo halo, tutaj wieża do Leili. Czy mnie słyszysz? Proszę o jakikolwiek odzew. Okey, mamy sygnał. Czyli jednak nie jesteś głucha. </i>Słyszałam wredny głos w mojej głowie. Louis spojrzał na mnie z uśmiechem, który nigdy nie znika mu z opalonej twarzy i wytrzeszczył swoje oczy jakby chciał pokazać mi, że znalazł się w tym miejscu magicznie. Miałam ochotę puknąć się w głowę, ale powstrzymałam się w ostatniej chwili. W końcu musiałam docenić to, że jako jedyny się mną zainteresował. Cóż, najwidoczniej jeszcze ktoś umie stwarzać pozory osoby, której chociaż trochę na mnie zależy. Oklaski dla tego dobrego aktora.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Cześć, księżniczko. Fajne masz nogi, o której się rozkładają? - zagadał do mnie tekstem na podryw, a mi zachciało się śmiać. Spojrzałam na niego z politowaniem, a on zaczął się chichrać. Po chwili dołączyłam do niego. Dam sobie rękę uciąć, że słyszałam to w jakimś filmie. - Do tego pewnie jesteś harcerką, zgadłem? - zapytał, siadając koło mnie na ławce, a jak za Chiny nie miałam pojęcia o co może mu chodzić. - No wiesz, postawiłaś mi namiot - szepnął mi na ucho, a ja ponownie wybuchnęłam śmiechem. On był niemożliwy! Nie wierzyłam, że tak szybko poprawił mi humor. Skąd bierze te teksty? Trzeba mu oddać, że poczucie humoru, to on miał jak stąd do Tokio. Lubiłam gościa.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie, ale mogę ci powiedzieć, która jest godzina, bo zegarek - przerwałam na chwilę, aby wywołać nutkę napięcia wśród mojej jednoosobowej publiczności. - Pewnie ci stanął - dokończyłam i jedyne czego brakowało to dźwięk perkusji: badum tss! Chłopak złapał się za głowę i zaczął kiwać nią na boki, mówiąc, że wszystko się wydało i go przejrzałam. Zaśmieliśmy się w tym samym momencie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Zdradź mi swój sekret, Leila - odezwał się po chwili milczenia. Odwróciłam głowę w jego stronę, nie do końca rozumiejąc jego słowa. Widział, że nie jestem kumatą osobą, więc postanowił mi to nieco wyjaśnić. - Nie sądzę, że jesteście ze Scarlett maszynami do zabijania i jędzami bez uczuć. Wydaję mi się, że Styles też tak nie myśli, nawet jeśli to jego słowa - powiedział, patrząc mi głęboko w oczy. Z pewnością nie ufałam szatynowi na tyle, aby go oświecić. Wolałam to wszystko zachować dla siebie, nawet pomimo tego, że miałam chęć wygadania się. Ale nie mogłam być miękka. Jestem zołzą i to okropną. Mam w nosie ludzkie życie i prawdę mówiąc wszystko mam w moich boskich czterech literach. Nic się dla mnie nie liczy. Jestem chamska, bezczelna, arogancka i egoistyczna. Nawet teraz nie powinnam żartować z Louisem. Co się do cholery ze mną dzieje? Tak nie może być.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gówno mnie obchodzi, co oboje o mnie myślicie. Moje życie jest wystarczająco popieprzone, więc nie zamierzam przejmować się wami: małymi, nieważnymi epizodzikami - odezwałam się niemiło, wiedząc, że lekko przeginam, ale taka byłam. Wracała stara Adler, za którą tęskniłam najbardziej na świecie. Niebieskooki wyglądał jakby nic sobie z tego nie robił, nie był zaskoczony moimi słowami.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Okey, widzę, że zaczyna ci odbijać szajba. Trzeba wziąć sprawy w swoje ręce - rzekł, nadal uśmiechając się do mnie wesoło. Stawiam dwadzieścia funtów, że ten szczerz nigdy nie zniknie mu z twarzy. On chyba się nie smuci, tylko ciągle ma dobry humor. Nie mogłabym tak. Ten koleś musi mieć udane życie. Tomlinson wstał z miejsca i stanął przede mną. Nie wiedziałam, co zamierza zrobić, dlatego czułam się trochę niepewnie. Po chwili poczułam jak odrywam się od ławki i ląduje na jego ramieniu. No nie wierzę, że on mnie przerzucił jak worek ziemniaków. Nikt tak ze mną nie postępuje. Większość uciekłaby ode mnie z przerażenia, wiedząc, że mam przy sobie naładowaną broń i potrafię nieźle nakopać do dupy. Ale nie, on był inny i starał się pokazać mi, że traktuje mnie jak normalną dziewczynę, a nie zabójczynię. Z jednej strony była to miła odmiana, ale z drugiej chciałam mu przywalić z kamienia w głowę i dać do zrozumienia, że ze mną się tak nie postępuje.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Puść mnie, bałwanie! Natychmiast masz mnie odstawić na ziemię, bo nie przeżyjesz tej nocy, obiecuję ci to - wrzeszczałam na niego jak opętana, jednak chłopak sprawnie to ignorował. Waliłam go w plecy z pięści, lecz mimo tego, że parę razy zawył z bólu, to nie szedł mi na rękę, wciąż trwając przy swoim. Jego dłonie znajdywały się na moim tyłku, udając, że w tym sposób najlepiej mu się mnie niesie. - Rączki przy sobie, Lou - dodałam, kiedy znudziło mi się bicie mojego "cudownego" kolegi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_llgsxoPW841qafrh6.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_llgsxoPW841qafrh6.gif" height="100" width="200" /></a> - Mówiłem ci, że jest niezły. Nie mogłem przepuścić takiej okazji - odpowiedział i byłam pewna, że w tej chwili szczerzy się jeszcze bardziej niż zwykle. Kiedyś zetrę ci ten głupi uśmieszek w twarzy, zobaczysz. Doszliśmy do jego samochodu. Otworzył drzwi od strony pasażera i rzucił mnie na fotel niezbyt delikatnie. Od razu chciałam się stamtąd wydostać, jednak zatarasował mi drogę. - Daj spokój, nie możesz choć raz iść na kompromis? - zapytał, a ja jedyne o czym marzyłam to zobaczyć jego bliskie spotkanie z chodnikiem. - Chcę ci pokazać, że wcale taka nie jesteś. Udajesz wredną dziewczynę, która po nocach bawi się ze Scar w tajną agentkę i zabija nieznanych mi ludzi. Myślisz, że wierzę w to, że masz wszystko gdzieś? Wiem, że taka nie jesteś. Pokazałaś to na imprezie, na zakupach i w moim studiu - zaczął swój wielki monolog, a na ostatnie słowo uśmiechnął się łobuzersko. Najchętniej nie posłuchałabym go, ale trafił w sedno. Chciałam zobaczyć, co ma mi do pokazania, bo chyba był jedyną osobą, która we mnie wierzyła.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Dobrze. Wątpię, że uda ci się pokazać moje dobre oblicze, ale nie mam nic do stracenia. Wsiadaj do auta i zawieź mnie gdziekolwiek chcesz, a ja obiecuję, że nie wyskoczę podczas jazdy. Rana postrzałowa w zupełności mi wystarczy - powiedziałam z powagą, a on pokiwał głową na znak, że się zgadza, po czym usiadł na miejsce kierowcy. Mam nadzieję, że nie będę tego żałować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Otworzyłam zaspane oczy i zobaczyłam, że dojechaliśmy na miejsce. Tylko nawet nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy, ponieważ całą drogą postanowiłam przespać. Jeśli Louis okazałby się psychopatą, to nawet nie wiedziałam dokąd uciekać. <i>Brawo, Leila. Jak zwykle wszystko masz pod kontrolą. </i>Moje drugie ja dawało się we znaki, śmiejąc się ze mnie w głos. Jedyne czego byłam pewna to fakt, że znajdowaliśmy się w lesie. Na dworze już powoli robiło się jasno, także mogłam dokładnie zbadać teren. Wokół nas były drzewa, jednak przed nami znajdował się wielki pomost, a zaraz za nim jezioro. Nie byłam dobra z geografii, więc to miejsce nic mi nie mówiło. Trzeba było uważać na lekcjach, a nie rozmawiać o chłopakach z April Morrison. Teraz mam za swoje. Przeciągnęłam się na siedzeniu samochodu, przy okazji ziewając. Louis wyłączył samochód i wyciągnął kluczyki ze stacyjki. Wysiadł z pojazdu, nakazując mi zrobić to samo. Wykonałam posłusznie jego polecenie. Przynajmniej mogłam wyprostować swoje biedne, obolałe nogi. Chłopak postanowił nie zamykać auta i zostawił klucze w środku. Nie wiem czy było to dobre posłunięcie, ale nie oceniałam go. To samo zrobił z telefonem. Kiedy chciałam poszukać swojego czarnego BlackBerry okazało się, że został na siedzeniu. Pewnie wypadł mi podczas przejażdżki. Nie chciało mi się go już wyciągać, dlatego został w tym samym miejscu. Zaczęliśmy kierować się w stronę pomostu. Czułam, że szykuje dla mnie coś tak idiotycznego, że w życiu bym na to nie wpadła. Ale w końcu to jest Tomlinson, tego nie ogarniesz.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://media.tumblr.com/13c2ee2e5a336ac71b317600bd5b139e/tumblr_nfen3eiy2h1rro05co1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/13c2ee2e5a336ac71b317600bd5b139e/tumblr_nfen3eiy2h1rro05co1_500.gif" height="100" width="200" /></a> Doszliśmy do swojego celu. Promienie słoneczne padały nam na twarze, a my spacerowaliśmy wzdłuż drewnianego pomostu. Chłopak odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się przyjaźnie. Nie rozumiem jak to miejsce w jakikolwiek sposób miało pokazać, że jednak nie jestem wredna. Ani się przy tym nie wyciszę, ani widoki niezbyt piękne, towarzystwo... akurat niczego sobie, ale nie w tym sęk. Jeśli myślał, że zabierze mnie nad jezioro i stanę się przyjazną koleżanką, która zacznie mu się zwierzać, to był w grubym błędzie. Nienawidzę chodzić w takie miejsca. Coś czuję, że chyba za bardzo się przeliczył. Cóż, to już jego problem, a nie mój. Gdy znaleźliśmy się na samym końcu, stanęliśmy. Nawet nie odzywaliśmy się do siebie, co było nieco dziwne. Byłam tu pięć minut, a już zaczynałam się nudzić. Taa, cudownie zapowiadający się dzień.<br />
- I co teraz? Będziemy oglądać krajobrazy, poopalamy się czy walniesz mi zajebiście długą przemowę? Wybacz Tommo, ale to nie film. Ja się od czegoś takiego nie zmienię - powiedziałam zgodnie z prawdą, a on nie spuszczał ze mnie wzroku. Chciałam w tamtym momencie znać jego myśli. Louis był w pewnym sensie dla mnie zagadką. Nie mogłam go rozgryźć i to mi się podobało. Niby był sympatyczny, niby wesoły, niby mi pomagał, ale wiedziałam, że skrywa w sobie jakiś straszny sekret. Może nie zabijał tak jak ja, ale coś przykrego musiało wydarzyć się w jego życiu.<br />
- Nie. Mam znacznie lepszy pomysł - oznajmił i wtedy poczułam jak wpycha mnie z całej siły do jeziora. Zdezorientowana wpadłam do wody i jedyne co usłyszałam to głośne plusknięcie. Woda naleciała mi do oczu, nosa i uszu. Odbiłam się od dna i wypłynęłam na powierzchnie z chęcią zamordowania szatyna. Stał na pomoście z wesołym uśmiechem, dokładnie mnie obserwując.<br />
- Louis! Jesteś już trupem! - wrzasnęłam, uderzając pięścią o taflę jeziora. Szatyn ściągnął swoje buty i skarpetki, po czym z rozbiegu skoczył z pomostu. Wylądował koło mnie, przez co ochlapał mi całą moją twarz. Kiedy jego głowa wynurzyła się, miałam ochotę go utopić. Jednak widząc jego szczery uśmiech, poddałam się. Chciało mi się wręcz śmiać. Ta sytuacja była przezabawna.<br />
- Widzisz, Leila, czasami trzeba się wyluzować i odpocząć od problemów. Nie możemy się wciąż zamęczać swoimi kłopotami, bo idzie dostać na głowę. Zachowujemy się w tej chwili jak dzieci, ale prawdę mówiąc, to nimi jesteśmy. Gdybyś była zepsuta do szpiku kości, to już dawno byś mnie utopiła. Gdzieś głęboko w sobie masz jeszcze uczucia, ale boisz się je okazać. Ale pierwszy raz w życiu powiem ci żebyś miała to w dupie, bo dzisiaj masz o ty nie myśleć. Baw się - zaczął mi tłumaczyć Tomlinson, a ja chciałam mu przyznać rację, ale z drugiej strony nie mogę mu dać tej satysfakcji. Miałam zamiar posłuchać jego wskazówek i po prostu zabawić się. Zupełnie jak dziecko. Czekał na moją reakcje, jednak ja tylko uśmiechnęłam się do niego łobuzersko i zaczęłam chlapać go wodą.<br />
<a href="https://33.media.tumblr.com/497ef0350b586b6e672b3c882da7d0e4/tumblr_mwu6uuMJM71slls5no1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="91" src="https://33.media.tumblr.com/497ef0350b586b6e672b3c882da7d0e4/tumblr_mwu6uuMJM71slls5no1_500.gif" width="200" /></a> Tak rozpoczęła się nasza bitwa wodna. Chlapaliśmy się na wszystkie możliwe sposoby, próbowaliśmy się podtapiać i ciągnąć za nogi. W trakcie zabawy ściągnęłam swoje trampki i odłożyłam je na pomost. W ten sposób wygodniej mi się pływało. Później urządziliśmy zawody we wstrzymywaniu oddechu. Za każdym razem przegrywałam, ale nie przejmowałam się tym. Nie przejmowałam się niczym, bo to był czas na zabawę i odpoczynek. Niby nic, a jednak dużo mi to dało. Czułam się wolna i odkryłam, że dla takich momentów warto żyć. Moje życie nie było popieprzone tak jak uważałam wcześniej. Było całkiem w porządku, bo w końcu miałam wspaniałego tatę, wpaniałą przyjaciółkę i miałam też Louisa, który przywrócił mi radość. Nadal zamierzam zabić tamtych ludzi, ale przynajmniej teraz mogę się poczuć jak dziecko. Niektórzy mają gorzej ode mnie, a potrafią się normalnie uśmiechać. Więc dlaczego ja nie miałam tego nie robić? Wiedziałam jaki był plan niebieskookiego. Dopiął swego.<br />
- Zabierz mnie do Scarlett, Lou.<br />
<br />
<b>Scarlett</b><br />
<a href="http://media.tumblr.com/70be896f457e909ce3e73a9728d87231/tumblr_mrefcdNVL91s28omao4_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img alt="image" border="0" src="http://media.tumblr.com/70be896f457e909ce3e73a9728d87231/tumblr_mrefcdNVL91s28omao4_250.gif" height="200" width="200" /></a>-Co ty tu robisz?-wybałuszyłam oczy na widok Zayna stojącego u drzwi od mojej sali. W ręku trzymał czerwoną różę i pudełko czekoladek.Podeszedł do mojego łóżka i usiadł na nim, tuż obok mojej nogi w którą wdało się zakażenie.<br />
-Przyszedłem Cię pocieszyć.Nie ma nic lepszego od czekoladek,tak?-zaśmiał się.-No chyba że...-tu specjalnie urwał,odłożył wszystko na półkę i przysunął się bliżej.Lewą rękę położył na moim policzku,a drugą objął mnie za szyję i pochylił się nade mną.Czułam jak z podniecenia zaczyna mi brakować tchu,pragnęłam go znowu tu i teraz,jednak wiedziałam,że to niemożliwe.Nie wiem dlaczego tak na mnie działał,co było w nim takiego,że aż tak bardzo mnie do siebie przyciągał? Wiedziałam,że to co robię jest złe,miałam nieodparte uczucie,że za tym chłopakiem kryje się seria kłopotów,ale mimo to nie potrafiłam przestać. Gdy nasze usta się połączyły,moje serce zaczęło bić jak szalone.Nie wiem jak długo się całowaliśmy,ale w pewnym momencie musiałam zaczerpnąć powietrza. Oderwałam się od niego i przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie dysząc i uśmiechając się. Wtedy nagle drzwi otworzyły się i do sali wkroczyła Leila, Louis i Harry.<br />
<br />
<b>Od autorek: </b>Hej! Tym razem to ja napiszę notkę pod spodem (czyt. Weronika). Chciałabym was bardzo przeprosić, że w poprzednim rozdziale nic nie napisałam, tylko biedna Marta musiała sama ogarnąć cały rozdział. Nie miałam weny na to opowiadanie i gdyby nie moja współautorka, to najchętniej usunęłabym tego bloga, ale teraz wszystko jest już w porządku. Rozdziały będą mniej więcej regularnie, postaram się. Teraz przynajmniej wynagrodziłam wam długością tego rozdziału. Czekamy na wasze wszelkie opinie, liczymy na komentarze. Pozdrawiam serdecznie :)</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-3674088103870138722015-04-06T18:59:00.001+02:002015-04-07T19:07:33.822+02:00Rozdział 7<div style="text-align: center;">
<b><i> " Oderwać się, odlecieć. Podpalić skrzydła, przebijać niebo, zapisać swoją historię.<br />Oderwać się, oderwać i odlecieć. "</i></b></div>
<b><i><br /></i></b>
<b>Scarlett</b><br />
-Może byście tak łaskawie...odeszli?-zaproponował Zayn,nieco zirytowany tym,że cała trójka wgapiała się w nas zszokowanym wzrokiem.Byłam w tym momencie tak zażenowana,że nie mogłam wydobyć z siebie słowa,dobrze więc,że brunet szybko zareagował.Louis podniósł ręce w geście poddania i wzruszając ramionami odszedł do swojej sypialni,Harry jak na zawołanie mruknął pod nosem,że chyba zapomniał włączyć pralkę,ale Leila stała tak jeszcze przez chwilę i gromiła mnie wzrokiem.<br />
-Leila...-zaczęłam cichutko,ale przyjaciółka pokiwała głową,zamknęła drzwi sypialni i bez słowa zbiegła po schodach.-Zaczekaj!-zawołałam za nią,ale to było na nic,bo już usłyszałam jak drzwi frontowe zamykają się z hukiem.Wzdychając opadłam na poduszki i ukryłam twarz w dłoniach.<br />
-Nie przejmuj się,nic takiego się nie stało.-usłyszałam melodyjny szept tuż przy swoim uchu i już po chwili pocałował mnie w nagi obojczyk.Przyjemny dreszczyk pojawił się na mojej skórze.-Jesteś cudowna.-wziął moje ręce w swoje dłonie i pocałował mnie w czubek nosa,po czym wygramolił się z łóżka i zaczął się ubierać.Nie mogłam się na niego nie popatrzyć,był pod każdym względem perfekcyjny.-Do zobaczenia,Scarlett.-puścił mi oczko na pożegnanie i zostawił mnie samą.<br />
<br />
Ubrałam się szybko w pierwsze lepsze ubrania,jakie znalazłam,musiałam zabrać z szafki nowe rzeczy,bo tamte zapewne leżały gdzieś na schodach,lub w przedpokoju.Kiedy w miarę się ogarnęłam,postanowiłam odnaleźć Leilę i wszystko jej wytłumaczyć.Otworzyłam drzwi i natknęłam się na Harry'ego,który przechodził korytarzem.<br />
-Co się tak patrzysz?-mruknęłam w jego kierunku,a on bez słowa nadal wpatrywał się we mnie pustym i nie wiedzieć czemu,gniewnym wzrokiem.O co mu chodziło?<br />
-Po prostu zastanawiam się jak można pójść do łóżka z facetem,którego się kompletnie nie zna.-Na te słowa parsknęłam sarkastycznie.Chciałam mu to wyjaśnić.Chciałam mu powiedzieć,że najwyraźniej <b>można</b>.Gdyby tylko znał moją przeszłość...gdyby wiedział do czego byłam zmuszana,aby tylko dać bezpieczeństwo mojej rodzinie...Cofnąłby te obrzydliwe spojrzenia,które do mnie kierował.<br />
-Coś jeszcze?-spytałam,wywracając oczami.<br />
-Owszem.Nie mam szacunku do takich kobiet i wolałbym nie oglądać takich scen w moim domu.-powiedział powoli,a ja poczułam jak wzbiera we mnie wściekłość.<br />
<a href="https://31.media.tumblr.com/20b2623b496f58a8c2c83fd38254d64c/tumblr_inline_n6wq4hUHWV1rzy38f.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="111" src="https://31.media.tumblr.com/20b2623b496f58a8c2c83fd38254d64c/tumblr_inline_n6wq4hUHWV1rzy38f.gif" width="200" /></a>-Posłuchaj...-wskazałam w niego palcem,ruszając na dół i już chciałam dokończyć,kiedy potknęłam się o puszkę piwa,którą położył w tym miejscu Zayn i poczułam jak upadam.Poślizgnęłam się na niej i zaczęłam turlać się po schodach,aż na sam dół.<br />
-Scarlett!-zawołał Harry i zeskoczył ile sił w nogach,żeby mi pomóc.Czułam jak po mojej głowie spływa krew,jednak nie tym się teraz martwiłam.Przeszywający ból pulsował w prawej nodze,dokładnie w udzie,tam gdzie jeszcze kilka dni temu tkwił nóż wbity mi w toalecie na imprezie.Złapałam się za bolące miejsce i zaszlochałam.-Nic Ci nie jest?-doskoczył do mnie.-Nie ruszaj się,dzwonię po karetkę.<br />
-Moja noga.-syknęłam z bólu,a on uspokoił mnie i zaczął wykręcań numer.Nie prostesowałam,czułam tak ogromne cierpienie,że nie miałam siły aby się kłócić,chciałam jedynie aby ból minął.<br />
<br />
<br />
-Proszę tutaj poczekać.-pielęgniarka skierowała te słowa do Harry'ego i wioząc mnie na łóżku,zamknęła wahadłowe drzwi.Oślepiło mnie jasne światło,które biło mi prosto w oczy,być może odczuwałam to tak dlatego,że uderzyłam się w głowę.Usłyszałam głos jakiegoś nadbiegającego lekarza,reszty nie pamiętałam,bo poczułam jak odpływam.<br />
Kiedy się wybudziłam,czułam się o wiele lepiej,jednak byłam trochę otumaniona,to zapewne przez leki,które mi podano.Harry widząc,że odzyskałam przytomność,wszedł do pomieszczenia,jednak pielęgniarka szybko wygoniła go z sali.<br />
-Do pacjentki może wejść tylko członek rodziny.-upomniałam go.<br />
-Ale ja jestem z rodziny!-wskazał na mnie palcem,a ona uniosła swoją czarną brew do góry i spojrzała na mnie.Szybko pokiwałam głową na znak,że to prawda.Każde wsparcie było teraz dobre,nawet od osoby,która okropnie mnie irytowała.<br />
-W takim razie przepraszam.-zdaje się,że na twarzy kobiety pojawił się uśmieszek i zauważyłam błysk w jej oku.-Zostawię was na chwilę samych,ale za moment tu wrócę.!-poinformowała nas,jakgdyby bała się co może tu zastać,kiedy wróci.<br />
-Jak się czujesz?-podszedł do mojego łóżka,a ja spojrzałam na nogę,która była dobrze opatrzona i usztywniona.Poczułam też,że z tyłu głowy przylepili mi opatrunek i przebrali mnie w nowy strój na którym nie było śladu krwi.<br />
-Jak na haju.-położyłam głowę na poduszki i spojrzałam w sufit,nadal kręciło mi się w głowie.<br />
-Wybacz,że wyprowadziłem Cię z równowagi...dosłownie.-westchnął i po chwili,ku mojemu zdziwieniu,zaśmiał się?! Ja leżałam właśnie w szpitalu,dopiero co spadłam ze schodów,a on jeszcze się ŚMIEJE?-Dobra,lepiej już nic więcej nie powiem.-obiecał,gdy zgromiłam go wzrokiem.<br />
-Gdzie jest Leila?<br />
-Nie wiem,nie odbiera telefonu.Louis pojechał jej szukać.<br />
Poczułam mocny skurcz w sercu,Leila,najbliższa mi osoba właśnie się na mnie wypięła.Ale skąd miałam wiedzieć,że kręci ją Zayn?<br />
-Uwaga,gołąbeczki,wchodzę!-usłyszeliśmy słodki głos pielęgniarki i weszła do środka.Spojrzeliśmy po sobie,a potem na nią i zrobiliśmy facepalma.<br />
-Ma Pani szczęście,że mąż zareagował tak szybko.-zwróciła się do mnie,a ja poczułam się,jakby zdzieliła mnie czymś ciężkim w głowę.Mąż?! Poważnie?!<br />
-On nie...-zaczęłam,jednak Harry posłał mi znaczące znaczenie.Jeśli się przyznam,że nic nas nie łączy,to każą mu stąd wyjść.-No tak.Faktycznie mam szczęście.<br />
-Co jej dolega?-zapytał szatyn,a ona westchnęła.<br />
-Nie dość,że mocno zwichnęła Pani nogę,to jeszcze było w niej głębokie zapalenie.W udzie znajdowała się głęboka rana,jak do tego doszło i dlaczego nie przyszła z tym Pani do szpitala?<br />
Spuściłam wzrok żeby uniknąć ich pytających spojrzeń.Co miałam im powiedzieć? Że jakiś psychopata przywiązał mnie do kaloryfera w obskurnym kiblu i wbił mi do nogi nóż,który nie wiadomo jakie bakterie w sobie zawierał?-Podaliśmy Pani surowicę przeciwtężcową,jednak nie mamy pewności czy nie jest za późno.<br />
-Przeciw tężcowi?-powtórzyłam wystraszona.<br />
-Musieliśmy działać szybko.Pod kiepskim opatrunkiem,którym owinęła Pani ranę,wydzielała się ropa.Dlaczego nie przywiózł Pan małżonki wcześniej?-zwróciła się teraz do Harry'ego,ale on wpatrywał się w moją nogę i zapewne łączył fakty.Widział jak kulałam,kiedy wychodziłam z toalety,wtedy na imprezie.<br />
-Chciałabym zostać sama.-powiedziałam do nich,a pielęgniarka pokiwała głową i po kilku minutach obydwoje wyszli.Westchnęłam głośno i opadłam na poduszki.-Gdzie jesteś,Leilo?-spojrzałam w okno,za którym majaczyła noc.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<img src="https://31.media.tumblr.com/e8cfb8cc6967977865f231f1d40b1f79/tumblr_nj705ce4L11u3a71vo6_400.gif" /></div>
<br />
<span style="font-size: large;">Hej hej,mam nadzieję,że ktoś tu jeszcze jest! Po długiej nieobecności mały znak życia! :) x</span>Inflamarahttp://www.blogger.com/profile/17307853746888909374noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-26098861900506972832014-11-09T21:23:00.002+01:002014-11-09T21:23:27.934+01:00Rozdział 6<div style="text-align: center;">
<i>"W miłości właśnie cenię niedoświadczenie. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Miłość nie jest kunsztem, </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Miłość jest wzruszeniem."</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
<b>Leila</b></div>
<div style="text-align: left;">
<a href="http://i1217.photobucket.com/albums/dd395/alhep1/HAGIF/MeganFox/tumblr_ln7vvdoUdS1qk1p1y.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://i1217.photobucket.com/albums/dd395/alhep1/HAGIF/MeganFox/tumblr_ln7vvdoUdS1qk1p1y.gif" height="85" width="200" /></a> Ciemność. To jedyne co zdołałam zapamiętać. Otworzyłam delikatnie swoje oczy i zaczęłam się roglądać po pomieszczeniu. Znajdowałam się w swojej tymczasowej sypialni. Wszystko stało na swoim miejscu. Moja głowa pulsowała, a okolicach brzucha czułam niemiłosierny ból. Drżącą dłonią ściągnęłam z siebie kołdrę i podwinęłam delikatnie koszulkę. Moim oczom ukazał się wielki opatrunek.<br />
Po chwili wszystko zaczęłam sobie przypominać. Próba zabójstwa Scarlett, zamknięcie jej w pokoju i obmyślenie świetnego planu. Jednak rudowłosa go pokrzyżowała, ale udało nam się dokończyć misję. Później zobaczyłyśmy chłopaków. O nie, oni nie powinni o tym wiedzieć. Przecież teraz wszystko się zmieni, a oni nie pozwolą nam już tutaj mieszkać. W tym miejscu byłyśmy bezpieczne. Najgorsze jest to, że nie pamiętam, co się działo na koniec...</div>
<div style="text-align: left;">
- Zostałaś postrzelona - odezwała się przyjaciółka. Nawet nie wiem kiedy weszła do pokoju. Postrzelona? Tak, teraz sobie przypominam. Ten koleś strzelił w naszą stronę i trafił. Moją kamizelkę wtedy miała Scar. Już wszystko jasne. - Jak się czujesz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Jakbym została przejechana traktorem - wychrypiałam, na co dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie. - Co z chłopakami? Powiedziałaś im?</div>
<div style="text-align: left;">
- Coś ty. Ciągle mnie wypytują o wszystko, ale nic im nie pisnęłam - oznajmiła, a ja byłam z niej dumna. Wiedziałam, że jeszcze miesiąc temu odpowiedziałaby na wszystkie ich pytania, ale teraz coraz bardziej przypomina mnie. <i>Leila Adler, ty głupia suko, coś ty zrobiła z tą biedną dziewczyną. </i>- To znaczy Harry ciągle próbuje się czegoś dowiedzieć. Louis po prostu zamknął się w swoim pokoju i nawet z niego nie wychodzi. </div>
<div style="text-align: left;">
Cóż, na pewno nie spodziewałam się po nim takiego zachowania. Bardziej spodziewałam się tego, że zrobi awanturę i wyrzuci nas z mieszkania. Przecież on nie potrafi się nie odzywać. To największa gaduła jaką dane było mi poznać. I on teraz siedzi i milczy? Nie, to niemożliwe.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz, że musimy zostać tutaj jeszcze jakiś czas, a oni na pewno nam na to nie pozwolą? - zapytała zielonooka, patrząc na mnie troskliwym wzrokiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Coś wykombinujemy, zobaczysz - rzekłam pewnie, podnoszcząc się z łóżka. Dziewczyna chciała mi to uniemożliwić, ale widząc mój wzrok, zdała sobie sprawę, że i tak będę trwać przy swoim. - Idę pogadać z Louisem - powiedziałam, idąc wolnym krokiem w stronę jego pokoju. Nie miałam pojęcia, że może mi to sprawić taką trudność. </div>
<div style="text-align: left;">
Po około pięciu minutach męczarni znalazłam się pod jego drzwiami. Zapukałam, jednak nikt mi nie odpowiedział. Dlatego postanowiłam wejść bez pozwolenia. Jakież było moje zdziwienie, gdy w środku nikogo nie zastałam. To było dziwne. Przecież Scarlett mówiła, że Lou siedzi tu całymi dniami. Po co miałaby kłamać? Nagle spostrzegłam drzwi prowadzące do innego pomieszczenia. Ruszyłam w ich stronę i bez zastanowienia gwałtownie je otworzyłam. Bingo!</div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty tutaj robisz? - zapytał mnie Tomlinson, siedząc przy biurku z laptopem. </div>
<div style="text-align: left;">
Tajny pokój okazał się jego studiem. Nie miałam pojęcia, że chłopak lubi fotografować. Wszędzie był porozstawiany profesjonalny sprzęt, na ścianach widniały zdjęcia, zapewne jego autorstwa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiedziałam, że pstrykasz fotografie - odezwałam się, ignorując jego pytanie.<br />
Podeszłam do niego i usiadłam na jednym z krzesełek. Spojrzałam na ekran monitora. Szatyn właśnie oglądał przeróżne zdjęcia chmur.<br />
- Urodziłam się tutaj - rzekłam, wskazując na niebo. Tomlinson posłał mi pytające spojrzenie. - Moja mama leciała wtedy z tatą do domu, ponieważ byli na wycieczce. W trakcie lotu zaczęła rodzić, chociaż jeszcze do porodu brakował miesiąc. Tak się bała lecieć samolotem, że ze stresu urodziła. Ojciec zemdlał, a stewardessy przyjęły poród. Do dzisiaj mam darmowe loty - opowiedziałam mu historię, a kąciki jego ust uniosły się do góry.<br />
Chłopak jednak nadal się do mnie nie odzywał, co mnie trochę irytowało. Postanowiłam próbować dalej. Chwyciłam za aparat i zaczęłam robić na oślep zdjęcia. To podziałało!</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, nie, nie, nie. Nie tak - odezwał się, przybliżając się do mnie. - Musisz zrobić tak - odrzekł, pokazując mi, jak poprawnie robi się fotki. - A teraz zrób zdjęcie czegoś co ci się najbardziej podoba w tym pomieszczeniu - rozkazał, wskazując na półkę z różnymi pamiątkami. Niektóre były naprawdę przepiękne, jednak ja miałam inny plan.</div>
<div style="text-align: left;">
- Uśmiech! - krzyknęłam, oślepiając mojego towarzysza fleszem. - Myślę, że wyszedłeś uroczo - oznajmiłam, pokazując mu zdjęcie, jakie zrobiłam mu przed chwilą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zawsze jestem uroczy - stwierdził. Och, zapomniałam, że on jest taki "skromny". - Chodź, teraz ja ci zrobię SESZYN PROFEJSONAL - powiedział specjalnie, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać. - Stań tam - nakazał, a ja wykonałam jego polecenie.<br />
Robiłam różne pozy i miny, a Louis co chwilę przynosił mi nowe rekwizyty. Jak nie okulary, to </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://sicnatures.files.wordpress.com/2010/12/tumblr_lde3jzez6d1qdk6zzo1_500.gif?w=480&h=269" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://sicnatures.files.wordpress.com/2010/12/tumblr_lde3jzez6d1qdk6zzo1_500.gif?w=480&h=269" height="111" width="200" /></a></div>
kartki z śmiesznymi napisami czy nawet figurkę w kształcie penisa. Nie wiem po co mu to. Tomlinson powtarzał, że to jego pierwsza sesja i że zarazem najlepsza w życiu. Nie miał pojęcia, co dalej szykuję dla niego.<br />
<div style="text-align: left;">
- Hmmm, czy mogę dodać coś od siebie? - spytałam, a on pokiwał twierdząco głową. Uśmiechnęłam się łobuzersko i ściągnęłam swoją bluzkę pod którą nie było nic a nic. Stałam przed nim od pasa w górę nago. Spojrzał na mnie zdziwiony i nawet otworzył z szoku buzię. Roześmiałam się wesoło, a on dopiero kiedy ochłonął zaczął robić więcej zdjęć. Po jego spodniach mogłam stwierdzić, że na pewno mu się to spodobało. Jednak coś przerwało naszą zabawę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Louis, chodź, jedziemy z dziewczynami po ich auto. Niech w końcu stąd spadają...<br />
<br />
<br />
<b>Scarlett</b><br />
-Nareszcie bedzie trochę spokoju w naszym domu,nieprawdaż Louis?-zagadnął go Harry,kiedy wysiedliśmy z jego samochodu i zmierzaliśmy do mechanika.Zacisnęłam mocno pięści i zaczęłam wdychać świeże powietrze.<br />
-Co masz na myśli,przyjacielu?-zachichotał Louis,widząc,że lokowaty próbuje mnie rozzłościć,co z resztą skutecznie mu się udawało.<br />
-Och..no nie wiem.Będę czuł się teraz dużo <b>bezpieczniej,</b>będzie więcej miejsca,no wiesz...I może już żadna nasza szyba nie ucierpi.-powiedział wesoło,a ja wtedy nie wytrzymałam.Złapałam go za koszulę i przygwoździłam do najbliższej ściany.Sama nie wiem dlaczego nagle zrobiłam się taka drażliwa,ale wszystko mnie w nim wkurzało.<br />
-Hej!-zawołał Lou,jednakże Leila popchała go aby szedł dalej,a więc tak zrobił.Harry patrzył na mnie bez wyrazu,a jego oczy były chłodne.<br />
-Zostaniemy u was jeszcze przez jakiś czas,a wy grzecznie to przyjmiecie,zrozumiano?-syknęłam rozzłoszczona,a on prychnął mi prosto w twarz.<br />
-Nie będę spał pod jednym dachem z jakimiś psychopatkami.-Po tych słowach zacisnęłam szczęki i przymknęłam mocno powieki.Właśnie to najbardziej mnie bolało.To,że tak to wyglądało i tak można było nas postrzegać.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/f629dfc87a263f4006f0fee2bb35025d/tumblr_n8quyr4loM1rnoaxco7_r2_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/f629dfc87a263f4006f0fee2bb35025d/tumblr_n8quyr4loM1rnoaxco7_r2_250.gif" style="cursor: move;" /></a>-Ty nic nie wiesz!-krzyknęłam i poczułam,że załamuje mi się głos.-Nie znasz mnie i nie wiesz co się dzieje,więc przestań mnie kurwa oceniać!-uderzyłam pięścią w ścianę i podążyłam za Leilą i Louisem,ocierając łzy,które zgromadziły się w kąciku moich oczu.Nie chciałam takiego życia,nie chciałam żeby moja maleńka Iris zginęła,nie chciałam trwać w takim gównie! Jedyne czego pragnęłam,to normalnego życia...szkoły,spotkań z przyjaciółmi,planów na przyszłość,kiedyś nawet założenia rodziny...czy o tak wiele prosiłam?<br />
Stając obok przyjaciółki nie dałam po sobie znać,że właśnie miałam małe załamanie nerwowe.Nie mogła tego zobaczyć,wtedy uznałaby mnie za słabeusza,a ja nie mogłam taka być.Przyjaźniąc się z nią musze być twarda.Leila uśmiechnęła się do mnie i u jej boku weszłam do garażu, w którym zobaczyłyśmy nasz samochód.<br />
-Cześć Zayn.-Louis podszedł do mechanika,który właśnie pochylał się nad jakimś innym autem.Gdy śniady chłopak o czarnych jak węgiel włosach odwrócił się w naszą stronę,obydwie oniemiałyśmy.<br />
<br />
To był On.To On podał mi informację,wtedy w klubie,o tym gdzie mogę znaleźć tych kolesi z którymi miałyśmy do porozmawiania.Ciekawa jestem czy mnie pamięta?<br />
Moje wątpilowości szybko zostały rozwiane,kiedy to Leila odwróciła się w stronę samochodu,a Louis i Harry nie patrzyli w naszą stronę,Zayn posłał mi oczko.Najwyraźniej pamiętał mnie równie dobrze jak ja jego.Stałam tak przez chwilę sparaliżowana jego urodą,kiedy o mało co nie zostałam rozjechana.<br />
-Co ty wyrabiasz?!-wrzasnęłam na przyjaciółkę,która siedziała za kierownicą i patrzyła na mnie znacząco.Dodała gazu i gdybym nie cofnęła się krok do tyłu,przejechałaby mi po nodze.Leila skinęła głową na miejsce obok siebie,więc niechętnie zapakowałam się do auta,ostatni raz spoglądając na bruneta.<br />
<br />
Wieczorem,kiedy siedziałam samotnie w kuchni i rozmyślałam co dalej nas czeka,nagle usłyszałam dzwonek do drzwi.Niechętnie wstałam z barowego krzesełka i poszłam zobaczyć kto to,gdyż zostałam sama w domu,Leila z chłopakami pojechali na jakieś większe zakupy do supermarketu.Przynajmniej ona dogaduje się z nimi lepiej niż ja,gdyby nie to,że tutaj miałyśmy niezłą kryjówkę,zapewne już by nas tu nie było.Ku mojemu zdziwieniu tuż za dzwiami stał Zayn z sześciopakiem piwa w ręce i nienaganną fryzurą.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/6390049e935909db88c60c64e2970177/tumblr_n8e22iM2OB1qbivzbo8_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/6390049e935909db88c60c64e2970177/tumblr_n8e22iM2OB1qbivzbo8_250.gif" /></a>-Cześć.-przywitał się melodyjnym głosem,a po moim ciele przeszedł maleńki dreszczyk.<i>Weź się w garść...-</i>doradziłam sama sobie i uśmiechnęłam się.<br />
-Hej.Co ty tu robisz?-oparłam się o framugę drzwi,spoglądając na niego zmysłowo spod wachlarza rzęs.Dobrze,że wcześniej starannie je wytuszowałam!<br />
-Właściwie to mógłbym spytać Cię o to samo.-zachichotał,a moje serce nagle szybciej zabiło.-Miałem oglądać mecz z chłopakami.Mieszkacie tu?-uniósł brew wyraźnie zainteresowany,a ja pokiwałam głową.Nastała krótka,głucha cisza w której mierzyliśmy się wzrokiem a już kilka sekund później rzuciliśmy się na siebie i zaczęliśmy zachłannie całować.Zayn złapał mnie za biodra i kierując się do tyłu zaprowadził nas do salonu,nie przejmując się otwartymi na oścież drzwiami...<br />
<br />
<b>Leila</b><br />
To było dziwne. Wiem, że Harry za mną nie przepada. Wiem też, że bardziej lubi Scarlett. Więc dlaczego do cholery do mnie odzywa się normalnie i nie zaczyna nawet tematu o tym co widzieli ostatnio, a mojej przyjaciółcę tak strasznie ubliża? Czyżby bał się mnie? Więc dlaczego nie boi się zielonookiej? Nie mogę tego pojąć.<br />
Razem z Louisem i Loczkiem zrobiliśmy większe zakupy. Co jest już kolejnym absurdem, bo jeszcze tak niedawno chcieli nas wyrzucić, a teraz tak spokojnie pojechaliśmy do sklepu po produkty na wspólną kolacje. Wystarczyło tylko rozebrać się przed Tomlinsonem i trochę pogrozić Stylesowi, a już ma się ich w garści. Oni są tacy naiwni.<br />
Najstarszy z moich towarzyszy zaparkował swoje auto na podjeździe. Wyszliśmy z pojazdu i wyjęliśmy reklamówki z zakupami z bagażnika. Obładowani torbami ruszliśmy w stronę drzwi wejściowych. Zbliżając się do nich zauważyłam, że są uchylone. Dokładnie pamiętam, jak je zamykaliśmy. Coś mi tu nie gra. Niepewnie weszliśmy do środka. Rzeczy były porozrzucane po podłodze i można było usłyszeć z daleka krzyki rudowłosej. Ktoś tutaj jest i teraz krzywdził moją przyjaciółkę. Nie mogę na to pozwolić.<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://s4.favim.com/orig/48/megan-fox-gif-Favim.com-444509.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://s4.favim.com/orig/48/megan-fox-gif-Favim.com-444509.gif" height="97" width="200" /></a></div>
- Zaczekajcie tutaj, mamy towarzystwo - oznajmiłam chłopakom, którzy byli przerażeni tą sytuacją. Chcieli nawet iść ze mną, ale nie wiedziałam czego możemy spodziewać się na górze. Nie mogli ryzykować. Harry stwierdził, że nie zostawi tak tutaj Scar, kiedy słyszy, że coś się jej dzieje. - Zostajesz tutaj albo odstrzelę ci łeb - powiedziałam, wyjmując swoją broń. Podziałało.<br />
Ruszyłam powoli schodami. Krzyki zielonookiej były coraz wyraźniejsze, a ja coraz bardziej się o nią bałam. Mogłam jej tutaj nie zostawiać. Jeśli coś się jej stanie, to nigdy sobie tego nie wybaczę. Przecież ona ma jeszcze tyle życia przed sobą.<br />
Stanęłam przed drzwiami do naszej sypialni. Wzięłam głęboki wdech i gwałtownie weszłam do pomieszczenia. Zaczęłam szukać pistoletem sprawcy, ale jedyne co zobaczyłam, to przyjaciółkę wyginającą się na łóżku.<br />
- Scarlett?<br />
- Leila? - spytała zdziwiona i w tym momencie spod kołdry wyłoniła się głowa kolegi-mechanika naszych współlokatorów. Co tutaj się do cholery dzieje?<br />
- Zayn? - zapytali chłopacy, stojąc za mną. Kiedy oni się tutaj pojawili? Czy nie mogą mnie chociaż raz posłuchać?<br />
Okej, to było okropne. Nie spodziewałam się, że zastanę tutaj taką sytuację. Jak ona mogła to zrobić z Malikiem? Ja się o nią martwię, myślę, że jej się coś dzieje, a ona się zabawia w łóżku? Jeszcze Mulat jest taki przystojny. Od początku mi wpadł w oko. Mam tego dość. Wychodzę.<br />
<br />
<br />
<b>Od autorek:</b> Hej miśki! Kolejny rozdział za nami,troszkę się podziało,hm? ;> Mamy nadzieję,że z czasem przybędzie was tu więcej.Mamy ogromną prośbę:<br />
<b><span style="font-size: x-large;">jeśli przeczytałaś - dodaj komentarz!</span></b><br />
Bardzo nam na tym zależy,chcemy zobaczyć dla ilu osób piszemy! Całuski! Xx</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-21119726307944214592014-10-28T21:08:00.000+01:002016-03-27T20:27:26.624+02:00Rozdział 5<div style="text-align: center;">
<span style="text-align: start;"><i>"Nie mam czasu być nieszczęśliwa. Życie to świetna zabawa."</i></span></div>
<b><br /></b>
<b>Scarlett</b><br />
Kiedy powoli rozchyliłam powieki już wtedy czułam, że coś tu jest nie tak. Na początku widok miałam trochę zamazany, ale szybko zorientowałam się, że znajduję się w toalecie. Związana. Do kaloryfera. Podniosłam głowę i zauważyłam tego samego faceta, z którym wcześniej tańczyłam i naiwnie dałam się mu tu zaprowadzić. Nie pomyślałam, że mi czegoś dosypie, w ogóle o niczym nie pomyślałam, chciałam po prostu dobrze się bawić. Następnym razem będę musiała pamiętać żeby tyle nie pić. Następnym razem... Jeśli uda mi się stąd jakoś wydostać.<br />
- Nareszcie się obudziłaś! Myślałem,że tu zasnę. - odezwał się udając,że ziewa i przeciąga się. - Nie mogłem się już doczekać aby pooglądać sobie twoje cierpienie. - pochylił się nade mną i równocześnie wbijając mi powoli niewielki nożyk w udo,próbował mnie pocałować.Pełna narastającej furii splunęłam mu prosto w twarz i przygryzłam wargę,aby nie syknąć z bólu.Cienka struga krwi zaczęła spływać po mojej nodze.Musze szybko coś wymyślić.-Charakterek to ty masz.-wbił kolejne centymetrów noża w moją nogę i tak go zostawił,a następnie wstał i podszedł do umywalki,gdzie obmył twarz i przeglądnął się w lustrze.-Podobasz mi się.Szkoda tylko,że będę musiał Cię zabić.<br />
Wzdrygnęłam się na te słowa,ale wiedziałam,że nie mogę dać tego po sobie poznać.Być może miałam coraz mniej czasu,musiałam grać na zwłokę.Czułam jak ból w udzie rozchodzi się teraz po całej nodze,jeśli szybko czegoś nie wymyślę może się to dla mnie bardzo źle skończyć.<br />
-Czego tak właściwie ode mnie chcesz?-spytałam,patrząc na niego spod byka i równocześnie macając ręką za swoimi plecami.Brunet zaśmiał się gardłowo i spojrzał na mnie.<br />
-Chcę sprawiedliwości,złotko.-uśmiechnął się do mnie,a ja wywróciłam oczami.<br />
-Na tym świecie nie ma sprawiedliwości,lepiej się z tym pogódź.-prychnęłam i również się uśmiechnęłam,bowiem przypomniałam sobie,że w bocznej kieszonce mam swój niezawodny scyzoryk.Widząc,że przygląda mi się badawczo,postanowiłam odwrócić jego uwagę.Językiem oblizałam swoje wargi i uśmiechnęłam się do niego prowokująco,a w między czasie wyciągłam nożyk,obróciłam go w dłoni i zaczęłam powoli trzeć.-Jeśli już mam być szczera,w tych ostatnich sekundach życia...ty też mi się spodobałeś.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/11a6918f79847e6e5f3ae4bbb23effe3/tumblr_msvu7sC8Ti1rg3a8zo3_r1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/11a6918f79847e6e5f3ae4bbb23effe3/tumblr_msvu7sC8Ti1rg3a8zo3_r1_250.gif" /></a>Brunet podszedł i ukucnął przy mnie,wpatrując się w moje wargi.Dobrze,że pomalowałam je czerwoną szminką.<br />
-Błagam,oszczędź mnie.Uciekniemy i będziesz mógł robić ze mną...-wychyliłam ku niego głowę i szepnęłam mu prosto do ucha.-..co będziesz chciał.-Musnęłam wargami płatek jego ucha,a następnie przygryzłam go delikatnie,ciągle piłując.Niestety z przywiązanymi dłońmi szło mi to mozolnie i powoli.Widziałam,że chłopak powoli się podniecał.<br />
-Co tylko zachcę?-obrócił ku mnie głowę i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.Trudno było mi całować się z nim i równocześnie się uwalniać,ale gdy jego ręce znalazły się na mojej szyji,wreszcie udało mi się przeciąc linkę.Brunet klęczał przede mną,więc zrobiłam zamach i z całej siły kopłam go zdrową nogą w krocze.Kiedy zginał się z bolu,podparłam się kaloryfera i wstałam,a ostry ból w nodze dał o sobie znać.Wyciągłam nóż z uda i syknęłam.Chłopak zaczął już wstawać,więc jak najszybciej potrafiłam podeszłam do niego i zdzieliłam obcasem w twarz.<br />
-Co tylko zechcesz,ale nie w tym życiu.-Tym razem to ja wbiłam mu nóż w nogę i ruszyłam do drzwi,które były nieźle zaryglowane.-Jeszcze się zobaczymy.-dodałam,kiedy w końcu udało mi się odblokować drzwi,a potem wyszłam do głośnej sali.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
-Scarlett!-Harry od razu mnie złapał,po tym jak tylko przekroczyłam próg toalety.Teraz jeszcze tylko tego mi brakowało żeby ten palant zawracał mi głowę.Minęłam go i kierując się do wyjścia przeszukiwałam klub wzrokiem w poszukiwaniu Leili.Nie mogłam jednak poświęcić na to dużo czasu,bo nikt nie mógł zobaczyć mojej zakrwawionej nogi.-Próbowałem się tam dostać,ale drzwi były zamknięte,a okazało się,że oni nie mają tu ochrony!<br />
-Zejdź mi z drogi,Styles.-Obeszłam go po raz kolejny,ale on był nieustępliwy i nadal kroczył za mną.<br />
<a href="http://media.tumblr.com/63540c0338dd37d57091d70eb47b5d15/tumblr_inline_ndzryro36f1s4pzqi.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/63540c0338dd37d57091d70eb47b5d15/tumblr_inline_ndzryro36f1s4pzqi.gif" height="183" width="200" /></a>-Co On Ci zrobił? Widziałem,że Ci czegoś dosypał.Nic Ci nie jest? Co tam robiliście?-pytał,a ja biorąc głęboki wdech,żeby wytrzymać jakoś ten ból,przystanęłam i odwróciłam się do niego.<br />
-Na prawdę nie wiesz po Co dziewczyny chodzą do męskiego kibla na imprezach? Pieprzyłam się z nim,jeśli już musisz wiedzieć!-wrzasnęłam,aby mnie usłyszał i abym nie musiała powtarzać mu tego drugi raz.Nie musiałam.Wyraz jego twarzy nagle się zmienił i chyba w końcu dotarły do niego moje słowa.-A teraz jeśli pozwolisz pójdę już sobie i nie łaź za mną.-spławiłam go i ruszyłam na schody,z całej siły starając się iść prosto.Niestety nie dałam rady,nieświadomie zaczęłam kuleć.I Styles to widział.<br />
<br />
Gdy taksówkarz podwiózł mnie w końcu pod ich dom (po upierdliwym przekonywaniu mnie,że zabierze mnie do szpitala) wysiadłam i zostawiłam mu wszystkie pieniądze,jakie znalazłam w kieszeni kurtki.Podziękowałam za troskę i doczłapałam się do drzwi wejściowych,które były zamknięte.<br />
-Cholera.-westchnęłam i pokulałam na tyły do drzwi tarasowych,które bez skrupułów wybiłam,rzucając w nie kamieniem.Prychnęłam śmiechem,kiedy nie zatrąbił żaden alarm i wspięłam się powoli po schodach do naszej sypialni,gdzie porwałam apteczkę,którą już rano znalazłam w biurku.Gdy zatamowałam krwawienie,poczułam jak wymęczona i obolała jestem.Położyłam się na łóżku i zasnęłam w ciągu dwóch minut.W międzyczasie do domu wrócili Leila,Louis i Harry.<br />
<br />
<b>Leila</b><br />
<div style="text-align: justify;">
<b> </b><span style="text-align: justify;">–</span> Znowu przespałaś się z jakimś nieznanym kolesiem? <span style="text-align: justify;">–</span> zapytałam rudowłosą, wchodząc do naszej sypialni. Dopiero po chwili spostrzegłam, że przyjaciółka śpi i nie słyszy tego co do niej mówię. Podeszłam do niej i położyłam się obok. Zbliżyłam się do jej ucha, po czym krzyknęłam bez wyrzutów sumienia. <span style="text-align: justify;">–</span> Scar, pobudka! <span style="text-align: justify;">–</span> Ściągnęłam z dziewczyny koc i wtedy zobaczyłam ranę na jej nodze. Teraz jestem pewna, że nie pieprzyła się w toalecie, jak stwierdził to Harry. Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na mnie zdezorientowana. <span style="text-align: justify;">–</span> Kurwa, co jest do cholery grane?</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;">–</span> Ten facet dosypał mi czegoś do drinka. Leila, on był jednym z nich <span style="text-align: justify;">–</span> szepnęła.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy dowiedziałam się, co się naprawdę działo tego wieczora, byłam wściekła. Nie mogłam pozwolić na to, aby oni rujnowali nam życie. Musieli za to zapłacić i to jeszcze dzisiaj. Próba zabójstwa mojej najlepszej przyjaciółki była złym posunięciem. Ścisnęłam swoje dłonie w pięści, jednak to nie pomagało uspokoić nerwów. Zrzuciłam wazon z kwiatami stojący na stoliczku obok mnie. Niestety, to też mi nie pomogło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;">–</span> Hej, co się dzieje? <span style="text-align: justify;">–</span> spytał Louis, wchodząc do naszego pokoju. Oj chłopie, to nie jest dobry moment. Wypierdalaj albo ja ci pomogę to zrobić. <span style="text-align: justify;">–</span> Wszystko w porządku? Słyszałem hałas i...</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;">–</span> Wyjdź stąd zanim ci coś zrobię <span style="text-align: justify;">–</span> powiedziałam ze spokojem. Chłopak nie posłuchał mnie, więc podeszłam do niego i zaczęłam go wypychać z pokoju. Próbował stawiać opór i dowiedzieć się czegoś od nas, jednak bezskutecznie.</div>
<a href="http://cdn2.crushable.com/wp-content/uploads/2014/05/Megan-Fox-on-the-phone-with-necklace-GIF.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" src="http://cdn2.crushable.com/wp-content/uploads/2014/05/Megan-Fox-on-the-phone-with-necklace-GIF.gif" height="107" width="200" /></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Sięgnęłam po swój telefon i wybrałam odpowiedni numer. Wiedziałam, że mój informator zdradzi mi położenie naszych przeciwników. To samo zrobił trzy lata temu, kiedy miałam w planach zabicie swojego oprawcy. Już po paru sekundach usłyszałam dobrze znany mi głos. Uzgodnienie wszystkiego nie zajęło nam długo. Miałam już przygotowany plan, załatwioną broń i byłam pewna, że osoba, która chciała dzisiaj skrzywdzić moją przyjaciółkę poniesie karę.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wszystko gotowe – zwróciłam się do zielonookiej. Dziewczyna zaczęła podnosić się z łóżka, jednak ja, nie pozwoliłam jej na to. – A ty gdzie się wybierasz?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Idę wymierzyć sprawiedliwość – odpowiedziała pewnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Jesteś ranna. Nie ma mowy żebyś się stąd ruszała. Wybij to sobie z głowy – oznajmiłam jej, będąc pewna słuszczności swoich racji.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie mów mi co mam robić - syknęła, stając koło mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Przykro mi, młoda – rzekłam, zabierając z półki klucz od pokoju. Szybko wyszłam z pomieszczenia i zamknęłam rudowłosą. Słyszałam, jak każe mi otworzyć drzwi, jednak ja jej nie słuchałam. Nie zamierzam narażać jej na kolejne niebezpieczeństwa.</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
*</div>
<br />
<a href="https://s3.amazonaws.com/giphymedia/media/OBd1fF6aC8isg/giphy.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="111" src="https://s3.amazonaws.com/giphymedia/media/OBd1fF6aC8isg/giphy.gif" width="200" /></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Stałam na dachu budynku i obserwowałam mój cel z dołu. Dzięki mojemu informatorowi wiedziałam wszystko o kolesiu, który chciał skrzywdzić Scarlett. Jego czupryna powiewała na wietrze, a z twarzy nie schodził mu uśmiech. Widać było, że był lekko wstawiony, co tylko upraszczało sprawę. Rozmawiał ze swoimi kumplami, nie przeczuwając co go za chwilę spotka. Spojrzałam przez lornetkę i dostrzegłam tajemniczą postać czającą się tuż za rogiem. Czyżby ktoś także chciał się pozbyć naszego "przyjaciela"? Dopiero po chwili zorientowałam się, że to osobą była Scar. Co ona do cholery tutaj robi? Przecież sama ich nie załatwi. Nie ma nawet kamizelki kuloodpornej. Jeśli oni jej nic nie zrobią, to obiecuję, że po tym wszystkim, to ja ją zabiję. Muszę zejść na dół. Z góry nie dam rady jej pomóc. A wszystko było tak pięknie zaplanowane. Jak zwykle musiał mój plan szlag trafić. Czy choć raz coś mogłoby pójść po mojej myśli? Najwidoczniej nie.</div>
<br />
<a href="http://24.media.tumblr.com/20f4ee9a5a75275ca0f8bb33f7b31d53/tumblr_mzekk8JKs01s69ao0o1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" src="http://24.media.tumblr.com/20f4ee9a5a75275ca0f8bb33f7b31d53/tumblr_mzekk8JKs01s69ao0o1_500.gif" height="103" width="200" /></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Zostawiłam swój sprzęt na dachu, biorąc ze sobą tylko dwa pistolety. Zaczęłam ostrożnie schodzić schodami awaryjnymi. Znalazłam się na jednym z pięter budynku. Pomimo tego, że był opuszczony, wiedziałam, że paru uzbrojonych mężczyzn będzie się tu kręciło. Rozglądając się na boki, przemierzałam długie korytarze. Musiałam być czujna, aby nie wpaść w ich pułapkę. Wszędzie panowała ciemność. Tylko malutkie lampki na ścianach dawały trochę światła. Usłyszałam za sobą szelest. Odwróciłam się i ujrzałam jakiegoś kolesia. Szybko strzeliłam w jego stronę, a on padł przede mną martwy.</div>
<div style="text-align: justify;">
Ruszyłam przed siebie, zwiększając swoją czujność do maksimum. Musiałam jak najszybciej zejść na dół, aby pomóć mojej przyjaciółcę. Gdyby coś się jej stało, to w życiu bym sobie tego nie wybaczyła. Poza tym nie mogę jej stracić. Ona jest ostatnią osobą jaka mi została. Nie mam już nikogo oprócz jej. Nie licząc oczywiście taty, ale nie mogę z nim rozmawiać, bo nikt więcej z rodziny nie akceptuje zabójczyni. To smutne, lecz nie mam teraz czasu na rozczulanie się. Mam robotę do wykonania.</div>
<a href="http://auto.img.v4.skyrock.net/6830/75006830/pics/2968738049_1_15_Dd86Gfid.gif" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: justify;"><img border="0" src="http://auto.img.v4.skyrock.net/6830/75006830/pics/2968738049_1_15_Dd86Gfid.gif" height="129" width="320" /></a><br />
<div style="text-align: justify;">
Znalazłam się w jakimś pomieszczeniu. Weszłam niepewnie wgłąb. Było cicho, zbyt cicho. Chciałam się wycofać, jednak kiedy zrobiłam krok do tyłu, poczułam czyjeś ciało. Odwróciłam się, a przed sobą ujrzałam obrzydliwego mężczyznę. Zaczął się ze mną szarpać i nim się obejrzałam, moja broń wylądowała na podłodze. Facet przystawił mi strzelbę do gardła, patrząc na mnie dziwnym wzrokiem. Zaczął mnie lustrować od góry do dołu, a na jego twarzy pojawił się uśmieszek.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale bym cię zerżnął – powiedział, a ja na to uderzyłam w jego broń, która spadła na dół i wymierzyłam mu cios w policzek. Nie spodobało mu się to, więc oddał mi ze zdwojoną siłą. Upadłam na podłogę, co pozwoliło mi zabrać swoje pistolety i strzelić mu kulkę w głowę. Wyminęłam martwe ciało i udałam się przez drzwi na zewnątrz.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy znalazłam się na świeżym powietrzu, schowałam się za murek, który stał niedaleko mojego celu. Nim się spostrzegłam Scarlett zaczęła strzelać w stronę swojego oprawcy i jego koleżków. Szybko włączyłam się w akcje, więc w mgnieniu oka pozbyłyśmy się mężczyzn. Jednego jeszcze brakowało. Mianowicie kolesia z imprezy. Nie zważając na nic, podbiegłam do przyjaciółki, ściągając swoją kamizelkę kuloodporną.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Zakładaj! Policzę się z tobą później – powiedziałam, a ona słusznie wykonała moje polecenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Oo, tu jesteście – ucieszył się nasz przeciwnik, pojawiając się ni stąd ni zowąd. Strzelił w naszą stronę, jednak rudowłosa szybko na to zareagowała i zabiła go paroma kulkami.</div>
<div style="text-align: justify;">
Posłała mi zwycięski uśmiech i przybiłyśmy sobie piątkę. Nasz plan został wykonany. Nawet pomimo tylu niedogodności i problemów.</div>
<div style="text-align: justify;">
– O kurwa. – Usłyszałam dobrze znany mi głos. Zza krzaków wyszli przerażeni Louis i Harry. Czy oni nas do cholery śledzili? Przecież nie mogli nas zobaczyć w akcji. Teraz wszystko będziemy musiały im wytłumaczyć, albo po prostu zabić.. Druga opcja chyba lepsza.</div>
<div style="text-align: justify;">
Spojrzałam w stronę Scar, a ona posłała mi przerażające spojrzenie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Leila, ty krwawisz..</div>
<div style="text-align: justify;">
To ostatnie, co zapamiętałam z tamtego dnia. Wszystko zaczęło się rozmazywać, a ja bezwładnie opadłam na ziemię.</div>
<br />
<b>Autorki: </b>Hey girls! Tak, tak, dobrze widzicie, dodałyśmy nowy rozdział. Postanowiłyśmy wznowić bloga i mam nadzieję, że cieszycie się z tego tak samo bardzo jak my, ale na wstępie chciałyśmy was przeprosić. Zachowałyśmy się okropnie, ponieważ bez słowa opuściłyśmy opowiadanie i zawiodłyśmy was tym sposobem. Nie mamy na to usprawiedliwienia, ale mam nadzieję, że nam to wybaczycie. Przepraszamy jeszcze raz i obiecujemy, że teraz rozdziały będą dodawane systematycznie i nie planujemy już żadnych tak długich przerw w pisaniu. Chciałyśmy was poinformować, że nowy szablon powinien się pojawić niedługo na blogu. Mam nadzieję, że tu jeszcze jesteście (bo jesteście, prawda?) i rozdział wam się spodoba. Pozdrawiamy :)Inflamarahttp://www.blogger.com/profile/17307853746888909374noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-49145550542530138672014-07-22T13:20:00.000+02:002015-04-07T18:39:17.025+02:00Rozdział 4<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
<i>"Nie znasz miejsca i czasu kiedy rozpętasz czerwoną rewolucję w sercu przypadkowej osoby."</i></div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<i><br /></i></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<b>Leila</b></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_m4ancuQ8lF1rwu7dyo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_m4ancuQ8lF1rwu7dyo1_500.gif" height="107" width="200" /></a><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: justify;">–</span> Nie ufam im <span style="text-align: justify;">–</span> zakomunikowałam swojej zielonookiej przyjaciółce, która leżała na łóżku w naszym nowym pokoju. Chłopacy udostępnili nam bardzo przytulną sypialnie. Beżowe tapety na ścianie idealnie komponowały się z ciemnymi panelami na podłodze i białymi firankami. Po środku stało wielkie łoże, na którym mogłyśmy spać. Było bardzo wygodne i mięciutkie. Naprzeciwko znajdowała się komoda, a obok niej duża doniczka z przepięknym kwiatem. Po lewej stronie wisiały ramki ze zdjęciami, jednak nie przeglądałam im się uważnie. Całość wyglądała świetnie. Jeszcze mała biblioteczka w prawym rogu pomieszczenia, dodawała uroku. – Może poderżniemy im gardła, zgarniemy wszystkie kosztowności i ukradniemy samochód? – zaproponowałam, przeglądając się w małym lusterku, które wcześniej stało na komodzie. Scarlett spojrzała na mnie spod byka, a ja zignorowałam to. – Nie widziałaś jakiego mają Range Rovera? Przecież to cudo! – oznajmiłam z ekscytacją. Naprawdę mieli niezłe cacko. Gdybym ja miała takie auto, to cały czas jeździłabym nim.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<span style="text-align: justify;"> </span><span style="text-align: justify;">–</span><span style="text-align: justify;"> Och, wyluzuj </span><span style="text-align: justify;">–</span><span style="text-align: justify;"> odezwała się rudowłosa, patrząc wciąż w moją stronę tym swoim przenikliwym wzrokiem. </span><span style="text-align: justify;">–</span><span style="text-align: justify;"> I tak powinnyśmy być wdzięczne, że przygarnęli nas na ten czas. Równie dobrze mogli nam nie pomagać </span><span style="text-align: justify;">–</span><span style="text-align: justify;"> rzekła, broniąc naszych nowych "przyjaciół". </span><span style="text-align: justify;">–</span><span style="text-align: justify;"> Może są nieco wkurzający i irytujący, ale nie może być tak źle, prawda? Dogadamy się z nimi </span><span style="text-align: justify;">–</span><span style="text-align: justify;"> dodała na koniec.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Thornhill, uwierz mi, skarbie, że może być jeszcze gorzej. Nie powinno nas tu teraz być. W tej chwili miałyśmy zabijać naszych oprawców. Nie zapominajmy, że nie tylko faceci, których zamordowałyśmy trzy lata temu są winni. Mieli bardzo dużo pomocników, których też musi dosięgnąć kara. Nie po to siedziałam tyle w więzieniu, żeby wszystko poszło na marne – wyjaśniłam jej, a moje dłonie zacisnęły się w pięści. Nie byłam na nią zła, nic bardziej mylnego. Po prostu ona nie rozumiała pewnych spraw.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Nagle drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły, a w progu stanął Harry, a zaraz za nim Louis. Widząc tego drugiego wybuchłam głośnym śmiechem. Nie mogłam uwierzyć, że szatyn zgolił swoją brodę. Teraz wyglądał o niebo lepiej, ale nie mogłam przyzwyczaić się do takiego widoku.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Pan bezdomny się ogolił! – krzyknęłam, a po chwili znowu zaczęłam się dusić ze śmiechu. Scarlett od razu do mnie dołączyła i zaczęła rzucać śmiesznymi tekstami w jego stronę.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Ale śmieszne, normalnie boki zrywać. Przecież jestem taki seksowny – powiedział z przekonaniem, ruszając przy tym zabawnie brwiami. – Powinnyście być wdzięczne, że z wami w ogóle rozmawiam. Zajebistość, to moje drugie imię – oznajmił, wypinając dumnie pierś do przodu. On jest niemożliwy.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Taa? – zdziwił się Harry. – A mówiłeś, że William – powiedział z wielką powagą. Przyjaciel spojrzał na niego z politowaniem, a my śmiałyśmy się tak głośno, że z pewnością słyszeli nas na innym kontynencie. Ba! Nawet planecie. Nie spodziewałam się, że oni mają takie poczucie humoru.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Śnij dalej, Tomlinson. Nie jesteś ani seksowny, ani zajebisty – odniosłam się do jego poprzednich słów. Chłopak założył ręce na klatkę piersiową, po czym zaczął gadać, że nie mam racji, że jest niczym bóg seksu, że ma najzgrabniejszy tyłek na świecie i powinnam paść przed nim na kolana. – Ale naprawdę! Pokazałam twoje zdjęcie swoim koleżankom i wszystkie stwierdziły, że jesteś okropny. Sam widzisz jaka jest prawda. Pogódź się z tym – kontynuowałam, po czym wytknęłam na niego język.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Naprawdę schlebia mi to, że nosisz moje zdjęcie przy sobie – zaczął Louis, a słysząc jego słowa złapałam się za głowę. – Ale zakończmy ten temat, bo przyszliśmy tu w zupełnie innej sprawie.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– No właśnie! – krzyknął Styles, patrząc po kolei na wszystkich. – Jest piątkowy wieczór, a my siedzimy w domu. Może macie ochotę z nami wybrać się na imprezę? – zapytał, nie ukrywając przy tym swojej ciekawości. Spojrzałam w stronę przyjaciółki i czekałam na jej reakcje.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– To nie jest taki głupi pomysł – odezwała się, na co ja tylko westchnęłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
W dobrych humorach weszliśmy do najbliższego klubu w okolicy. Od razu do moich nozdrzy dostał się zapach alkoholu i dymu papierosowego. Uwielbiałam tą mieszankę. Ciężka muzyka odbijała się do ścian, a ludzie na parkiecie ocierali się o siebie. Wygładziłam dłońmi swoją czarną bluzkę, którą założyłam do krótkich szortów. Ubrałam się swobodnie, ponieważ w takim zestawieniu czuję się konfortowo i wygodnie. Cała nasza czwórka ruszyła w kierunku baru. Wszyscy zamówiliśmy na początek tequilę, później drinki, a na koniec wypiliśmy kilka shotów. Alkohol krążył po całym moim ciele i nawet nie wiem kiedy zostałam sama z Louisem. Czyżby Scarlett i Harry byli gdzieś razem? Nie wydaję mi się. Loczek strasznie irytował rudowłosą. Przynajmniej tak mi się wydawało.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggZdmDym84Xqcfi-OmGCpFlK4xkkfZWq_OhQlIxGwqkp6DMUZuJEzL-2Tr9z13dLjWDNFnCmKiRdJQSmaL8GR_4mqPlPu1EF-iB424m_iL_HCLjIjTgWtuURtwZoE6wIH2pr5OurKQXMCd/s1600/tumblr_mrnwx2FTIZ1scqzpso1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; display: inline !important; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggZdmDym84Xqcfi-OmGCpFlK4xkkfZWq_OhQlIxGwqkp6DMUZuJEzL-2Tr9z13dLjWDNFnCmKiRdJQSmaL8GR_4mqPlPu1EF-iB424m_iL_HCLjIjTgWtuURtwZoE6wIH2pr5OurKQXMCd/s1600/tumblr_mrnwx2FTIZ1scqzpso1_500.gif" height="116" width="200" /></a> Tomlinson nie odzywał się do mnie ani słowem. W sumie nie przeszkadzało mi to. Po chwili szatyn obrócił się w moją stronę i posyłając mi wesoły uśmiech, który swoją drogą sprawił, że przeszły mi ciarki po plecach, zaczął tańczyć w rytm melodii. Spojrzałam na niego z miną głupka, bowiem wyglądał komicznie, gdy poruszał się równo z muzyką. Wskazał głową na parkiet, prosząc mnie w ten sposób do tańca, jednak ja pokręciłam przecząco głową. Nie miałam ochoty na zabawę w jego towarzystwie. Nim się zorientowałam, zostałam pociągnęta za rękę, przez niebieskookiego na środek klubu. Zaczął mnie obkręcać wokół własnej osi, wyginać na wszystkie strony, nie miałam siły wydostać się z jego uścisku. Dlatego też poddałam się. Rozluźniłam się. Czułam się jak marionetka w jego rękach. Mógł robić ze mną, co tylko chce, a ja nie miałam na tym kontroli. Przyciągał mnie do siebie, a po chwili odpychał, sprawiając, że zaczęłam się kręcić. Nie wytrzymałam i zaczęłam się wesoło śmiać. Louis słysząc, że głośno się roześmiałam, dołączył do mnie i teraz oboje płakaliśmy ze śmiechu. Przetańczyliśmy ze sobą jeszcze dwa kawałki, a potem wróciliśmy do baru i zamówiliśmy sobie po piwie. Okazało się, że Tommo nie jest wcale takim złym kolesiem. Jest całkiem w porządku, ale czasami potrafi wyprowadzić człowieka z równowagi i to totalnie.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
– Ale dupa! – krzyknął chłopak, patrząc się na blondynkę, która stała po drugiej stronie baru i rozmawiała z barmanem. Była wysoka i szczupła, a jej oliwkowa cera idealnie współgrała z jej czarną, obcisłą sukienką. Pieprzony ideał. – Idę do niej zagadać – powiedział, a nim się zorientowałam, stał już przy niej i miło z nią gawędził. Posyłali sobie szerokie uśmieszki, a mi chciało się rzygać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Prawdę mówiąc, to zrobiło mi się nieco przykro, że szatyn postanowił zostawić mnie dla jakiejś lafiryndy. Miałam ochotę rozwalić mu głowę. Jej przy okazji też. Wzięłam dużego łyka piwa i użalałam się nadal nad sobą. Nie to, że go lubię i chcę z nim spędzać czas. Po prostu przyszedł tutaj ze mną, nie wliczając w to Scarlett i Harry'ego. Swoją drogą to gdzie oni się podziewają? Już od dobrej godziny ich nie widziałam. Mniejsza. Chodzi mi o to, że jeśli przyszedł tu ze mną, to raczej powinien dotrzymywać mi towarzysta, a nie flirtować z jakąś wywłoką. Leila, wyluzuj, to tylko Louis. Albo aż Louis.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Hej. Już z powrotem? – zapytałam, widząc, że Tomlinson znowu siada koło mnie. Czyżby coś poszło nie tak? – A gdzie twój obiekt westchnień? Uciekła, słysząc twoje kiepskie żarty?</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Eee, jest barmanką w tym klubie, ale już skończyła zmianę – rzekł, patrząc na mnie zmieszanym wzrokiem. Coś go gryzło. – Musiała uciekać do domu. Mąż i dwójka dzieci na nią czeka.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Kiedy przenalizowałam jego słowa, zaczęłam się głośno śmiać. Nie wierzę, że chciał poderwać mężatkę. Do tego jeszcze ma dzieci! No to mu się trafiła. W mojej głowie od razu powstało wiele bardzo śmiesznych i kąśliwych uwag na temat tego zdarzenia, ale nie chciałam go już dołować.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Ale tyłek masz lepszy od niej – szepnął mi do ucha.</div>
</div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Scarlett</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Przez chwilę bałam się,że klub do którego zabierają nas chłopaki,będzie jakąś kiepską meliną,ale jak tylko się tam znalazłam,musiałam przyznać że spotkało mnie miłe zaskoczenie.W środku nie było jakoś specjalnie tłoczno,ale też nie za pusto.Muzyka porywała do tańca zaraz po przekroczeniu progu lokalu,na samym środku stał oświetlony bar a pod ścianami stały obok siebie urocze,czerwone,skórzane kanapy.Po wypiciu kilku pierwszych drinków,poczułam że muszę poprawić makijaż.Wstając z wysokich,barowych krzesełek zauważyłam,że została nas tylko trójka: ja,Leila i Louis.Całe szczęście,bo Harry nie wiedzieć czemu mnie irytował.Gdy wyszłam z toalety,dosłownie wpadłam na Harry'ego.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Przepraszam!-zawołałam,kiedy uderzyłam w muskularne plecy.Chłopak odwrócił się do mnie przodem.-Ach,to ty.-westchnęłam.Przeniosłam wzrok na jego dżinsową koszulkę,którą teraz zdobiła czerwona plama.-Oj...wybacz,nie chciałam.-próbowałam ukryć uśmiech,ale chyba mi się to nie udało,bo chłopak wywrócił oczami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://media.tumblr.com/1b224c1f08335d6faaa67c7dc6573312/tumblr_n8lwpqBIMR1tg0qy3o1_250.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/1b224c1f08335d6faaa67c7dc6573312/tumblr_n8lwpqBIMR1tg0qy3o1_250.gif" /></a>-Mam nadzieję,że to się spierze.To jedna z moich ulubionych koszulek...-burknął,nacierając na plamę chusteczką.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Nie dowiesz się póki nie spróbujesz.-wzruszyłam ramionami i ruszyłam do przodu,teraz szczerząc się w uśmiechu.Nie wiedzieć czemu bawiła mnie sytuacja rozgniewanego Loczka.I to z mojej winy.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Wiesz,normalni ludzie w tej sytuacji proponują pomoc."Och,tak mi przykro,zaraz to spiorę!" albo "Przepraszam,odkupię Ci nową!".Nie żebym się na to zgodził,ale wszyscy by tak powiedzieli.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przystanęłam w miejscu,odwróciłam się do niego i spojrzałam mu w oczy.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Trafnie zauważyłeś.Ja nie jestem 'wszyscy'.-kiedy nasze spojrzenia się spotkały i brunet spoglądał na mnie z zaciekawieniem,odrzuciłam włosy do tyłu i zniknęłam w tłumie.Leila i Louis tańczyli tuż nieopodal dj'a,a ja postanowiłam poszukać kogoś do wspólnego tańca.Zanurzyłam się między ludzi i zaczęłam tańczyć w rytm muzyki,a już po chwili znalazło się koło mnie kilku kolesi.Pobawiłam się z nimi trochę,aż do zmęczenia,a później opadłam na kanapę przy stoliku który wcześniej zajęli Leila i Louis.Nie minęły dwie minuty,kiedy na przeciwko mnie usiadł Harry.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Trzymaj.-postawił przede mną kieliszek,nalał mi do niego wódki i skrzyżował ręce.-Załóżmy się o coś.Mam ochotę się pobawić.</div>
<div style="text-align: justify;">
Wypiłam alkohol jednym duszkiem,przejęłam od niego butelkę i nalałam porcyjkę dla niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
-A dlaczego ja mam Cię zabawiać?-uniosłam brew.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Bo Louis mi gdzieś zniknął.Zdaje się,że hula z twoją przyjaciółeczką.Swoją drogą,ten jej tyłek...jest taki od zawsze,czy robiła jakąś operację?-zachichotał,a ja przewróciłam oczami,ale też się uśmiechnęłam.-No to co z tym zakładem?</div>
<div style="text-align: justify;">
-Założę się...-wypiłam drugą kolejkę.-...że poderwę dzisiaj więcej osób niż ty.-wyszczerzyłam zęby i podałam mu kieliszek.Harry zastanawiał się przez chwilę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://media.tumblr.com/5a058ebd6545b7fd95da8462efbaa148/tumblr_inline_n7i37jW1D31siu1dy.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/5a058ebd6545b7fd95da8462efbaa148/tumblr_inline_n7i37jW1D31siu1dy.gif" /></a>-Zgoda.-powiedział w końcu.-Ale skąd będę wiedział,że nie oszukujesz z wynikiem?</div>
<div style="text-align: justify;">
-Jeśli to ma być zabawa,to musimy grać fair.Po prostu sobie zaufajmy.-wyciągnęłam do niego dłoń,a on ją uścisnął,ale nie puścił.-Ten kto wygra sam wybiera sobie nagrodę.-pokiwałam głową,wypiłam ostatni kieliszek i ruszyłam przed siebie,odwracając się do niego.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Patrz i ucz się!-zawołałam,po czym pognałam do chłopaka z którym tańczyłam wcześniej.Zaczęłam tańczyć w okół niego i zmysłowo poruszać moim ciałem.Nie musiałam długo czekać,po niedługiej chwili blondyn położył swoje dłonie na moich biodrach i pocałował mnie w szyję.Harry,który przyglądał się temu wszystkiemu,zaklaskał i z uśmiechem na ustach sam wkroczył do akcji.Co kilkanaście minut spotykaliśmy się przy stoliku aby podliczyć wyniki i wypić po kieliszku.Po dwóch godzinach zabawy to on prowadził jednym punktem i właśnie na moich oczach szeptał do ucha kolejnej dziewczynie.Wywróciłam oczami i przysiadłam obok jakiegoś chłopaka,bo poczułam,że alkohol zaczyna uderzać mi do głowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Przepraszam...będziesz jeszcze pił tą wodę?-spytałam sąsiada,a kiedy odwrócił do mnie swoją głowę,uderzyło mnie jego zniewalające spojrzenie.Za kurtyną długich,czarnych rzęs ukrywały się wielkie,czarne oczy,równie ciemne jak włosy na jego głowie.Bez słowa podał mi ją,uśmiechając się lekko.Odkręciłam butelkę i wypiłam ją duszkiem,czując na sobie wzrok bruneta.Oddałam mu pustą butelkę,wstałam i rozejrzałam się w poszukiwaniu Harry'ego,a kiedy zauważyłam że obserwuje mnie z rozbawieniem,zawróciłam.-Jeszcze jedno.Mogę Cię pocałować?</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie czekając na jego odpowiedź uchwyciłam w dłonie jego twarz i złożyłam na jego miękkich ustach długi pocałunek.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Dzięki!-odwróciłam się i zamierzałam podejść do Harry'ego ogłosić remis,kiedy poczułam czyjś uścisk na moim nadgarstku.Chłopak wyszeptał mi coś do ucha,na co odpowiedziałam uśmiechem i nim się spostrzegłam byłam prowadzona do toalety.Męskiej toalety.Zanim jednak tam weszliśmy,mój kolega przystanął i kazał mi zaczekać.Wrócił po kilku minutach z dwoma drinkami w dłoni.Podał mi jeden,styknęliśmy się i wypiliśmy za jednym zamachem.Odłożył szklanki na bok,zmysłowo przygryzł płatek mojego ucha i otworzył drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Scarlett,nie!-nagle koło nas pojawił się Harry.Złapał mnie za rękę i zaczął odciągać od bruneta,ale szybko tego pożałował i dostał w twarz.Sama wyrwałam się spod łapsk Harry'ego,bo wiedziałam że był zazdrosny.Zremisowałam,nie podoba mu się to,a jeśli dojdzie do czegoś więcej to być może punkty się podwoją?</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/tumblr_lsshxlN60X1r2ejffo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://31.media.tumblr.com/tumblr_lsshxlN60X1r2ejffo1_500.gif" width="320" /></a>-Zostaw mnie!-warknęłam i poczułam jak robi mi się duszno i zaczynam słabnąć.Brunet objął mnie troskliwie w pasie,i szepcząc do ucha poprowadził mnie do chłodnej toalety i zablokował drzwi.</div>
<div style="text-align: justify;">
-Scarlett,on Ci czegoś dosypał! Scarlett!!-dobijał się do drzwi.Przez kilka sekund,które ciągnęły się jak minuty,słyszałam nadal jego głos,ale był gdzieś w oddali.Zobaczyłam ciemność i poczułam jak odpływam.<br />
<br />
<b>Od autorek: </b>Cześć kochane! Za nami już rozdział czwarty. Jak wrażenia? Co sądzicie? Jaki był wasz ulubiony moment w rozdziale? Opinie zostawiajcie w komentarzach :) Mam nadzieję, że wam się podoba. Pozdrawiamy serdecznie i życzymy miłych wakacji! :*</div>
</div>
</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com19tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-12451359886744482612014-07-15T14:17:00.000+02:002015-11-05T18:21:51.539+01:00Rozdział 3<div style="text-align: center;">
<i>''Każda rzecz,czynność,wypowiedziane słowo ma wpływ na przyszłość.''</i></div>
<b><br /></b>
<b>Scarlett</b><br />
<div style="text-align: justify;">
W ciszy przemierzałyśmy ciemne ulice uśpionego miasta. Słychać było jedynie ciche pochrapywanie Leili z tylnego siedzenia i delikatne brzmienie radia. Otworzyłam przednie szyby i szyberdach aby poczuć wiatr we włosach,poczuć... wolność. Byłam wolna i to było teraz moim najcenniejszym skarbem. Na miejsce dojechałyśmy kiedy już świtało,szturchnęłam Leilę lekko aby się obudziła, poprawiłam rozwiane włosy i wysiadłyśmy z auta.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Gdzie ty mnie wywiozłaś kiedy spałam? - przetarła zmęczone oczy i rozciągnęła się.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Spałaś jedynie pół godziny. - parsknęłam śmiechem i wyciągnęłam z półki dwa pistolety. Rzuciłem jednym w jej kierunku, a ona ziewając złapała go w ostatnim momencie. - Jesteśmy po drugiej stronie Manchesteru.</div>
<div style="text-align: justify;">
- W takim razie do roboty. - klasnęła w dłonie i ruszyłyśmy. Sprawa poszła nam dosyć gładko. W akcie samoobrony, ekhm w każdym razie tak to nazwijmy, pozbyłyśmy się dwóch napastliwym gości, którzy próbowali się do nas dobrać. Kiedy byłyśmy pewne że zostałyśmy wywiezione w pole i niczego tam nie znajdziemy, natknęłyśmy się na pewnego człowieka, który dysponował pewnymi informacjami. Problem polegał na tym, że nie był dla nas zbyt miły.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Sprawa wygląda całkiem jasno, jak to mówią: bez współpracy nie ma kołaczy. - Leila chodziła wokół jego krzesła do którego został przywiązany i palcami bawiła się swoją bronią.</div>
<a href="https://31.media.tumblr.com/c53d011fcff64e1cc93e69bb72973c98/tumblr_inline_mnxroqyBIw1qz4rgp.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" height="118" src="https://31.media.tumblr.com/c53d011fcff64e1cc93e69bb72973c98/tumblr_inline_mnxroqyBIw1qz4rgp.gif" width="200" /></a><br />
<div style="text-align: justify;">
- To chyba nie do końca tak brzmiało, ale sens ma ten sam. - uśmiechnęłam się delikatnie w kierunku mężczyzny. Podwinęłam moje skórzane spodenki wysoko do góry i usiadłam mu na kolanie, zwodząc go przy tym spojrzeniami. - My naprawdę... - położyłam mu palec na ustach. - ..naprawdę... - zjechałam nim niżej. - ...naprawdę.. - teraz palcem świdrowałam w okolicach jego spodni. - ...potrzebujemy tych informacji. Jestem pewna,że jakoś się dogadamy. - powiedziałam najsłodszym głosem na jaki mnie było stać.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja też jestem tego pewna. - oznajmiła Leila, po czym wycelowała pistoletem w jego stopę. Facet wrzasnął z bólu, ale nie mógł się ruszyć. Wzdychając wstałam z jego kolan i oddaliłam się, pozwalając przyjaciółce zrobić to po swojemu. Była ode mnie silniejsza, była odporna na ludzkie cierpienie, ja natomiast wolałam po prostu zabić i po sprawie. Ale wiedziałam, że dzięki jej towarzystwu prędzej czy później się tego nauczę. Po piętnastu minutach zamęczania go, mężczyzna w końcu wygadał nam to, co przed nami ukrywał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- A teraz błagam, wypuśćcie mnie stąd! - wrzeszczał, jęczał, błagał, byłam pewna że gdyby tylko mógł, padłby do naszych stóp. Leila bezgłośnie parsknęła, poklepała mnie po ramieniu i szepcząc 'załatw to' zostawiła mnie z nim sam na sam. Krew ciurkiem spływała na podłogę z kilku ran, a jego jasna koszula po obu stronach była poplamiona czerwoną cieczą. - Co ty robisz?! - załkał, kiedy zobaczył jak unoszę swoją broń w górę. - Do cholery, co ty...</div>
<div style="text-align: justify;">
- Ja tylko chcę Panu pomóc. - odparłam delikatnie, zacisnęłam powieki i nacisnęłam na spust.</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
*</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
- Nie powinnaś być taka miękka. - upomniała mnie przyjaciółka, kiedy wsiadłam do samochodu w którym ona już na mnie czekała. Odpaliła wóz i z piskiem opon odjechała stamtąd jak najdalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Wcale taka nie jestem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Akurat. - uśmiechnęła się i spojrzała na mnie. - A ta obgryziona warga to co? - puściła do mnie oczko a ja westchnęłam głośno i otworzyłam okno. Spiker w radiu poinformował nas, że dochodziła dopiero siódma rano. Miasto powoli wstawało, to też nie było jeszcze zbyt wielkiego ruchu na drogach, przynajmniej na tych pobocznych którymi się kierowałyśmy. Leila,która dowodziła całą naszą dzisiejszą 'akcją' postanowiła że wybierzemy się do centrum handlowego na małe zakupy, a dopiero wieczorem wybierzemy się w adres, który zdobyłyśmy. Mogłyśmy sobie pozwolić na nową garderobę, gdyż obrabowałyśmy kieszenie naszych nowo poznanych kolegów, im i tak już do niczego się nie przydadzą. Na początek zafundowałyśmy sobie wielkie, przepyszne śniadanie w jednej z restauracji, a potem rozpoczęłyśmy zakupowe szaleństwo, bawiąc się przy tym świetnie. Do przymierzalni zabierałyśmy ze sobą pół sklepu, a przymierzając to wszystko śmiałyśmy się w niebo głosy i za każdym razem udawałyśmy, że jesteśmy modelkami na wybiegu. W końcu zrobiłyśmy sobie przerwę na obiad, potem kupiłyśmy sobie na nowe komórki bo było nas nawet na to stać, a następnie powróciłyśmy do zakupowego szału. Ostatecznie wieczorem wyszłyśmy z centrum obładowane torbami oraz ubrane w nowe kreacje: ja postawiłam na <a href="http://www.mtv.com/content/ontv/vma/2011/photos/flipbooks/11-full-fashion-recap/holland-roden_pg507903.jpg" target="_blank"><b>klasyczną biel plus czerń</b></a>, a usta wymalowałam krwisto czerwoną pomadką, a Leila na <a href="http://www.iceis.pl/eagle/eye/eagle-eye_eye_intl.jpg" target="_blank"><b>małą czarną</b></a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
Zaraz potem ruszyłyśmy w wyznaczony adres. Tym razem prowadziłam ja, Leila natomiast włączyła radio na cały regulator, otworzyła wszystkie szyby w oknach i chichocząc śpiewałyśmy na cały głos piosenkę <a href="https://www.youtube.com/watch?v=mDVsRsUN9Ac" target="_blank">The Big Bang - Rock Mafia.</a> Byłyśmy właśnie przy refrenie, kiedy nagle usłyszałyśmy głośny huk i poczułyśmy jak coś spycha nas na bok. Leila ściszyła radio a ja zahamowałam z piskiem opon. Cała wściekła wysiadłam z wozu, obejrzałam zgnieciony bok i poczułam narastającą frustrację. Kiedy ktoś mnie wściekł, potrafiłam być niczym burza z piorunami. Zarzuciłam do tyłu moje rude włosy i odwróciłam się. Tuż za nami stał czarny Range Rover.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<br />
<b>Leila</b><br />
<div style="text-align: justify;">
Scarlett wysiadła z naszego auta, a ja postanowiłam zostać w środku. Wiedziałam, że nic dobrego z tego nie wyniknie, ponieważ jestem zbyt impulsywna i mogę się posunąć do niepotrzebnych czynów, a przecież kłopoty nie są nam teraz potrzebne. Wzięłam głęboki wdech, a po chwili wypuściłam głośno powietrze z ust. Słysząc śmiechy jakiś dwóch kolesi, stwierdziłam, że muszę iść i wesprzeć swoją przyjaciółkę, bowiem dziewczyna mogła sobie nie poradzić. Mimo tego, co życie jej zgotowało i ile przykrości ją spotkało, ona nadal jest miękka i uprzejma dla innych, a każdy przecież doskonale wie, że tacy ludzie są wykorzystywani. Trzeba być twardym, bo inaczej zmieszają cię z błotem.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy wysiadłam z wozu, udałam się na tyły, ponieważ to tam stali wszyscy zainteresowani. Zlustrowałam wzrokiem chłopaków, którzy spowodowali wypadek. Jeden z nich wyglądał, jak bezdomny, a drugi, jak dzieciak z mopem na głowie. Może to głupie osądzać kogoś po wyglądzie, ale czuję, że nie dogadam się z nimi. Spojrzałam na tył naszego samochodu i otworzyłam buzię ze zdziwienia. Nie spodziewałam się, że tak bardzo go zmasakrowali. Zabiję ich. Obiecuję.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Osobiście uważam, że wina leży po obu stronach. Jechałyście zbyt wolno, słuchając przy tym głośno muzyki. Zapomnijmy o tej sytuacji – odezwał się koleś bezdomny, a w jego oczach mogłam dostrzec cwany błysk. On z nas kpił. Nie wiesz z kim grasz, kolego.</div>
<a href="http://media-cache-ec0.pinimg.com/originals/0e/99/07/0e9907f4bfdc744c59a7aca80e3f4d8f.jpg" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" src="http://media-cache-ec0.pinimg.com/originals/0e/99/07/0e9907f4bfdc744c59a7aca80e3f4d8f.jpg" height="111" width="200" /></a><br />
<div style="text-align: justify;">
– Chyba sobie jaja robisz. Płacicie za te szkody, bo to wy jak debile jechaliście z setką na liczniku. To auto ma jeszcze dzisiaj lśnić, jak nowe, zrozumiano? – powiedziałam do nich, a oni zaczęli się dusić ze śmiechu. To był was błąd, pajace.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Niegrzeczna i pewna siebie. Lubię takie – rzekł ponownie ten sam chłopak. Nie bądź taki mądry, bo za piękny nie jesteś.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Radziłabym ci jej nie denerwować – oznajmiła mu Scarlett, a on tylko parsknął pod nosem. Nim się zorientował, wzięłam jego bluzę w garść, po czym pchnęłam go na maskę jego samochodu. Jęknął, a na mojej twarzy pojawił się triumfujący uśmieszek. Teraz już ci nie jest do śmiechu? – A nie mówiłam?</div>
<div style="text-align: justify;">
– Dobra, dobra! – krzyknął ten drugi. – Bez przemocy też się obejdzie. Mam kumpla mechanika, możemy podholować wasze auto do niego. Wszystkie koszty zostaną przez nas pokryte – wyjaśnił nam dokładnie, co i jak, a mnie taki obrót spraw jak najbardziej satysfakcjonował.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Wybraliście najlepszą opcje z możliwych, serio. Leila zna karate, kung fu, taekwondo – zaczęła wyliczać na palcach rudowłosa, co oczywiście było stekiem bzdur, jednak chłopacy złapali haczyk i odsunęli się od nas na znaczną odległość, po czym przyczepili nasz wóz do swojego. – No i parę innych japońskich słów – dodała tak, aby jej nie usłyszeli. Wybuchłyśmy śmiechem i przybiłyśmy sobie piątkę. Uwielbiałam ją za to, że nawet w takiej sytuacji potrafiła zażartować. Powiedzcie mi, jak tu jej można nie kochać? Ta dziewczyna, to najlepsze, co mnie w życiu spotkało.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: center;">
*</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Och, bez przesady! Czy to naprawdę takie skomplikowane otworzyć drzwi? – zapytałam, unosząc ręce do nieba, jakby prosząc o to, by Bóg dał mi siłę na tych dwóch pajaców. Obiecuję, że jeśli wkurzą mnie jeszcze raz, to ich zabiję. – Powiem najprościej, jak umiem. Weź klucz, wsadź go do zamka i przekręć. O to cała filozofia. Naprawdę Harry, to nie jest takie trudne, jak się wydaje. Trochę poćwiczysz i już niedługo będziesz mistrzowsko otwierał drzwi – dodałam sarkastycznie, na co chłopak skarcił mnie wzrokiem. Nie wierzę, że stoję pod ich domem już pięć minut.</div>
<div style="text-align: justify;">
A no tak! Nie wiecie jeszcze najlepszego. Chłopcy podholowali nasze auto do ich kumpla-mechanika i będziemy mogły go dopiero odebrać za trzy dni, bowiem zniszczenia są wielkie. Razem ze Scarlett musiałyśmy znaleźć hotel, w którym mogłybyśmy zamieszkać na parę dób, ponieważ nie jest już możliwe to, aby nocować w naszym pojeździe. Ale skoro mamy popsuty samochód, to nie możemy się przemieścić, a znalezienie najbliższego hotelu na pieszo byłoby zbyt wyczerpujące. Dlatego też nasi jakże uczynni "przyjaciele", którzy zniszczyli nasz wóz zaoferowali się, że nas przygarną na te parę dni. Czy to nie miłe z ich strony? Przestańcie, bo zwymiotuję. Scarlett oczywiście ucieszył ten pomysł, mnie jakoś niekoniecznie, ale nie widząc innego, wygodnego wyjścia, zgodziłam się. I o to tym sposobem stoję przed ich domem i czekam aż ten dzieciak w końcu otworzy te pieprzone, mahoniowe drzwi. Przez ten cały czas mogłam im się dokładnie przyjrzeć. Chłopak, który dzisiaj miał dzięki mnie bliskie spotkanie z maską samochodu miał na imię Louis. Jego włosy były brązowego koloru i były ułożone w stylu artystycznego nieładu. Jego oczy były szaroniebieskie, natomiast usta pełne i malinowe. Zarost na jego lekko opalonej skórze odpychał mnie. Nie dodawał mu męskości i uroku, a wręcz sprawiał, że wyglądał, jak bezdomny. Jego przyjacielem był Harry. Tak, to ten, który nie potrafi otworzyć drzwi od swojego domu. Brawa dla tego pana. Chłopak był młodszy ode mnie parę lat. Było to widać już na pierwszy rzut oka, ponieważ jak już wcześniej wspomniałam - wyglądał, jak dziecko z mopem na głowie. Ale przynajmniej nie był bezdomnym! Jego oczy były koloru zielonego, a włosy dokładnie, jak jego poprzednika, czyli brązowe. Tylko zamiast artystycznego nieładu, na jego głowie było mnóstwo loków. Mówiąc krótko: nic specjalnego nie widzę w żadnym z nich.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Jak jesteś taka mądra, to sama je otwórz. Ten zamek jest chyba popsuty! – wrzasnął brunet, podając mi klucz od ich mieszkania. Włożyłam go do zamka, przekręciłam i drzwi otworzyły się na całą szerokość. Scarlett wybuchła głośnym śmiechem, a zaraz za nią Louis. Natomiast zielonooki patrzył na mnie spod byka. – Czysty fart, cholerny fart. Za drugim razem ci się już nie uda.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Styles – odezwał się pan bezdomny. – Po prostu pogódź się z tym, że jesteś kompletnym nieudacznikiem – powiedział, klepiąc go na pocieszenie po ramieniu.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
– Cicho Tomlinson, to ty nie umiałeś ostatnio żarówki wymienić – skomentował Loczek.</div>
</div>
<div style="text-align: left;">
<br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK9Rm5_kEa4mQfxOttddM18Wqcpw7DwWYym_ubZ4puNtjYahelVJrSsXImiJfXUImqWl_HiIX3UOk9dfZffKx0V5XIAdu7IyqxZj27c46qBupCAyaHkMfil7uThPKKjRcX4B9fK6MPbLA/s1600/tumblr_ld2mxaK6mR1qdk6zzo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" height="94" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK9Rm5_kEa4mQfxOttddM18Wqcpw7DwWYym_ubZ4puNtjYahelVJrSsXImiJfXUImqWl_HiIX3UOk9dfZffKx0V5XIAdu7IyqxZj27c46qBupCAyaHkMfil7uThPKKjRcX4B9fK6MPbLA/s1600/tumblr_ld2mxaK6mR1qdk6zzo1_500.gif" width="200" /></a> – Naprawdę niezwykle interesujące jest to, co mówicie – zaczęła sarkastycznie rudowłosa – ale czy możemy wejść już do środka? – zapytała, patrząc na wszystkich po kolei.<br />
<div style="text-align: justify;">
Chłopacy kiwnęli głową na tak. Stanęłam w przejściu i trzymając klucze od ich mieszkania, zrobiłam śmieszną minę, nabijając się cały czas z dzieciaka z mopem na głowie. Wyrwał mi je z rąk, po czym obrażony wszedł do środka. Louis posłał mi rozbawione spojrzenie, a następnie, jak to na gentlemana przystało, zaprosił nas do ich posiadłości. Pewnym krokiem przekroczyłyśmy próg mieszkania i od razu udałyśmy się do salonu, aby rozsiąść się wygodnie na sofie. To właśnie w ten sposób się wszystko zaczęło.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Od autorek: </b>Cześć kochane! Jak widzicie po miesiącu nieobecności wróciłyśmy z nowym rozdziałem. Mamy nadzieję, że wam się spodoba i wybaczycie nam to, że nie było nas tak długo. Liczymy na to, że swoją ocenę zostawicie w komentarzu, bo jak wiecie - bardzo to nas motywuje do dalszej pracy. Nie przedłużając już dłużej. Życzymy wam miłych wakacji! Pozdrawiamy :*</div>
</div>
<!-- Blogger automated replacement: "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK9Rm5_kEa4mQfxOttddM18Wqcpw7DwWYym_ubZ4puNtjYahelVJrSsXImiJfXUImqWl_HiIX3UOk9dfZffKx0V5XIAdu7IyqxZj27c46qBupCAyaHkMfil7uThPKKjRcX4B9fK6MPbLA/s1600/tumblr_ld2mxaK6mR1qdk6zzo1_500.gif" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK9Rm5_kEa4mQfxOttddM18Wqcpw7DwWYym_ubZ4puNtjYahelVJrSsXImiJfXUImqWl_HiIX3UOk9dfZffKx0V5XIAdu7IyqxZj27c46qBupCAyaHkMfil7uThPKKjRcX4B9fK6MPbLA/s1600/tumblr_ld2mxaK6mR1qdk6zzo1_500.gif" --><!-- Blogger automated replacement: "https://images-blogger-opensocial.googleusercontent.com/gadgets/proxy?url=http%3A%2F%2F2.bp.blogspot.com%2F-BUACVJ1MJ-8%2FU8UZNw5_l-I%2FAAAAAAAACdE%2Fg3Vp_nK1fLE%2Fs1600%2Ftumblr_ld2mxaK6mR1qdk6zzo1_500.gif&container=blogger&gadget=a&rewriteMime=image%2F*" with "https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiK9Rm5_kEa4mQfxOttddM18Wqcpw7DwWYym_ubZ4puNtjYahelVJrSsXImiJfXUImqWl_HiIX3UOk9dfZffKx0V5XIAdu7IyqxZj27c46qBupCAyaHkMfil7uThPKKjRcX4B9fK6MPbLA/s1600/tumblr_ld2mxaK6mR1qdk6zzo1_500.gif" -->Inflamarahttp://www.blogger.com/profile/17307853746888909374noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-52449271619299380532014-06-24T16:02:00.000+02:002015-11-05T18:20:46.382+01:00Zawieszenie<div style="text-align: justify;">
Wiem, że ta informacja może was zasmucić, ale ta krótka przerwa jest nam potrzebna, od tego są wakacje.Wracamy być może za miesiąc, być może troszkę później, to się jeszcze okaże. Bardzo dziękujemy za waszą obecność i mocno was kochamy! :) xx</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ps. jeśli mogę to zapraszam was na moje nowe opowiadanie, dopiero zaczynam i muszę się trochę zareklamować, mam nadzieję, że wpadniecie : ></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://without-depending.blogspot.com/" target="_blank"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhx1oNFY2736L7rYt1Gi8cB3BJdnP1Co26hTEV1PNiITiJhZA10eSItLehvK8rXynzN2aNsz7I40ttorlRs7EFwbiqcksQh6VtDvnLbKe3-AdeT2jJRKYHJGquV8enr7S7ZPmq4SEn8yOsT/s1600/3.gif" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Inflamarahttp://www.blogger.com/profile/17307853746888909374noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-87208839272689387112014-06-08T02:40:00.000+02:002015-11-05T18:20:07.786+01:00Rozdział 2<div style="text-align: center;">
<i><b>"Zabawa dopiero się zacznie, a najbardziej niegrzeczni będą ci, którzy wyglądają najbardziej niewinnie."</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b>Leila</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Scarlett jechała swoim samochodem, cały czas skupiając się na drodze. Było już cholernie ciemno, a moje powieki same opadały na dół. Czułam piasek w oczach i miałam ochotę pogrążyć się w krainie Morfeusza. Cisza, która panowała w aucie, kompletnie mnie dobijała. Tym bardziej, że cały czas w mojej głowie pojawiał się obraz przedstawiający moją mamę, która po prostu wyrzekła się mnie. Na samą myśl o tym chciało mi się płakać. Przecież powinna mnie zrozumieć. Ten człowiek zrobił mi krzywdę. Nie mógł chodzić po tym świecie. Jego kolegów też wkrótce to spotka.</div>
<div style="text-align: justify;">
Przejeżdżając obok jednego z klubów, nakazałam przyjaciółce zatrzymać się. Stanęłyśmy na parkingu kilka metrów od dyskoteki. Wysiadłam z jej wozu i zaczęłam iść w stronę budynku. Zdezorientowana dziewczyna, zamknęła swój samochód, po czym pobiegła w moją stronę. Miałam ochotę nawalić się w trzy dupy.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Chodź Scar, zabawimy się trochę! – krzyknęłam w jej kierunku, a ona posyłając mi szeroki, podążyła za mną. Zapowiadała się długa noc w stanie nietrzeźwości. </div>
<div style="text-align: justify;">
Zaczęłam iść seksownym krokiem w stronę baru, kręcąc przy tym swoimi biodrami. Wplątałam palce w swoje ciemne włosy i z wielką pewnością siebie minęłam kilku kolesi, którzy patrzyli na mnie z podążaniem. Paru z nich zawiesiło także swój wzrok na mojej towarzyszce, która w ten sam sposób kusiła facetów. Młoda szybko się uczyła. Wymieniłyśmy krótkie spojrzenia i usiadłyśmy na wysokich krzesłach przy barze. Zawołałam barmana, a ten od razu do nas podszedł.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://30.media.tumblr.com/tumblr_m3j35h5Z4B1rull3lo1_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: justify;"><img border="0" src="http://30.media.tumblr.com/tumblr_m3j35h5Z4B1rull3lo1_500.gif" height="111" width="200" /></a> – Prosimy dwa piwa – powiedziałam, nachylając się w jego stronę, ukazując przy tym swój dekold. Chłopak uśmiechnął się cwanie. Nawijałam na swój palec końcówki swoich włosów i widząc jego minę, wiedziałam, że osiągnęłam swój cel.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Na koszt firmy – oznajmił, podając nam butelki z alkoholem. Bingo! Faceci są tacy przewidywalni. Wystarczy pokazać cycki i już byli na twoich usługach.</div>
<div style="text-align: justify;">
Puknęłyśmy je o siebie, po czym wzięłam sporego łyka. W ustach poczułam smak chmielu. Oblizałam je, a następnie obróciłam się w lewo. Dostrzegłam, jak jakiś koleś, opierający się o ścianę, uważnie nam się przyglądał. Jego ciemne włosy zlewały się w kolorem ściany, jednak widać było, że włożył sporo pracy w ułożenie ich w taki sposób. Jego czekoladowe tęczówki można było zauważyć z daleka, bowiem intensywnie się błyszczały. Kiedy przygryzł swoją malinową wargę, przeszły mnie ciarki. Patrzyłam właśnie na boga seksu i wiedziałam, że jeśli będę patrzyła się jeszcze kilka sekund na niego, to nie wytrzymam seksualnie.<br />
W głośnikach puścili moją ulubioną piosenkę z młodzieńczych lat. Kochałam rytm kawałka "<i><a href="https://www.youtube.com/watch?v=LX5-toPIZ88" target="_blank">Uh la la la</a>" </i>w wykonaniu dziewczyn z zespołu Blog27. Pomimo tego, że nie pochodziły z mojego kraju, to ich cover słyszał każdy człowiek chodzący po tej planecie. Postanowiłam, że nie będę tak siedzieć, tylko wykorzystam to, że najprzystojniejszy mężczyzna w tym lokalu na mnie spoglądał.<br />
Pociągnęłam przyjaciółkę za rękę na parkiet i wysyłając krótkie spojrzenia brunetowi, ocierałam się o rudowłosą. Kręciłam swoim tyłkiem, a dłoniami jeździłam wzdłuż swojego ciała. Oblizałam swoje wargi, a chłopak opierający się o ścianę uśmiechnął się wesoło. Matko, on był nieziemski. Dlaczego stał sam?<br />
Po kilku piosenkach wróciłyśmy do baru i dokończyłyśmy swoje piwa. Później jeszcze zamówiłyśmy po dwa drinki, tequilę i parę shotów, lecz mimo tego nie byłyśmy pijane. Miałyśmy mocne głowy i w tym byłyśmy do siebie podobne. Może też wieloma rzeczami się różniłyśmy, ale kochałam Scarlett jak własną siostrę, której nawet nigdy nie miałam. Nie wyobrażałam sobie teraz bez niej życia, bo tylko ona mnie wspierała w więzieniu, za co byłam jej wdzięczna. Dobrze, że miałam ją przy sobie, bo nie dałabym sobie rady. Ani psychicznie, ani fizycznie. Z pewnością.<br />
Podczas dzisiejszego wieczoru więcej nie ujrzałam przystojnego bruneta, co bardzo mnie wkurzyło. Liczyłam na to, że zamienimy ze sobą choć parę słów.<br />
– Zaczynamy nowe życie, Scar! – krzyknęłam do niej, a ona uśmiechając się do mnie szczerze, puknęła swoim drinkiem o moją szklaneczkę, po czym wypiłyśmy cały alkohol do dna. Postanowiłam, że od dzisiaj wszystko się zmieni. Nie zamierzałam się obracać wstecz i rozpaczać. Najwidoczniej wszystko musiało się tak potoczyć, bo tak zaplanował sobie to los, a ja nie chciałam w to ingerować. Wiedziałam, że przede mną jeszcze wiele problemów, ale byłam święcie przekonana, że spotka mnie także wiele pięknych niespodzianek. Zamierzałam żyć najlepiej jak potrafiłam, bawić się, tańczyć, pić aż do nieprzytomności, kochać się do szaleństwa i krzyczeć ze szczęścia.<br />
<br />
<b>Scarlett</b><br />
Kiedy wyznałam Leili, że mam silną głowę do alkoholu - mówiłam prawdę. Ale po trzech latach siedzenia w zamknięciu, gdzie nie miałam do niego dostępu, moja głowa zdecydowanie się odzwyczaiła. Nie pamiętałam kompletnie co się ze mną działo, ostatnie wspomnienie z minionej nocy to moment kiedy razem z Leilą zeszłyśmy z parkietu. Otworzyłam oczy, przeciągnęłam się, cała obolała... i wtedy zamarłam. Byłam w nieznanej mi sypialni, nieznanym mi łóżku i w dodatku Z NIEZNANYM FACETEM. Wyskoczyłam szybko z łóżka jak tylko się zorientowałam, ale gdy spostrzegłam, że jestem naga, porwałam prześcieradło leżące na ziemi i szczelnie się nim zakryłam. Wzrokiem odnalazłam moje ubrania, które prędko pozbierałam, po czym na palcach przedostałam się do toalety, która była tuż obok sypialni. Pięć minut później nie było mnie już w tym mieszkaniu o okropnie czerwonych barwach i dzięki Bogu... Okazało się, że znajdowałam się kilka budynków od klubu. Szybko spostrzegłam mój ukochany samochodzik i uradowana podbiegłam do niego.<br />
- No proszę,kto się w końcu pojawił. - usłyszałam za uchem głos Leili i aż podskoczyłam wystraszona. - Gdzieś ty się podziewała, młoda?<br />
Posłałam jej spojrzenie mające oznaczać 'nie pytaj' a ona parsknęła śmiechem i zapakowałyśmy się do samochodu.<br />
- Może chociaż powiesz mi kto to był? Wybacz mi wścibskość, ale umieram z ciekawości. - wyszczerzyła zęby, przechylając przy tym głowę do tyłu. Czułam jak policzki mi płoną ze wstydu.<br />
- Jedyne co o nim wiem, to to że ma czarne włosy... Na głowie! - dodałam szybko, kiedy ujrzałam jej diabelski błysk w oku, a ona tym razem wybuchnęła śmiechem. Z resztą obydwie wybuchnęłyśmy i śmiałyśmy się tak długo, dopóki nasze brzuchy nam na to pozwalały. Szybko poczułyśmy, że umieramy z głodu więc zatrzymałam się na stacji benzynowej abyśmy mogły przekąsić jakiegoś hod-doga.<br />
- Pieniędzy starczy nam na jakiś miesiąc. - przeliczyłam banknoty w moim portfelu, kiedy wracałam z jedzeniem. - Przepraszam, że tak niewiele, ale... po prostu nie mogłam tak okraść moich rodziców. Nie potrafiłam.<br />
- Daj spokój, i tak zrobiłaś więcej niż ja. - czarnowłosa pocieszyła mnie,a ja uśmiechnęłam się lekko. - Będziemy musiały sobie znaleźć jakieś zajęcie. Jeszcze nie wiem jakie, ale coś wykombinujemy.<br />
<a href="http://data3.whicdn.com/images/67730114/large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://data3.whicdn.com/images/67730114/large.gif" height="111" width="200" /></a> Po zjedzeniu nabrałyśmy mnóstwa sił do dalszej drogi. Błądziłyśmy bez celu w poszukiwaniu wskazówek, ale na nic specjalnego się nie natknęłyśmy. Nie dysponowałyśmy też wieloma informacjami, ale na pewno znałyśmy nazwiska naszych ofiar, dlatego pytałyśmy o ich znajomych tu i tam. Dopiero pod koniec dnia, kiedy zajechałyśmy do tego samego klubu co dzień wcześniej, dostałyśmy niewielkie wskazówki. Stało się to bowiem wtedy, kiedy bardzo pilnie chciało mi się do łazienki... Byłam już lekko wstawiona i pomyliłam drzwi do toalet, trafiłam do tej męskiej. Po załatwieniu potrzeby, wyszłam zadowolona i lekka jak piórko i natknęłam się na śniadego chłopaka o ciemnych jak węgiel włosach, który spojrzał na mnie pytająco. Wyjaśniłam mu swoje położenie, a on wybuchł pięknym, perlistym śmiechem... a ja wtedy tak po prostu wyrzuciłam z siebie pytanie, czy może mógłby mi jakoś pomóc. Wyjaśniłam mu kogo szukam i że pilnie potrzebuję wszelkich namiarów. Zdaje się, że ten chłopak o boskiej twarzy spadł nam jak grom z jasnego nieba, okazało się, że dysponował pewnymi informacjami. Zadowolona z siebie odszukałam Leilę, która zabawiała się na samym środku sali, i pociągnęłam ją na bok. Kiedy wyszeptałam jej do ucha to, o czym się dowiedziałam, jej tęczówki automatycznie się rozszerzyły, a na twarz wpełznął się szeroki uśmiech.<br />
- Jedziemy! - zawołała i bez chwili zawahania, wyciągnęła mnie na zewnątrz budynku.<br />
<br />
<b>Weronika: </b>Cześć miśki! Jak wam mija sobota? Ja się zaraz wybieram na Dni Inowrocławia, mam nadzieję, że będzie świetnie! A teraz jem sobie truskawki z bitą śmietaną, mmm! :) Rozdział drugi za nami, w kolejnym chyba pojawią się chłopcy, ale nic nie obiecuję. Czekamy na opinie! Dziękuję za wszystkie komentarze! Jesteście świetni. Kocham :*<br />
<br />
<b>Inflamara:</b> Strasznie się cieszę, że po pierwszym rozdziale uzyskałyśmy od was takie miłe słowa :) Tym bardziej napędza nas to do dalszej pracy. Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba, nacieszcie się nim, bo następny nie wcześniej niż za dwa tygodnie z powodu mojego wyjazdu do Grecji :)<br />
Kocham was i moocno ściskam! xx</div>
Weronikahttp://www.blogger.com/profile/06473057366712786024noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-23947038474945704352014-06-01T22:11:00.000+02:002016-03-29T15:54:40.817+02:00Rozdział 1<div style="text-align: center;">
<i><b>"Najpiękniejszym doświadczeniem jest widzieć uśmiech osoby, którą kochasz<br />i wiesz, że uśmiecha się dzięki Tobie."</b></i></div>
<br />
<b>Scarlett</b><br />
<div style="text-align: justify;">
To ten dzień. Właśnie dzisiaj, u boku Leili wychodzę z przeklętych murów więzienia, aby na nowo podbić świat. Przekraczamy próg trzymając się mocno za ręce, a na naszych ustach widnieją uśmiechy, idealnie połączone ze spojrzeniami pełnymi nadziei. Nadziei na lepsze jutro. Gdy tylko powiew wiatru musnął nasze twarze, poczułyśmy jak słodki jest smak wolności. Człowiek zaczyna doceniać piękno tego świata dopiero wtedy, kiedy zostaje od niego odizolowany. Na zewnątrz czekał już mój tata, któremu bez wahania rzuciłam się w ramiona i wypuściłam go dopiero wtedy, kiedy przypomniałam sobie o obecności Leili. Rozglądnęłam się, ale nie zauważyłam aby ktoś po nią przyjechał.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Na pewno nie chcesz żebyśmy Cię podrzucili? To żaden kłopot - poinformowałam ją, ale dziewczyna pokiwała przecząco głową i bez słowa wtuliła się we mnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
- Widzimy się?- szepnęła mi prosto do ucha, a ja przytaknęłam. Bardzo się z nią zżyłam w ciągu tych trzech lat i rozstanie się z nią choćby na chwilę sprawiało mi ogromny ścisk w okolicy serca. W końcu spędzałyśmy ze sobą dwadzieścia cztery godziny na dobę. - Trzymaj się, młoda. Do widzenia Panu. - posłała mojemu tacie jeden ze swoich firmowych uśmiechów i oddaliła się pewnym krokiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
- To co, wracamy do domu? - zapytał, otwierając dla mnie drzwi samochodu, a ja bez zawahania wskoczyłam do środka. Chciałam znaleźć się jak najdalej od tego miejsca, więc kiedy budynek zniknął mi z oczu, poczułam błogie uczucie radości.</div>
<div style="text-align: justify;">
Jak tylko przekroczyłam próg domu, uderzył mnie jego specyficzny i piękny zapach. Zapach rodziny, ciepła i miłości. To tu przeżywałam wszystkie swoje radości i przykrości, wzloty i upadki. Byłam do niego bezgranicznie przywiązana i smuciła mnie myśl, że już jutro mnie tutaj nie będzie. Ale musiałam go opuścić, musiałam wziąć pewne sprawy w swoje ręce. W przedpokoju czekała już na mnie mama, siedemnastoletnia siostra i dwunastoletni brat. Brakowało tylko... jej. Mojego słoneczka, mojego kwiatuszka, mojej małej, słodkiej Esther...</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_m8jw8ha4Rx1qe5udso2_500.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_m8jw8ha4Rx1qe5udso2_500.gif" height="112" width="200" /></a> - Kochanie... - mama już cała we łzach wzięła mnie w swoje ramiona i zaczęła obdarowywać pocałunkami po całej twarzy. Poczułam się wtedy jakbym znowu była małą dziewczynką, która skupia na sobie całą uwagę. Wtuliłam się w zagłębienie jej szyi i pozwoliłam aby i mnie łzy pociekły po policzkach. Następnie uściskałam rodzeństwo, a na końcu cała nasza piątka zgromadziła się w jednym zbiorowym przytulasie. Ten dzień był perfekcyjny pod każdym względem. Wypytałam każdego z osobna co się u nich pozmieniało, dowiedziałam się wielu nowych rzeczy, a najciekawszą było to, że Hazel, moja siostra miała swojego pierwszego chłopaka. Kiedy trochę jej na ten temat podokuczałam, wyznałam jej, że jestem z niej bardzo dumna. Patrząc na jaką cudowną dziewczynę wyrosła, przypomniałam sobie siebie kiedy byłam w jej wieku. O spokojnym życiu i nastoleniej miłości nie było mowy, w zamian za to byłam wykorzystywana i pozbawiana własnej godności... Gdy nadeszła pora snu pożegnałam się ze wszystkimi jeszcze czulej i mocniej niż wcześniej, bowiem już za kilka godzin miało mnie tu nie być. Po upewnieniu się, że wszyscy smacznie śpią szczęśliwi z powrotu córki i siostry, zeszłam na dół po schodach z torbą przewieszoną przez ramię. Zostawiłam list na blacie w kuchni, jeszcze raz przebiegłam wzrokiem po każdym z pokoi i westchnęłam głęboko, nie chcąc rozstawać się z tym widokiem. Wiedziałam jednak, że musiałam to zrobić. Mijając przedpokój, zdjęłam zdjęcie siedmioletniej Esther ze ściany i wsadziłam je do torby. Otworzyłam drzwi, zamknęłam je dokładnie na klucz i odpaliłam mój samochód, który rodzice podarowali mi na osiemnastkę, zaraz przed pójściem do więzienia. Spojrzałam na swoje odbicie w lusterku, posłałam sama sobie szeroki uśmiech i nacisnęłam na pedał gazu.</div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<div style="text-align: left;">
<b>Leila</b></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: justify;">
Żwawym krokiem kierowałam się w stronę mojego rodzinnego domu. Wiatr targał moje ciemne włosy, co bardzo mnie zdenerwowało. Obawiałam się spotkania z moimi rodzicami oraz rodzeństwem. Kiedy dowiedzieli się, że zabiłam swego oprawcę, wpadli w szał. Nikt nie wierzył w moje słowa, ponieważ ich zdaniem sama wpakowałam się komuś do łóżka. Bolało mnie to, iż mieli mnie za kobietę lekkich obyczajów. Jedynie serce mojego taty krajało się na myśl o tym, że jego jedyna córka została zgwałcona. Był rozczarowany, gdy policja przyjechała do naszego mieszkania, a mnie zakuli w kajdanki, lecz jako jedyny wspierał mnie, odwiedzał. Może byłam egoistką, złośliwą małpą i ignorantką, ale nie kłamałam. Zawiodłam bliskich, choć większość z nich zawiodła również mnie. Oni nie mieli pojęcia, jak mocno to przeżyłam. Jego twarz do dzisiaj śniła mi się po nocach. Nie mogłam tak po prostu o tym zapomnieć. Ktoś, kto tego nie doznał, nigdy nie będzie wiedział, jak się wtedy poczułam. Nie życzyłam tego nikomu. Nawet największemu wrogowi.</div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedy znalazłam się pod domem, usłyszałam śmiechy dochodzące z salonu, ponieważ okno było otwarte na oścież. Byli szczęśliwi. Beze mnie. Nie potrzebowali kogoś takiego, jak ja. Zawadzałabym tylko, nie powinnam zawracać im głowy. Weszłam na taras. Od razu uderzyła we mnie fala wspomnień. Gdy byłam mała uwielbiałam tutaj przesiadywać. Czułam się wtedy bezpieczna. Zawsze razem z moimi braćmi: o rok starszym Joshem i o dwa lata młodszym Calumem, bawiliśmy się tu całymi dniami. Podeszłam do okna i zajrzałam przez szybę. Ujrzałam moją mamę, która trzymając na kolanach nieznane mi dziecko, rozmawiała z Calem, który tulił się czule do niskiej blondynki. Zapewne była to jego żona, a bobas, którego zabawiała moja rodzicielka, to jego dziecko. Zastanawiało mnie gdzie był mój tata.</div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://d2tq98mqfjyz2l.cloudfront.net/image_cache/1368778165398597_animate.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="http://d2tq98mqfjyz2l.cloudfront.net/image_cache/1368778165398597_animate.gif" height="110" width="200" /></a> – Leila, dziecko drogie. – Usłyszałam czyjś męski głos. Odwróciłam się w stronę źródła dźwięku i wtedy go ujrzałam. Patrzył na mnie niepewnym wzrokiem, ale na jego twarzy można było dostrzec delikatny uśmiech. Jego włosy były już posiwiałe, a twarz zmarnowana doświadczeniami, jednak oczy wciąż były przesiąknięte ciepłem. Stał przede mną mój bohater z dzieciństwa. – Moja malutka kruszynka wróciła – zwrócił się do mnie tak, jak to zawsze robił w czasach, gdy wszystko było dobrze. Ledwo broniłam się przed wypłynięciem przezroczystej cieczy na wierzch. Od razu rzuciłam mu się w ramiona, a on przytulił mnie tak mocno, że aż prawie zabrakło mi tlenu. Brakowało mi tego najbardziej na świecie. Tęskniłam za nim niewyobrażalnie mocno. To on mnie najbardziej wspierał w trudnych chwilach. Tylko jemu mogłam naprawdę zaufać. Był moją podporą. Kochałam go.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Tato, nawet nie masz pojęcia, jak się stęskniłam – szepnęłam, dławiąc się swoimi łzami. Nawet nie wiedziałam, kiedy dałam im pozwolenie na wypłynięcie. – Jak myślisz, zaakceptują moje przybycie do domu? – zapytałam, nie będąc pewna czy byłam tutaj mile widziana. Nie uzyskałam odpowiedzi, tylko zostałam pociągnięta za rękę do środka. W twarz buchnęło mi ciepłe powietrze i zapach cytrynowego ciasta.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Kochani! – krzyknął mój tata, kiedy znaleźliśmy się już w salonie. Wszystkie oczy skupiły się na nas. Byliśmy w centrum uwagi. – Leila wróciła – oznajmił całej rodzinie, a wtedy wszyscy umilkli. Uśmiech z twarzy moich bliskich zniknął, a pojawił się grymas niezadowolenia. Mogłam się tego spodziewać.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Morderczyni! – syknął przez zęby Calum. Moje serce popękało na drobne kawałeczki i rozsypało na podłodze. – Nas też wszystkich przyszłaś pozabijać, szmato? – zapytał z jadłem w głosie, a ja chciałam stąd jak najszybciej zniknąć. </div>
<div style="text-align: justify;">
– Jak możesz tak mówić? To twoja siostra – zwrócił mu uwagę tata, jednak ten obdarzył go tylko wściekłym wzrokiem. – Lauro, nic nic powiesz? – spytał swoją żonę, która wciąż skupiała uwagę na małym dziecku. Czułam się skrzywdzona. – To twoja córka do cholery! – krzyknął, a mama spojrzała na nas obojętnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Moja córka zginęła trzy lata temu – odpowiedziała szczerze.</div>
<div style="text-align: justify;">
Nie spodziewałam się, że moja własna matka wyrzeknie się mnie. Przecież ten człowiek nie mógł bezkarnie chodzić po świecie. Kto wiedział, co jeszcze uczyniłby innym dziewczynom? Albo co gorsza, jak wielu już wyrządził krzywdę? Uważałam, iż zrobiłam dobrze, bo tylko ja znałam prawdę. Reszta uważała, że sama wypięłam komuś tyłek. Nie było tak, ale gówno ich to obchodziło. W moje serce został wbity nóż. Nie. Została wbita siekiera. Nóż jeszcze przeżyłabym, ale siekiery niestety nie. Miałam ochotę wyć niczym małe dziecko, ale przecież już dawno nim nie byłam.</div>
<div style="text-align: justify;">
– To nie ma sensu, tato. Zostawię was w spokoju – oznajmiłam, po czym pocałowałem jego policzek i ruszyłam w stronę wyjścia. Zaczęłam biec przed siebie. Słyszałam w oddali swoje imię, wykrzykiwane przez ojca. Nie zwracałam jednak na to najmniejszej uwagi. Po prostu chciałam uciec jak najdalej od wszystkich.</div>
<div style="text-align: justify;">
Czas leciał szybko, a niebo z błękitnego stało się czarne. Można było dostrzec wiele maleńkich gwiazd. Szłam w stronę domu Scarlett. Wiedziałam, że moja przyjaciółka będzie tędy jechała. Nagle jeden z samochodów, przejeżdżających koło mnie, zatrzymał się z piskiem opon. Szyba wolno opuściła się w dół. Po chwili ujrzałam Scar. Podeszłam do jej auta i wsiadłam, siadając na miejscu pasażera. Dziewczyna posłała mi pytające spojrzenie, bowiem nasz plan był nieco inny.</div>
<div style="text-align: justify;">
– Nie pytaj, tylko jedź.<br />
<br />
<b>Inflamara:</b> No i mamy rozdział pierwszy! Dziękujemy za komentarze i obserwowanie, oby z czasem ich przybywało :) Podzielcie się z nami swoją opinią, jesteśmy bardzo ciekawe co myślicie. Tymczasem życzę miłego tygodnia, trzymajcie się, to już ostatki! Jeśli macie jakieś pytania, to chętnie na nie odpowiemy! - <a href="http://ask.fm/TerribleRevenge" target="_blank">ASK</a><br />
<b>Weronika: </b>Cześć wszystkim! Rozdział pierwszy mamy za sobą, a ja mam pytanie: jak wrażenia? Na razie nic się nie dzieje, ale możecie być pewne, że będzie tutaj dużo akcji. Dziękujemy za wszystkie miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie! :*</div>
</div>
</div>
Inflamarahttp://www.blogger.com/profile/17307853746888909374noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-575161996571552544.post-72005267468975455102014-06-01T19:00:00.000+02:002016-03-25T12:56:25.784+01:00Prolog<div class="MsoNormal" style="text-align: justify;">
<b><span style="font-family: inherit;">Leila</span></b><br />
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhItnAtvQf75SN6Uk8NpKmKNrY7ADEcqYSP-zlq29W7dezNoSHTSjyPc3lCFkJgA13mYLktOKTEh3gQUpRVbD-m-7v-G_rkZpk8q88Wv5Fq98zPUntujl8WdLJ8Udbmlwx3-5csyZjWONQ/s1600/18-gif.gif" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><span style="font-family: inherit;"><img border="0" height="91" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhItnAtvQf75SN6Uk8NpKmKNrY7ADEcqYSP-zlq29W7dezNoSHTSjyPc3lCFkJgA13mYLktOKTEh3gQUpRVbD-m-7v-G_rkZpk8q88Wv5Fq98zPUntujl8WdLJ8Udbmlwx3-5csyZjWONQ/s1600/18-gif.gif" width="200" /></span></a><span style="font-family: inherit;"> Kiedyś myślałam, że już nic nie mogło mnie złamać. Wydawało mi się, że byłam silna. Jeden dzień, jedna sytuacja, uświadomiła mi, jak bardzo się myliłam. Jego blada twarz wciąż prześladowała mnie po nocach. Na myśl o jego szarozielonych tęczówkach, które lustrowały każdy milimetr mojego ciała, chciało mi się wymiotować. Do dzisiaj czułam jego ohydny odór z ust i język przesuwający się wzdłuż mojej szyi. Czasami miałam wrażenie, że był obok mnie. Słyszałam wtedy jego głos, który wiercił mi dziurę w głowie już ponad trzy lata. Nadal pamiętałam te dwa słowa, które do mnie wypowiedział tamtej nocy: <i>„Byłaś kiepska”</i>. Łzy lały mi się strumieniami po policzkach, gdy tylko o tym myślałam. Najbardziej bolało mnie to, iż nikt wtedy mi nie pomógł. Jego przyjaciele widzieli cierpienie w moich oczach, słyszeli moje prośby, jednak zignorowali je i zaczęli nagrywać całe zdarzenie telefonem. Dlaczego mnie to spotkało? Czy wyrządziłam komuś jakąś krzywdę, że los postanowił mi to zrobić? Cóż, przynajmniej mojego napastnika dosięgła sprawiedliwa kara. Może i musiałam z tego powodu spędzić trzy wiosny w zakładzie karnym, ale było warto. Jednak to nie koniec mojej zemsty. Pistolet jeszcze nie raz znajdzie się w moich dłoniach, a moje oczy zobaczą nie jedno postrzelone ciało, z którego będzie sączyła się szkarłatna ciecz. Pomoże mi w tym moja więzienna współlokatorka. Była młodsza, lecz nie przeszkadzało mi to w dokonywaniu odwetu, ponieważ razem tworzyłyśmy zgrany dwuosobowy zespół. „Widzowie” moich cierpień mogli być pewni, że niedługo się spotkamy. Obiecałam sobie, iż będą żałować swoich czynów, bowiem zostałam pozbawiona uczuć. Nie było we mnie nawet krzty współczucia. Nie cofnę się przed niczym, nie miałam skrupułów. Odliczałam już dni do wyjścia na wolność. Kiedy opuszczę mury tego budynku wszystko się zmieni. Sprawiedliwość zostanie wymierzona, a ja będę mogła żyć spokojnie. Strzeżcie się, Leila Adler nadchodzi.</span><br />
<span style="font-family: inherit;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: start;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<b>Scarlett</b><br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://data2.whicdn.com/images/44236126/large.gif" imageanchor="1" style="clear: right; display: inline !important; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em; text-align: start;"><img border="0" src="http://data2.whicdn.com/images/44236126/large.gif" height="111" width="200" /></a></div>
Co mogłam powiedzieć po trzech latach tkwienia w tym samym, cholernym miejscu, do którego trafiłam za wymierzenie sprawiedliwości? Tylko tyle, że <u>nie żałuję</u>. Przed oczami wciąż pojawiają mi się fragmenty scen z tego pamiętnego wieczoru. Godzina 21:00, Manchester, ciemny zaułek i ja, całkowicie podniecona tym, że wreszcie mogę pokazać na co mnie stać. Pokazać, że <b>ja nigdy nie zapominam</b>. To było umówione spotkanie. Och, doskonale pamiętam jak nie mogłam ukryć uśmiechu, kiedy do niego podchodziłam. Powoli, intrygująco i z każdym krokiem coraz bardziej kusząco. Właśnie tak, jak kazał mi poruszać się w swojej sypialni. A może nawet i jeszcze seksowniej... Stanęłam naprzeciw niego, uciszyłam go, kładąc mój palec na jego ustach, a potem zamknęłam je pocałunkiem. To wtedy nasze wargi po raz ostatni się połączyły, bo chwilę potem wbiłam nóż wprost w jego serce. Nie wyciągnęłam go od razu, tylko ruszałam nim na wszystkie możliwe strony, aby poczuł to. Poczuł ogromny ból, ten sam, którym on obdarzył mnie, kiedy mordował moją siostrę. Moją małą, niewinną Esther... Z odrazą wspominam te wszystkie zarywane noce, w których musiałam obnażać swoje ciało i dumę przed obcymi mężczyznami. Wyślizgiwałam się z własnego łóżka, na palcach przemykałam tuż obok sypialni rodziców, którzy spali za ścianą zupełnie nieświadomi tego, dokąd zmierza ich najstarsza córka. Brzydziłam się siebie, nie mogłam patrzyć w lustro, a miałam tylko osiemnaście lat. Ale nadszedł czas w którym w końcu jestem spełniona. Z czystym sumieniem wyczekałam te trzy lata, aby już za miesiąc móc wyjść i zacząć nowe życie. W którym na pewno nie zabraknie krwi i sprawiedliwości.<br />
<br />
<b>Weronika: </b>Cześć kochane! I jak wrażenia po prologu? Mam nadzieję, że się spodobał i zostaniecie z nami trochę dłużej. W opowiadaniu będę się wcielać w postać Leili. Pozdrawiam i całuję :*<br />
<br />
<b>Inflamara:</b> Witamy na Terrible Revenge! Jesteśmy bardzo zaangażowane w tę historię i mamy dużo zapału, więc postaramy się zrobić wszystko żeby wam się spodobało :) Mam nadzieję, że nasze starania was nie zawiodą. Trzymajcie kciuki i dajcie znać jak wam się podoba! xx</div>
</div>
</div>
</div>
Inflamarahttp://www.blogger.com/profile/17307853746888909374noreply@blogger.com10